Jaką rolę odgrywają w dobrym projekcie ogrodu – Przedmiar robót i Lista roślin?
31 lipca 2023Jak programować i obsługiwać sterownik Rain Bird 1ZEHTMR 3/4″ na baterie 1 sekcyjny
17 sierpnia 2023cisza dla ciebie i cisza w mieście – samotnia ogrodowa . higienizacja umysłu naturą . wolność od zanieczyszczenia dźwiękami _ męska jaskinia man cave żeńska jaskinia .._co robi? plewienie sprzątanie zrębkowanie ściółkowanie patrzenie jak robot kosi jeżdżenie rajderkiem przycinanie uprawa roślin w donicach . modernizacje ..baw się ogrodem .. inspiruj innych
jeżeli chcesz od razu posłuchać o tym co można robić w ogrodzie z pominięciem słuchania o ciszy, zacznij od 24:30
Siódmy odcinek audycji Gawędy Ogrodnicze.
Posłuchaj na swoim playerze:
Przejdź do podstrony podcastu:
Transkrypcja podcastu
Gawęda o ciszy i o tym, co możesz robić w ogrodzie
Cisza. Cisza to chyba najpiękniejszy stan w jakim w ogóle bywam. Siedziałem dzisiaj w ciszy i obserwowałem kołyszące się na wietrze świerki.
Oczywiście nie panowała prawdziwa cisza. Słyszałem wiatr. Słyszałem ptaki.
Ale nie słyszałem żadnych ludzkich dźwięków. Jedynym ludzkim dźwiękiem rozbrzmiewającym w mojej głowie były myśli. A przez chwilę może brak tych myśli.
Ta dźwięcząca odgłosami natury cisza. W której można spotkać się ze sobą albo na chwilę porzucić siebie. W którym na chwilę można porzucić wszystko.I to jest ten moment tej ulgi. Tego odcięcia i tego rozluźnienia, które znajduję w ogrodzie. I które ty też możesz znaleźć w swoim ogrodzie.
Potrzebne ci jest do tego miejsce totalnie odcięte i odsłonięte od innych ludzi. Nie możesz stamtąd widzieć żadnego domu ani nawet supa elektrycznego. Kiedy siądziesz, najlepiej usiąść albo się położyć, chociaż leżenie sprzyja zasypianiu, więc lepiej wygodnie usiąść. I weź do tego tyle poduszek ile tylko będzie ci potrzebne. Więc usiąść wygodnie i tak ustaw perspektywę swojego spojrzenia, żeby widzieć tylko elementy naturalne. Rośliny, jakieś skały, oczywiście niebo, chętnie wodę – płynącą albo stojącą i żadnych dźwięków. Chociażby dlatego nie może wydarzyć się to w mieście. No chyba, że przy bliskiej, głośnej fontannie.
Ale ja akurat dzisiaj zaznawałem swojej ciszy daleko od miasta i przyznam szczerze, że w mieście zawsze czuję się taki obciążony tym wszechobecnym szumem. Nawet w niedzielę trudno jest znaleźć takie miejsce, w którym panuje prawdziwa cisza. Podobnie jak nocą w mieście trudno jest znaleźć miejsce, w którym panuje prawdziwy mrok. Miasto jest zanieczyszczone dźwiękiem i światłem. Ale chciałem cię zainspirować do tego, żebyś sobie usiadł wygodnie w swoim ogrodzie. I po prostu był. W oddechu. W ciszy, w szumie wiatru.
Bez żadnych zadań oczekujących, bez żadnych celów. Żebyś stał się częścią i poczuł przepływ. I to jest prawdziwa regeneracja.
Oczywiście mogę zareklamować ci mnóstwo wytworów ludzkiej kreatywności. Najnowszych zdobyczy technologii, które ci to ułatwią. Najnowszych zdobyczy technologii, które ci to ułatwią. I sam też lubię z nich korzystać. Jestem nieuleczalnym gadżeciarzem i ciągle dążę do zwiększenia swojego komfortu, więc oczywiście wykorzystuję mnóstwo narzędzi, aby cisza była bardziej cicha, a relaks był bardziej zrelaksowany. Ale najpiękniejsze jest to, że możesz to osiągnąć na kłodzie drzewa, albo na kocyku, albo na krzesełku turystycznym, whatever, na trawie. Chociaż na trawie mnie nie lubię, dlatego, że martwię się o tym, że mi jakieś robaczki powłażą i pogryzą.
