
25 08 Gawęda o konsekwencji i bezkompromisowości [Gawędy Ogrodnicze]
19 sierpnia 2025
25 09 Gawęda z Kilarskim o impresjach japońskich [Gawędy Ogrodnicze]
23 września 2025Poszukuję takiej formuły ogrodu, która w moim przekonaniu będzie najzdrowsza dla człowieka – pod względem fizycznym, psychicznym i duchowym a równocześnie też najlepsza dla całej planety w dobie kryzysu klimatycznego i na poziomie ekologicznym. Artykuł jest podróżą śladem mojego toku myślenia na poziomie filozofii projektowania ogrodów i kieruję go do projektantów i innych twórców ogrodów.
Spis treści:
- Co to znaczy ogród naturalistyczny?
- Czy ogród naturalny w ogóle może istnieć?
- Krytyka i pułapki naturalizmu
- Czy przy urządzaniu naturalnego ogrodu projektant jest zbędny?
- Dlaczego umiar jest kluczowy?
- Gdzie się kończy działka zapuszczona a gdzie się zaczyna ogród naturalny?
- Czy można mieszać naturalizm z naturalnością?
- Co z roślinami obcymi i inwazyjnymi?
- Jesteśmy na początku drogi i dopiero budujemy zasób dobrych praktyk
- Podsumowanie
Nie buduję dogmatu ani nie przedstawiam twardego stanowiska, daję jedynie świadectwo swoich doświadczeń i refleksji, mając nadzieję, że okaże się to dla ciebie inspirujące i rozwojowe. Nie jestem naukowcem ale przede wszystkim praktykiem, sprawdzam więc swoje teorie empirycznie. Prezentuję ci obszar, który od kilku lat intensywnie eksploruję i który nadal pragnę rozwijać, ponieważ czuję go całym sercem. Myślę także, że na swój sposób czuje go każda osoba, która zajęła się ogrodami – ponieważ wszystkich nas inspiruje natura i wszyscy szukamy możliwości ponownego połączenia z nią.
Tworzę indywidualnie dopasowane ogrody dla prywatnych osób, które mają się w nich dobrze odnaleźć, utrzymywać je z przyjemnością i cieszyć się nimi. Poruszam się intuicyjnie w obszarach zarówno materii branżowej jak i psychologicznej oraz rynkowej szukając najlepszej formuły dla siebie, jako człowieka i zawodowca. Równocześnie z wiekiem robię się coraz większym idealistą – zdaje się, że szukam drogi, która zakrawa o utopię. Ale takie jest moje credo: “nie mniej niż Doskonale”. Inne rozwiązania niż najlepsze możliwe – zwyczajnie mnie nie interesują.
Co to znaczy ogród naturalistyczny?
Termin ten funkcjonuje w naszej branży od dawna i intuicyjnie oraz subiektywnie pewnie wyczuwasz dobrze jego znaczenie. W uproszczonym rozumieniu wyjaśniłbym “ogród naturalistyczny” jako “najlepiej naśladujący naturę” – co oczywiście dla każdego może znaczyć coś innego.
I tak – różne kultury interpretowały tą myśl na wiele sposobów a świetną prezentację głównych nurtów naturalizmu w ogrodnictwie zachodnioeuropejskim oraz ich genezę przedstawił Nigel Dunnett w swojej nowej książce “Projektowanie ogrodów naturalistycznych – podstawowe zasady”. Choć mógłbyś mu zarzucić, że ogranicza naturalizm do projektowania roślin zielnych, to przedstawione w książce definicje możesz przecież rozumieć szerzej.
Idąc za jego klasyfikacją rozpoznasz trzy główne gałęzie:
1. Naturalizm impresjonistyczny – to malarska metoda projektowania i aranżacji precyzyjnych nasadzeń, skoncentrowana na efektach kolorystycznych i plastycznych, szczególnie kwietnych. Uzyskujesz je za pomocą zestawów roślinnych, które dobierasz wg klucza (np. harmonijne i wyciszające lub kontrastowe i energetyzujące) a następnie składasz razem w dobrze przemyślane układy (grupy o różnorodnych kształtach, zręczne pociągnięcia pędzla, akcenty punktowe, etc.), które mają zachwycić obserwatorów. Efekty ostateczne są wyraziste i romantyczne, często pobudzająco sentymentalne i rustykalne.
