Pamiętając, jak wyglądało to w poprzednich latach, miałem nie jechać… ale pewne siły wyższe skierowały mnie na Klimeckiego w niedzielę. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony!
Trzeba pamiętać, że to targi, a nie wystawa. Ludzie przychodzą, targują się z wystawcami i kupują. Jak dla mnie bomba. Dużo dostawców roślin, duży wybór pięknego materiału, baaardzo dużo ludzi. Z paroma osobami z którymi rozmawiałem – były bardzo zadowolone z utargu. Sam nie mogłem się opanować z paroma cebulkami i bylinami, choć w ogrodzie miejsca już prawie zupełnie nie ma… I o to chodzi! Pod takim szyldem takie targi mogłyby odbywać się co miesiąc.
O połączonej części targów zdrowia nie piszę, to nie moja specjalizacja :)