Rzecz jest w tym, że to wszystko naprawdę działa.Ta regeneracja naprawdę zachodzi. To nie jest coś, co ja sobie wymyśliłem, a jedynie odkryłem. Po prostu zauważyłem, że spośród wszystkich rozrywek i sposobów, które człowiek wymyślił dla spędzania swojego wolnego czasu i regeneracji, te, które są najbliżej natury, są najlepsze. Działają najlepiej. Dlatego tak często uciekam od świata cywilizowanego do świata naturalnego. Dlatego tak uwielbiam spędzać czas w ogrodzie. Klęknąć, poplewić, skosić trawę, poprzecinać coś. Albo po prostu posiedzieć, poleżeć, odciąć się, być tam. Dzięki temu zachowuję nieustanną świeżość i czystość moich myśli.
Tak jakby zanurzanie swojego umysłu i zmysłu w naturalnym otoczeniu działało jak jakiś sterylizator, który odkaża mój umysł ze wszystkiego, co zbędne i zostawia tylko to, w czym faktycznie chciałbym być. Kiedy wychodzę z tego stanu, czuję się naładowany, odprężony, silniejszy, bardziej skupiony i lepiej realizujący swoje ego-cele, które powymyślałem albo które odkryłem w sobie.
Niczego nie chcę zmieniać.Wszystko jest w porządku. I ja jestem zadowolony z tego, jakim jestem człowiekiem i z tego, w jakim świecie żyję. Wszystko gra pod warunkiem, że regularnie zanurzę się w higienicznym świecie przyrody. Higienicznym, czyli oczyszczonym z wszelkich ludzkich myśli, naleciałości, zasad, ocen, pomysłów. No tak. Gorąco polecam.
W ogóle takie miejsce typu samotnia w ogrodzie, to jest genialna rzecz. Uważam, że każdy powinien je sobie znaleźć, urządzić po swojemu. Znaczy, każdy użytkownik ogrodu, mąż i żona zwykle deklarują, że nie jest im to potrzebne. Ale prawda taka, że jest. Przydaje się w najmniej oczekiwanych momentach, właśnie wtedy, kiedy mamy wszystkiego dość, i żeby po prostu pójść i odciąć się. Odciąć się. Odciąć się od ludzi. którzy cię irytują. Ale tylko wtedy działa, jeżeli od tych dwóch zmysłów odetniemy się, czyli od dźwięków i od obrazów. Nie widzieć niczego, co nienaturalne i nie słyszeć niczego, co nienaturalne. A to wszystko oczywiście jest tylko opcją.
Tylko opcją na spędzenie czasu. Taka samotnia powinna być wyraźnie uzgodnionym Twoim miejscem. Żeby nikt inny nie wchodził tam, wtedy, kiedy Ty będziesz potrzebować swojej ciszy i spokoju. To musi być miejsce, o którym wszyscy wiedzą, że należy tylko do Ciebie i tylko Ty masz prawo się tam udawać. A jeżeli wiedzą, że tam jesteś, muszą poczekać, aż stamtąd wyjdziesz. Nie można łączyć samotni z miejscem jadalnianym, albo z jakimś ogrodowym salonem wypoczynkowym. O, bo nikt z tego nie korzysta, to ja sobie teraz skorzystam. To nie jest samotnia. To może być świetne miejsce regeneracji, oczywiście, ale to nie jest prawdziwa samotnia.
Taką fajną opcją, o której dużo się mówi, jest ManCave. Chociaż ona częściej związana jest z pracą, częściej związana jest z jakąś pasją. Ja na przykład urządziłem sobie swoją jaskinię w garażu, a raczej też garaż przeznaczyłem na nią, ponieważ uwielbiam majsterkować, robić jakieś rzeczy manualne. No, ale to jednak nie jest miejsce ogrodowe. Jako miejsce ogrodowe zbudowałem przy swojej samotni mały stoliczek, odcięty ścianami, od wszystkiego, od miasta, od otoczenia, blisko fontanny właśnie. Tak w moim miejskim ogrodzie, teraz jestem daleko od miasta.
Chodzi o to, żebyś dał sobie to, czego potrzebujesz. W takiej formie, jak potrzebujesz i żebyś otworzył się na ten prosty fakt, że czasami możesz potrzebować samotności. Jest to zupełnie naturalne i właściwe i dobre. I warto, żebyś poszedł za tym podszeptem. Żebyś szedł za nim często, bo w tej samotności można spotkać odpowiedzi, refleksje, które nie są w stanie do nas się dobić, dostać. Te refleksje przyjdą do ciebie tylko wtedy, jeśli stworzysz im odpowiednie warunki. Ciszę, otwartość i odcięcie od wszystkiego, co zaprząta cię na co dzień. Od twoich odpowiedzialności, od twoich ukochanych, od twoich obowiązków, od twoich obaw i od marzeń. To musi być prawdziwe odcięcie od wszystkiego.