2. Naturalizm modernistyczny – szukający prostoty i bardzo czytelny w odbiorze, w założeniu także skoncentrowany na efektach wizualnych, jednak wyraźnie różny od nurtu impresjonistycznego. Nacisk kładziesz na strukturalny odbiór zestawów roślinnych, architektoniczną formę roślin oraz kontrasty w listowiu (zamiast na ukwiecenie). Kompozycję opierasz na monokulturowych łanach i długich pociągnięciach pędzla oraz precyzyjnie dobranych, ale zwykle prostych mieszankach. Odbiór całości jest stosunkowo minimalistyczny i elegancko stonowany, często chłodno zharmonizowany i wyciszający.
3. Naturalizm technokratyczny – bazuje na badaniach naukowych nad zbiorowiskami roślinnymi, rozpoznaje uwarunkowania ekologiczne miejsca lub planowanego do uzyskania efektu i posługuje się twardymi regułami i własnymi metodologiami (np. technikami przypadkowości w wyborze miejsc do sadzenia konkretnych egzemplarzy). Rośliny są dobierane na podstawie wiedzy fitosocjologicznej i dobrze dopasowane do siedliska a same siedliska są precyzyjnie rozpoznane lub przygotowane. Efekt wizualny (estetyczny) jest skutkiem odpowiednio zestawionej mieszanki, jego rola może być marginalizowana albo też uzyskuje się go metodami niejako “statystycznymi” (tzn. np. mieszankę planujesz wyrażoną procentami proporcją roślin strukturalnych, wrażeniowych, okrywowych oraz wypełniających).
Do tego zestawienia dodałbym jeszcze naturalizm japoński, który stara się naśladować naturę – jednak bez jej kopiowania, co daje w rezultacie wyjątkowo harmonijne i wyidealizowane sceny ogrodowe. Miniaturowe krajobrazy przez zmrużone oczy przypominają oglądane z daleka panoramy gór i lasów a po przyjrzeniu się – sprawiają wrażenie doskonałego, wręcz boskiego dzieła. Kompozycja jest ekstremalnie precyzyjna, harmonijna i zrównoważona, przemawia do odbiorcy nie tylko środkami wizualnymi ale także osadzoną filozoficznie głęboką symboliką form i użytych materiałów.
Kierunki te postrzegać możesz także jako pewną wewnętrzną ewolucję na swojej ścieżce profesjonalnej – a przynajmniej ja tak to czuję. Zacząłem jako dziecko swoją przygodę z ogrodnictwem od fascynacji kulturą Japonii (zwłaszcza bonsai i suiseki) a pierwsze zakładane przeze mnie ogrody czerpały głównie z naturalizmu japońskiego. Później – być może głodny silniejszych wrażeń, do 30. roku życia uciekałem w barwy i oferowałem klientom efekty bardziej impresjonistyczne. Między 30. a 40. zacząłem się uspokajać i doceniać nauczycieli modernistycznych oraz wracać do korzeni dalekowschodnich. Teraz zastanawiam się, czy to wszystko w ogóle jest nam potrzebne?
Ponieważ nie posiadam (jeszcze) głębokiej wiedzy na temat naturalizmu technokratycznego, nie potrafię stwierdzić tego na pewno – jednak czuję, że ten właśnie kierunek jest mi dziś najbliższy. Być może główny przekaz tego artykułu wpisuje się właśnie w technokratyzm naturalistyczny (nazywany też ekologią ogrodniczą lub ogrodnictwem ekologicznym) a ja na bazie swoich osobistych doświadczeń odkrywam tu koło na nowo? Dowiem się tego zapewne w przyszłości a na razie podzielę się z tobą swoimi przemyśleniami i dam świadectwo status quo.
W moim odczuciu naturalizm w szerokim ujęciu jest jednym ze szczytowych osiągnięć kultury ogrodniczej i sztuki ogrodowej na świecie. Zbiorczo (zwłaszcza zbierając razem nurty: japoński, modernistyczny i impresjonistyczny, czyli z opcjonalnym wyłączeniem technokratycznego) będę jego wytwory nazywał ogrodem naturalistycznym lub naturalizmem.