Trochę tak, jak deprywacja sensoryczna. Tylko, że tutaj zamiast oczyszczać zmysły ze wszystkiego, aby zastąpić to pustką, to napełnimy je wspaniałymi darami przyrody.
Jak sobie widzisz, mogę z tobą pogawędzić na różne tematy ogrodowe, co jest tym łatwiejsze, że mi nie odpowiadasz. Więc nie jest to dyskusja, a po prostu pogawędka. Chaotyczny umysł wypluwa z siebie różne myśli. Mniej uczesane, no uczesane, mniej lub bardziej uczesane. W ogóle uważam, chociaż jestem oczywiście wielkim zwolennikiem konstruktywizmu i porządku jakżeby inaczej, prowadząc firmę i starając się ją rozwijać, mając jakąś wizję na to wszystko, prowadząc w ogóle Organizację Ogrodów Polskich, która mogłaby uporządkować profesjonalizm projektowania ogrodów w Polsce. Zresztą taki jest zamysł, bardzo szeroko zakrojony plan. Więc zamiłowania do porządku na pewno nie można mi odmówić, ale równocześnie uważam, że chaos jest niedoceniany. Przynajmniej wśród ludzi, bo w przyrodzie na przykład ma się świetnie. Zresztą nawet wśród ludzi tam, gdzie się pojawia daje bardzo dobre rezultaty, ponieważ w chaotycznym środowisku naturalne procesy porządkowe rozkładają jednostki i siły prawidłowo, w taki sposób, że nie ma przegięć, że nic nie jest zbyt dużo.
Natomiast w uregulowanych, zbyt zcentralizowanych układach powstają takie malochy jak biurokracje czy korporacje, czy ideologie, które próbują uporządkować zbyt wiele. No i okazuje się, że są takie mniejsze, małe i malutkie grupy interesów, które nie dają się uporządkować.
Ale nie o tym chcę rozmawiać, to w końcu są gawędy ogrodnicze, choćby chaotyczne. Chciałem porozmawiać o tym, co w ogrodzie właściwie możesz robić. No bo jasne, że przecież jesteś zapracowany. Posiedzisz sobie chwilę, pomyślisz. No to to oczywiście poddychasz. Ja Ci gorąco polecam różnorodne treningi, uważności czy medytacji, czy innych. Ale właśnie takie, które Cię odetną od myśli. Ja pozwolę Ci w tym otoczeniu właśnie się bezmyślnie napełniać chi. Albo praną, jak wolisz. Albo po prostu energią, albo spokojem. No ale to też jest właściwie forma robienia. To jako zadaniowy człowiek jesteś w stanie sobie ułożyć w głowie, że no tak, teraz siedzę i pół godziny, czy godzinę, czy dwie będę się zajmował nic nie robieniem, ponieważ ma mi to służyć. Okej. Myślę, że dwie godziny nie wytrzymasz, ale godzinę pewnie dasz radę. No ale co po godzinie?
Jest kilka takich ogrodowych zajęć, które mogą Ci przynieść mnóstwo satysfakcji. Oczywiście każde z nich wymaga kompetencji, ale kompetencje nabędziesz w toku. Ewentualnie możesz się posiłkować jakąś popularnonaukową literaturą ogrodniczą, której w sklepach jest multum. Tam Ci wszystko wyjaśnią dokładnie, w zależności od tego, jakim tematem się zainteresujesz. A jak jesteś moim klientem, zawsze możesz do mnie zadzwonić. W sumie jak nie jesteś klientem, też możesz zadzwonić albo napisać, to Ci odpowiemy. No ale, co możesz robić w tym ogrodzie?
Powiem Ci, że jedną z najpiękniejszych ogrodowych czynności, których nienawidziłem jako dziecko, ojciec mnie zmuszał, to było plewienie. Dzisiaj to uwielbiam. Po prostu wyrywam chwaścik za chwaścikiem, podważam sobie delikatnie. Mam takie urządzenie do podważania chwastów, każdy ma swoje. Ja mam takie, to jest na drewnianą rączkę, został nabity szpic nierdzewny, ale jego końcówka jest spłaszczona i wycięta w trójkącik.
Także powstała taka maleńka łopateczka do podważania, co świetnie się nadaje do wyjmowania takich chwastów jak na przykład mniszki, a te potrafią siedzieć swoim korzeniem głęboko. Jak pociągniesz zbyt intensywnie, albo właśnie sobie nie podważysz, tylko pociągniesz za same listki, nie złapiesz za korzeń, to po prostu urywa się u nasady i później z tego korzenia wyrasta nowa roślina. Pewnie tak to sobie mniszek wymyślił, że jak go ktoś zerze, to żeby z korzenia mógł odrastać. Pewnie tak, no bo chociaż jest gorzki, to jednak różne zwierzęta go jedzą. Pamiętam, że żółwia karmiliśmy tymi mniszkami, zajadał to bardzo chętnie. No ale… Plewienie. Potrzebne Ci jest wiaderko, jakiś śrubokręt, albo taki szpic, czy jakaś mała łopateczka, żeby poradzić się z bardziej wytrzymałymi chwastami.
No i coś do klęczenia, no bo wiadomo, że najlepsza pozycja, żeby wyplewić chwasty z ziemi, to jest taka, żeby sobie klęknąć lub przyklęknąć na jedno kolano, ale coś sobie pod to kolano trzeba wsadzić, bo jak sobie nie wsadzisz, to później będziesz cierpiał. Jak nie będziesz cierpiał teraz, to będziesz cierpiał za parę lat. Ale wsadź sobie coś pod to kolano.
No i lecisz i plewisz. Możesz sobie puścić jakąś muzykę w uszy, albo posłuchać śpiewu ptaków. I wyrywasz chwaścik za chwaścikiem. Patrzysz w lewo – super, wyplewione, poletko jest idealne. Patrzysz w prawo – masa chwastów. No i idziesz, centymetr za centymetrem, metr za metrem. I odczuwasz coraz większą satysfakcję. A przy tym, przeczytałem kiedyś, że w ogóle ludzie, którzy pracują z ziemią są znacznie szczęśliwsi. A to dlatego, że wdychamy jakieś substancje chemiczne produkowane przez nicienie glebowe. I one są dla nas jak jakaś dopamina, czy serotonina. Są jak… no dają szczęście. Czujemy się lepiej. Więc plewisz. Twoja rabata bylinowa wygląda coraz lepiej. Chwasty nie będą już zabierać cennej wody, składników pokarmowych, ozdobnym roślinom, które rosną obok. Nie będą zaburzać idealności tej rabaty, która została zaplanowana tak, ani inaczej, z tych, ani innych gatunków. No i to plewisz. To jest super.
Powiem Ci, że naprawdę uwielbiam to, jak jestem zestresowany, jak nie mogę się ogarnąć, mam w sobie za dużo wszystkiego, to po prostu biorę wiadereczko i zaczynam plewić. Często robię to też podczas rozmów telefonicznych, tylko tutaj od razu Ci uprzedzę, że nadają się do tego tylko i wyłącznie bezprzewodowe słuchawki, ponieważ zerwałem już masę słuchawek przewodowych, które właśnie zachodziły mi za kolano i w momencie, kiedy się podnosiłem, żeby się przesunąć kawałeczek dalej, no to jeb. Słuchawki zostawały w uszach, a kabel gdzieś tam się urywał, zwykle z bólem, no bo to jednak pociągnięcie było konkretne.
No jak już mówimy o takiej idealności, no to oczywiście sprzątanie. Sprzątanie to jest praca, która się nie kończy. Zresztą w ogóle prace w ogrodzie nigdy się kończą. Ale ja nie wiem skąd te śmieci się biorą, no z wiatrem chyba nawiewają, ale one się biorą ciągle. No więc chodzę i je sprzątam. No ale swoją drogą ja mam ogród w mieście, więc u mnie się biorą ciągle, no bo też miasto produkuje tyle. Na wsi może jest ich mniej, ale też, też trzeba sprzątać. Może masz psy, no to musisz po nich sprzątać. A może była jakaś wichura i pospadały gałęzie, no i trzeba posprzątać. Może trzeba wziąć piłę, przyciąć jakąś gałąź. Może trzeba maścią zasmarować, żeby rana nie zaszła grzybem i żeby roślina później nie cierpiała.
Mój przyjaciel projektant Łukasz ma klienta, który potrafi chodzić po ogrodzie i nawet igłę, która spadnie z jakiegoś iglaka, z trawniczka. No jest świrem, po prostu uwielbia mieć idealny trawnik, a rozumiem go doskonale, więc nawet tą igłę podnosi.
Wiesz, to jest zajęcie, które może sprawić mnóstwo satysfakcji, bo ten ogród nigdy nie może być… Nie polecam Ci, żebyś był zbyt pedantyczny w ogrodzie, bo tam się jednak ciągle śmieci. Zwłaszcza natura śmieci. Ale sprzątanie jest jednym z takich fajnych zajęć, które można sobie wykonywać. Zielone śmieci to w ogóle nie trzeba nigdzie wozić, no bo wiadomo, że jak igła czy jakiś patyczek, to po prostu wrzucasz je w rabatę. I to sobie tam się rozkłada i stanowi pożywkę dla różnych organizmów, a na końcu wreszcie też dla roślin. Przekształca się w ściółkę.