Składniki mistrzostwa naturalistycznego
Nie jest to miejsce na szczegółowe instruowanie z naturalizmu, ale abym mógł przekazać ci swoją myśl opartą na różnicach, muszę najpierw zagłębić się w jego niuanse.
Ogólnie konstruowanie pięknych kompozycji naturalistycznych to praca na najwyższym poziomie warsztatu estetycznego i ogrodniczego. Ktoś może powiedzieć, że to magiczne sztuki dostępne tylko dla wybranych i będzie to prawda, bo faktycznie aby osiągać nieprzeciętne rezultaty, trzeba mieć wyjątkowe predyspozycje.
Równocześnie jest to kunszt oparty na twardych zasadach w zakresie materiałoznawstwa, nauki o pięknie, kompozycji i proporcji, wiedzy o roślinach i ich wymaganiach. To szeroki zasób kompetencji, które zdobywa się latami, aby móc się nimi sprawnie posłużyć. Jednak sama wiedza to nie wszystko i uważam, że nadal trzeba mieć to “coś”, żeby połączyć puzzle w unikalne i zachwycające piękno. Może talent, ale na pewno wielką inspirację, płynącą z niej motywację i determinację oraz wytrwałość. Ludzie tacy jak William Robinson, Wolfgang Oehme, Karl Foerster, Peter Berg, Nigel Dunnett, Gertrude Jekyll czy Piet Oudolf poświęcili na to swoje życia.
Co uniwersalnie wygląda bardzo Dobrze, Najlepiej i wreszcie – nie mniej niż Doskonale?
Z czego składa się Raj?
Wyrafinowanie, czystość i naturalny wygląd – to w moim odczuciu szczyty naturalizmu.
Peter Berg w książce “Nature. Aesthetics. Design.” podaje jako fundament swojej pracy japoński ideał i zmysł estetyczny wabi-sabi, co możesz rozumieć jako sztukę odnajdywania piękna w przemijaniu, niedoskonałości i niekompletności. Zgodnie z tymi zasadami, jako twórca masz szczerze dążyć w zakładanych ogrodach do prostoty, przejrzystości i normalności, unikając jakiejkolwiek przesady czy ornamentyki. A co się z tym nierozerwalnie łączy – potrzebujesz jak najwięcej inspirować się prawdziwie naturalnymi widokami i aktywnie spędzać czas na łonie przyrody.
Ponieważ dla nas wszystkich wszystkich Natura jest najlepszą nauczycielką, to twórca zwykle stara się ją naśladować najlepiej jak potrafi. Jeśli mu się uda – efektem może być doskonała, rajska scenografia, która prezentuje subiektywnie wyidealizowaną wizję autora. Niedoskonałą oczywiście, bo przecież raz, że powstałą ręką ludzką (ale tu często defekty ręcznego wykonania są wysoko cenione) a dwa, że kształtowaną przez szereg zjawisk znajdujących się poza kontrolą – m.in. pogodę i rośliny, które zawsze niosą element niespodziewany… ale jednak prezentuje wizję tak doskonałą, jak to tylko możliwe, jak to jest w zasięgu ludzkiej kontroli – autora ogrodu a następnie ogrodników odpowiedzialnych za utrzymanie stworzonego dzieła.
Każdy twórca ma swoje własne ścieżki w pracy kreatywnej, jednak z mojej orientacji wynika, że schematy się powtarzają i wszyscy robimy to stosunkowo podobnie. Nigel Dunnett ze swoim systematycznym podejściem bardzo dobrze omawia mechanikę procesów rozmieszczania roślin na rabatach i w przestrzeni, zarówno na etapie planowania jak i układania tego w rzeczywistości.
Jego koncepcja środków ciężkości jest bardzo dobra, dokładanie krążących wokół nich satelitów na zasadzie skupień z trzech sztuk i jednego odmieńca, w ogóle cała idea “universal FLOW” – autor świetnie to wyjaśnia i instruuje cię posługując się swoją kosmiczną analogią, odsyłam cię więc do jego literatury. A także do relacji innych mistrzów ogrodnictwa, z których wielu pozostawia po sobie wskazówki i sprawozdania literackie. A zwykle także ogrody, które spadkobiercy ich geniuszu nierzadko do dziś utrzymują na wzorcowym poziomie. Możesz w ten sposób prześledzić różne szkoły budowania kompozycji roślinnych i na tej podstawie wypracować swoje własne ścieżki.