No to w ogóle ściółkowanie to też jest zajęcie, które warto wykonywać regularnie. W zależności od tego jaki masz ogród i jakie masz w danym momencie ilości produkcyjne tej ściółki. No oczywiście ja polecam, żeby kupić sobie porządny rębak, najlepiej z wałkiem odbioru mocy do jakiegoś ciągniczka, który masz na wyposażeniu ogrodu. I zrębkować wszystkie gałęzie. Oczywiście zrębkować możesz je dopiero po przesuszeniu, także to co się przycina w ogrodzie rzucasz najpierw na jedną hałdę, to sobie wszystko wyschnie. A później wrzucasz to do rębaka, a powstaje z tego znacznie, ale to naprawdę znacznie mniejsza ilość takiej ściółki. No i tą ściółką możesz sobie wysypywać wtedy swoje właśnie rabaty, pod krzewami jakieś róże i tak dalej.
Rośliny potrzebują ściółki dlatego, że wtedy mniej wody paruje z gleby. W ogóle ta wierzchnia warstwa gleby poprawia swoje właściwości, ta ściółka wiesz, ona się nieustannie kompostuje, więc musisz jej ciągle dorzucać, bo to znowu jest robota, która się nie kończy.
No i oczywiście możesz zająć się też produkcją żywności. Tak żeby cieszyło, mały warzywniczek, jakaś szklarenka, albo na poważnie. Ostatnio podawałem na Instagramie, że spokojnie można wykarmić jedną osobę z dwóch, trzech arów mieszanych upraw.
A ogrodnik na etacie przy dostępie do technologii w stosunkowo łatwym terenie jest w stanie spokojnie zapewnić obfity plon z około pięćdziesięciu arów. Dwa, trzy ary na jednego domownika i nie musisz jeździć do warzywniaka. No chyba, że po jakieś egzotyczne rośliny. Jeśli tylko masz działkę dość daleko od źródeł zanieczyszczeń. Jeśli tylko masz dość czyste powietrze, bo oczywiście warzywa, zwłaszcza te liściowe, kumulują w sobie zanieczyszczenia z powietrza. Więc jeśli tylko masz czyste powietrze, uprawiaj rośliny, uprawiaj warzywa, zioła, owoce.
Mój kolega, który jest elektrykiem, a ogrodnikiem amatorem, zbudował sobie szklarnię z systemami nawadniania, regulacji temperatury, która przyniosła mu nieoczekiwanie gigantyczny plon. Wyjechali na wakacje, kiedy wrócili nie byli w stanie z rodziną przejeść tego wszystkiego, co wyprodukowała. W takich momentach przydaje się ziemianka.
Najlepszy sposób na przechowywanie świeżych plonów. Nawet do kilku miesięcy mogą leżeć warzywa korzeniowe, bez problemu, bez oznak starzenia się. Czy taka na przykład kapusta, głąb życia.
Inną pracą ważną jest dbanie o zdrowie swoich roślin. Chodzisz po ogrodzie, oczywiście niezbyt pedantycznie przyglądając się roślinom i patrzysz, gdzie pojawiają się jakieś inwazje. A to róże oblazły mszyce, a to gdzieś się pojawia jakiś mączniak, a to gdzieś jakiś inny grzyb. No i trzeba pryskać, po prostu trzeba pryskać. Akurat na grzyby, chodzi powiem, że z doświadczenia mojego oraz znajomych szkółkarzy, to lepiej jest pryskać prewencyjnie. Po prostu sobie założyć te kilka od wiosny terminów i regularnie opryskiwać rośliny, które są wrażliwe. Oczywiście nie cały ogród, nie wszystko, tylko te, które mają tendencję do tego, żeby się zarażać grzybami. No oczywiście mszyce czy jakieś inne szkodniki, no to reagujesz na to w zależności od wystąpienia problemu.
Koszenie trawy. Koszenie trawy to jest taki banał. Dzisiaj szczerze mówiąc, częściej polecam kosiarki automatyczne. Z kilku powodów. No i jeden powód jest taki, że nie musisz o tym myśleć – ona po prostu kosi trawnik cały czas. Trawnik się robi taki gruby, taki gęsty, taki fajny. Chodzi się po nim, zwłaszcza na bosaka, niesamowicie przyjemnie. Także on jest cały czas nawożony tą trawą, która jest ścinana przez kosiarkę. To jest fajne.
A jak kosisz ręcznie, no to później pojawia się problem, co z tą trawą zrobić. Można ją pakować do worów i odbierają ją jakieś służby, jeżeli masz takie w okolicy. No albo można nią ściółkować.
Nie polecam, żeby ją hałdować, no bo trawa wtedy jak jest w zbyt grubej warstwie zaczynają się tam beztlenowe procesy gnilne. Zaczyna się wydzielać duża temperatura i nawet po latach jak przyjdziesz i po prostu taką hałdę rozłożysz widłami, to się okaże, że ta trawa tam zbielała, ale w ogóle się nie rozłożyła. Jakby to nie zadziałało. Natomiast jeżeli trawę cienką warstwą, ale tak do pięciu centymetrów rozsypiesz na rabatach, no to ona w ciągu tygodnia zniknie, zostanie zjedzona. I to jest fantastyczne. Ale to jest dodatkowa czynność, trzeba się z tym upaprać itd.
Także koszenia ci szczerze mówiąc nie polecam. No chyba, że wsiąść na traktorek czy jakiś rajderek i skosić te trawniki, które się kosi kilka razy w roku. Te właśnie, które są dalej od domu. To jest też jedna z takich właśnie koncepcji, które bardzo lubię proponować klientom trawnik tylko przy domu, tylko w najbliższym otoczeniu ścieżek i wnętrz ogrodowych. Najlepiej właśnie w jednym kawałku, żeby ta kosiarka mogła sobie spokojnie przejechać i to skosić. Natomiast im dalej, tym stosować taką gradację. Najpierw za trawnikiem zastosować areały z… ja to nazywam trawnikiem parkowym, czyli koszonym raz na dwa miesiące. No a dalej jeszcze za tym trawnikiem zrobić łąkę kwietną, którą skosimy raz w roku, no w Małopolsce dwa razy, może nawet trzy, jeśli będziemy musieli walczyć z jakimiś nawłociami czy innymi wysokimi roślinami.
No ta jazda taką kosiareczką jest rzeczą przyjemną. Siadasz sobie i właśnie pas po pasie, objeżdżasz, obkaszasz sobie swój teren. Także to jest fajne, to też Ci bardzo polecam jako pomysł na to, co możesz w ogrodzie robić.
No i oczywiście przecinanie. Przecinanie sanitarne jest dość oczywiste. No widzisz, że się urwała jakąś gałąź, to trzeba ją u nasady uciąć. Przycinanie formujące, o już bardziej wymagające, więc powinieneś kupić sobie jakąś książkę, obkuć się trochę, zrozumieć na czym to polega zanim weźmiesz sekator i zanim zrobisz swoim roślinom krzywdę.
Albo zaprosić jakiegoś ogrodnika, który wytłumaczy Ci o co chodzi i zrobi Ci jakiś instruktaż. Ale tak, oczywiście przecinanie daje niesamowicie dużo satysfakcji.
Zresztą nie musisz przycinać tylko roślin w ogrodzie. Możesz też przycinać rośliny w donicach. Możesz sobie zrobić jakąś przestrzeń w ogrodzie, w której będziesz uprawiał rośliny w donicach. Możesz je nazywać bonsai-ami i możesz oczywiście rozwinąć w sobie taką pasję, że będziesz chciał, żeby te rośliny przypominały jakieś targane wiatrem, dramatyczne sosny albo właśnie przeciwnie, jakieś zminiaturyzowane, śliczne solitery rosnące na polu. Ale nie musisz iść wcale w tym kierunku. Nie musisz tego nazywać bonsai. Możesz się tym po prostu pobawić. Powiem Ci, że rośliny są szalenie wdzięczne. No.. zawsze możesz zabić. Ale generalnie one odrosną, wybaczą Ci błędy. Zresztą jedna roślina, nawet jak skrzywdzisz jedną roślinę, to sobie kupisz jakąś inną.
Także to jest też bardzo fajny sposób na spędzanie czasu w ogrodzie. Więc znajdź sobie jakieś miejsce. Postaw sobie jakiś stół, na tym stole postaw sobie jakieś rośliny. Ustaw nad stołem nawadnianie, typu zamgławiacz albo coś właśnie takiego delikatnego. Ustaw sobie automat sterujący, żebyś nie musiał myśleć o podlewaniu. bo podlewanie roślin jest naprawdę uciążliwe, a rośliny w miejscach szybko zginą. Więc nawadnianie muszą mieć. Zrób to na automacie.
No i siądź sobie raz na jakiś czas na krzesełku. Zadumaj się nad tą roślinką. Wyobraź sobie jakiś kształt, który chciałbyś, żeby ona osiągnęła i tnij. I baw się tym. Drutami możesz ją wiązać. Możesz wziąć patyki i ją przywiązać do patyku, zrobić taki ruszt. Możesz do doniczki ją naciągnąć, czy do siebie samej, jakimiś sznurkami, żeby gałęzie rosły w inną stronę. Zwykle potrzeba kilku miesięcy, żeby gałązka, którą w jakiś sposób przychylisz, czy usztywnisz, żeby ona sama w sobie zdrewniała bardziej, żeby utrzymała ten kształt.