Jeśli miałbym wskazać powtarzające się wyróżniki najlepszych twórców ogrodów naturalistycznych, byłyby to:
- projektowanie Hi-End, nie pozostawianie przypadkowi nawet małego skrawka przestrzeni;
- strategiczne wykorzystanie i rozmieszczenie drzew i krzewów, duże rośliny pojawiają się w przestrzeni raczej jako solitery niż grupy;
- umiejętne ich przycinanie eksponujące rzeźbiarskie efekty pni i koron;
- dobór gatunków szlachetnych, długowiecznych i wolno rosnących, odpornych na choroby i wpasowanych w kontekst lokalny;
- ograniczenie ilości gatunków w doborze do minimum tworzącego idealnie skontrastowane zestawy;
- pozbycie się wszystkiego, co nie jest niezbędne i/lub mogłoby popsuć kompozycję (jak chwasty, rośliny siejące się, niedopasowane pomysły);
- wybór gatunków raczej trwałych, nie mających tendencji do zamierania z czasem a także atrakcyjnych przez cały sezon;
- najczęściej konieczne jest przygotowanie odpowiednich mieszanek podłoży, które najlepiej sprzyjają uprawie zaplanowanych w kompozycji roślin. Tworzy się mieszanki, które są dość przepuszczalne, aby rośliny nie zagniwały, ale nadal trzymające wodę; dość urodzajne, ale nie za bardzo, by uniknąć pokładania się w wyniku zbyt wybujałego wzrostu;
- minimalizm kolorystyczny, unikanie krzykliwości oraz nadmiernej dekoracyjności (nie dotyczy naturalizmu impresjonistycznego);
- unikanie odmian bylin wymagających specjalnego traktowania np. podpierania, cięcia, wykopywania, dokarmiania (nie dotyczy naturalizmu impresjonistycznego);
- wykorzystanie do budowy struktury nieożywionej wyłącznie naturalnych i mało przetworzonych materiałów jak: drewno, kamień, ceramika i metal oraz dyskretne, przezroczyste szkło;
- aranżacja zręcznych układów z głazów, jako samodzielnych kompozycji i/lub metody dzielenia oraz łączenia różnych poziomów wysokościowych;
Najlepsze naturalistyczne ogrody nie mogą zostać w pełni zaplanowane z wyprzedzeniem, żaden projekt nie byłby w stanie uwzględnić wszystkich niuansów oraz zmienności obiektów pochodzenia naturalnego. Dlatego nadzór projektanta i korekty na miejscu są niezbędne. Często najdoskonalsze dzieła są tworzone zupełnie bez planu, prowadzone wyłącznie ręką mistrzą na budowie.
Czy ogród naturalny w ogóle może istnieć?
To właściwie oksymoron – bo ogród nie może być naprawdę naturalny. Od czasów, kiedy ludzkość odkryła rolnictwo i zmieniła tryb życia z koczowniczego na osiadły, ogród jest przestrzenią urządzoną. Jest przeznaczony jakimś funkcjom, które wymagają ochrony, więc zwykle jest także ogrodzony a zatem generalnie antagonistyczny wobec natury. Czyli przez ostatnie 10 tysięcy lat kolejne pokolenia naszego gatunku kodują kulturowo – cywilizacyjną definicję ogrodu, która w swojej obecnej postaci dotarła na szczyt nienaturalności:
- trawniki i rabaty są tak wypielęgnowane, że nie ma prawa na nich żyć nic, poza kilkoma wybranymi gatunkami;
- dominują wyłożone włókniną i wyżwirowanie place, na których eksponuje się wyłącznie pojedyncze egzemplarze regularnie strzyżonych krzewów;
- unikanie lub drastyczne przycinanie drzew, ponieważ są niebezpieczne i np. na wietrze mogą zniszczyć domy lub zabić ludzi;
- rośliny utrzymywane są przy życiu prawie wyłącznie precyzyjnym dawkowaniem pokarmu w postaci nawozów i wody za pomocą systemów nawadniających;
- powszechna jest walka z każdym przejawem niepożądanego życia – mechaniczna i chemiczna sterylizacja ziemi oraz przestrzeni całej działki ze wszystkiego, co człowiek uznaje za zbędne (inne rośliny to chwasty, inne organizmy to szkodniki lub budzące lęk zagrożenia);
- wielkie powierzchnie są nonsensownie pokrywane betonem – podjazdy i place manewrowe, parkingi dla gości, rzadko używane trakty komunikacyjne, tarasy budujące efekty wizualne, rowy melioracyjne i zbiorniki retencyjne;
- właściciele ogrodów wpadają w szał sprzątania – usuwają każdy przejaw martwej materii organicznej, zwłaszcza liście, gałęzie i kwiatostany.