Także takie formowanie roślin to jest świetna zabawa. Mega relaksująca sprawa. I naprawdę gorąco ci to polecam. No a jeżeli chcesz to robić zgodnie ze sztuką bonsai, to jest oczywiście gigantyczne know-how na ten temat. Znajdziesz mnóstwo literatury, znajdziesz pasjonatów, znajdziesz to wszystko. Ja osobiście uprawiam, bawię się tym.
Ale też bez takiej, bez presji. Dla przyjemności.
No i oczywiście możesz swój ogród rozbudowywać. To jest w ogóle, no to jest piękne, że swoją myślą możesz przekształcić rzeczywistość. Że możesz nadać formę światu w wyniku swojego kaprysu, że chcesz, żeby on wyglądał tak, a nie inaczej.
To jest coś, co szczególnie można robić w dojrzałym ogrodzie, który już jest założony. Kiedy zaczniesz z niego korzystać. Kiedy wejdziesz w tą matrycę stworzoną przez projektanta. Kiedy sądziesz w tych miejscach, które zostały zaplanowane w tych stacjach sezonowych, w swojej samotni, w jakichś innych wnętrzach ogrodowych, na jakiejś ławeczce albo nawet popatrzysz na to wszystko z domu. Dzień, drugi, trzeci miesiąc, kolejny rok. I naturalnie zacznie ci czegoś brakować, coś będziesz chciał do tego dołożyć, coś będziesz chciał zmienić, no i to jest właśnie, to jest to tworzywo.
Nie to drzewo mi tu przestawia, przestawiam je. No spoko chłopaki, kopiemy i przestawiamy.
To jest świetne albo tu bym sobie coś zrobił. Dobra, no to czyścimy ten teren i budujemy.
No to jest mega. Powiem Ci szczerze, że właśnie ogród daje takie poletko dla tej właśnie twórczości, takiej lekkiej, nieskrępowanej, w której można się rozsmakować. Ja Ci to gorąco polecam. Oczywiście jeśli będziesz potrzebował, zapraszaj do tego projektanta. Wymyśl sobie – słuchaj, chciałbym mieć tu coś takiego, a póżniej niech oni to robią. Natomiast baw się tym. Bo to jest lekkie, to jest łatwe.
Jak chcesz coś zmienić w domu, w którym już mieszkasz. To to masz przekichane – będziesz żył w remoncie, będziesz się brudzić, jakieś materiały się nie dojadą na czas. To będzie trwać, będzie się przedłużać. No po prostu mordęga. Natomiast w ogrodzie, po pierwsze tam nie żyjesz. Więc możesz po prostu nie patrzeć na tą część ogrodu, no chyba, że akurat część frontowa. No ale to pozarasta. To wszystko pozarasta. To mięciutko zniknie w zieleni. Zrobisz największe dziadostwo. Po prostu krajobraz księżycowy, wjedziesz buldożerami. Ale później wiesz. Grabeczki równiutko, trawka i to wszystko znika. I jest z powrotem idealne. Chwila minie, podlewamy. I jest super. A potem znowu coś wymyślisz. Znowu zrobisz jakąś rozwałkę. No i regeneracja, poprawki. I znowu masz super ogród. Ale z nową, zmodernizowaną częścią.
Tak. Ogrody nie mają końców. To się tworzy i tworzy i tworzy. I naprawdę, naprawdę Ci gorąco polecam- rozsmakuj się w tej twórczości.
Ach, ach. Gdybyż w Polsce ogrodnictwo stało się takim sportem narodowym jak w Anglii.
No ale powoli się staje. Pamiętam jak 20 lat temu zaczynaliśmy. To krajobrazem standardowym na polskich wsiach był po prostu syf i gnój. Ale powoli ludzie zaczynali chować to najpierw za stodołami. Później gdzieś w stodołach zasiewać trawkę. Później właśnie w sobotę rozbrzmiewały kosiarki. I ten nasz krajobraz coraz bardziej się porządkował. Wymieniali stare zniszczone rzeczy na nowe. Oczywiście każde i inne.
I to wszystko jest takie strasznie pstrokate. No ale nie będziemy narzekać, że żyjemy w takim kraju, a nie innym. Ale stało się porządniejsze. Wszystko staje się porządniejsze.
Z jednej strony się bogacimy. Z drugiej strony inspirujemy się, bo po prostu patrzymy na to, co się dzieje na świecie, ale też patrzymy na sąsiadów. I ty właśnie zakładasz swój ogród, to jesteś inspiracją dla swoich sąsiadów. Pokazujesz, że warto dbać o swoją działkę. Pokazujesz, że to jest coś właściwego, tak? Oni idą w ślad za tobą, też chcą mieć ładny. Na początku się z takich prowadyrów śmieją, ale powoli, powoli oswajają się z tym i zaczynają zazdrościć. Zazdroszą, a później naśladują. Naśladują, czyli inspirują się. I to jest super, bo wszędzie robi się ładniej i porządniej.
Czyli zakładaj ogród, jeśli tylko to czujesz. Rozsmakuj się w tym. Baw się tym. Rób to dla siebie, dla swojej własnej przyjemności. Jako zadanie terapeutyczne.
Bo to wszystko, co ja mówię, to też nie ja przecież wymyśliłem, tylko ja się tego nauczyłem od innych ludzi i to odkryłem. A wszystko to razem, właśnie w tym ujęciu sanatoryjnym, też ma słowo, które nie jest mojego autorstwa, bo to się nazywa hortiterapia, czyli terapia ogrodem. Nie będę już więcej tłumaczył, bo przecież wszystko wynika z samego słowa.
A dzisiaj słuchałeś mojego Shire. To taka melodia, która od ponad dekady towarzyszy mi w różnych momentach życia. I odkrywam ją ciągle nowo, odkrywam w niej jakieś swoje historie. Teraz nagrywałem ją na biwaku nad rzeką. Właśnie wśród dźwięków przyrody i znalazłem taki nowy wymiar w długich, w długich, długich, długich dźwiękach. W oddechu.
W uspokojeniu.
Kiedyś zagram ci ją na czymś innym, bo to był mój podróżny flet prosty, a on mógł mieć nieco przyjemniejszy dźwięk, ale jego zaletą jest to, że się składa. Można go wsadzić do kieszeni, jak się idzie na jakąś wędrówkę, a czasem mam ochotę siąść sobie pod drzewem czy na jakimś tamieczku i po prostu coś zagrać, także zabieram go ze sobą.
Zostawię cię jeszcze z dźwiękiem strumienia, które akurat w miejscu, w którym usiadłem spada z wysokości około metra i długości około 7 metrów i znacznie przys piesza, ale wcześniej płynie nieco wolniej, płynie z takim delikatnym szumem, który jest niesamowicie przyjemny i żeby mieć punkt odniesienia dla projektowania ogrodów, gdybym komuś chciał zaproponować taki strumień, no to zmierzyłem sobie za pomocą miarki patyka i stopera, że woda w nim płynie z prędkością około 1.6 km na godzinę. Nie zmierzyłem różnicy wysokości, ale jest niewielka, to po prostu sobie delikatnie właśnie płynie.
Kurczę, to byłoby w sumie kluczowe, no ale musiałbym mieć poziomice i laser. Poziomice w sumie mam. Może sznurek…
No ale woda płynąca z prędkością około 1,5 km na godzinę wydaje bardzo przyjemny dźwięk. Oczywiście wszystko jest wypełnione, całe koryto jest wypełnione kamieniami, a szerokość ma około 5-7 metrów. Głębokość po kostki, miejscami po kolana, w niektórych przegłębieniach około metra, ale to nie gra wielkiej roli, jeśli chodzi o wydawanie dźwięku, a jedynie jest przyjemną okolicznością, bo w głębszej wodzie można sobie po prostu popływać.
Dzięki i do usłyszenia.
Wiesz, te długie dźwięki i te dźwięki przyrody i ten spokojny dźwięk fletu i ta muzyka pomiędzy moim gadaniem, one są po to, żebyś właśnie w gonitwie dzisiejszego świata na chwilkę się zatrzymał i zadumał. A może o niczym nie myślał, przeciwnie do ciągłego myślenia i atakowania się bodźcami i zadaniami. Wiem coś na ten temat, bo jestem świrem skuteczności i pracuję po kilkanaście godzin na dobę z wykorzystaniem systemów zadań, kalendarzy, wielu narzędzi, które sprawiają, że przerabiam jakąś kosmiczną ilość pracy.
Tym bardziej cenię sobie te momenty, w których mogę wrzucić ręczny, a może luz i po prostu zaparkować, odpocząć. Nie być albo być, ale gdzie indziej.
Jesteś projektantem?
Cenisz nasze merytoryczne publikacje? Zapraszamy Cię do wspólnego rozwoju, biznesu i integracji.
Jesteś właścicielem działki?
Szukasz wsparcia przy aranżacji ogrodu?
Zajmujemy się kompleksowo procesem projektowo – wykonawczym. Wypróbuj możliwości naszego zespołu.
Szukasz czegoś innego?