Działek zagospodarowanych w ten sposób jest coraz więcej a nasz świat staje się coraz bardziej nieprzyjaznym miejscem do życia, coraz bardziej urządzonym i angażującym. Miasta są takie w najwyższym stopniu, ale prowincja nie ustępuje im kroku. Otoczenie życia staje się coraz bardziej przetworzone i oddalone od swojej pierwotnej postaci – podobnie jak żywność w supermarketach. A człowiek w tym wszystkim jest coraz bardziej zajęty, uwiązany w kierat piętrzących się obowiązków i oddalony od błogich stanów regenerującej bezczynności.
W takich warunkach rodzi się we mnie tęsknota za naturalnością i potrzeba powrotu na łono przyrody. Dlatego chodzę na górskie wycieczki i biwakuję na dziewiczych plażach, słucham wiatru i śpiewu ptaków, uspokajam umysł, uwalniam się od nadmiaru bodźców, wdycham pranę i udrażniam przepływ chi. Czuję się dzięki temu zawsze znacznie lepiej.
Ale to za mało, to się dzieje zbyt okazjonalne, zbyt odświętne. Chcę tego doświadczać częściej i pełniej, bliżej domu, razem z całą rodziną. Chcę, aby doświadczali tego moi klienci.
Dlatego jako twórca ogrodów zadaję sobie pytanie – jak moje dzieła mogą być maksymalnie naturalne? Prawdziwie naturalne, a nie jedynie wizualnie udające naturalność – z czym w dużej mierze utożsamiam naturalizm.
Słowo, które najlepiej oddaje sens idealnego ogrodu naturalnego tak, jak go intuicyjnie rozumiem i czuję wewnątrz siebie – to ogród na jak największej powierzchni samorzutny. Wyrosły samoistnie, bez sadzenia przez człowieka. Oparty o samosiejki, “chwasty” i spontaniczną sukcesję. Właściwie mógłbym postawić znak równości z “Dzikim ogrodem”, tak jak go definiuje i opisuje w książce o tym samym tytule mistrz Łukasz Łuczaj (i tą pozycję ci rekomenduję, aby zgłębić temat).
Podoba mi się ekstremalna wersja łuczajowskiego dzikiego ogrodu, w którym nie robię zupełnie nic, jedynie jak zwierzę wydeptuję sobie ścieżkę łamiąc pobliskie gałązki. Staram się nasz obecny ogród eksperymentalny OOP na Ruszczy utrzymywać głównie takimi metodami – wyłącznie deptać i kosić a w większości roślinom pozwalać rozrastać się naturalnie. Nie dbać o nie w żaden specjalny sposób.
Poszukuję jak najsubtelniejszych metod opieki, np. ograniczam się wyłącznie do startowego ściółkowania i rzadkiego podlewania. Praktyka pokazuje, że jest to trudne. Ale największa trudność to zwycięstwo nad samym sobą – aby powstrzymać się od wykonywania wyuczonych czynności, podążania utartymi ścieżkami – nawykami cywilizacyjnymi i profesjonalnymi.
Ale co z urządzaniem? Ideałem procesu tworzenia doskonale naturalnego ogrodu byłby projektowy umiar maksymalny. Na przykład – zachowanie istniejącej pięknej przyrody (jeśli masz szczęście zastać taką na działce) przez stworzenie prywatnego, ścisłego rezerwatu. A jeśli teren przeznaczony pod ogród to pobudowlana pustynia – pozostawienie ziemi samej sobie, zwracając ją naturze do samodzielnego gospodarowania.
A co dla człowieka w tej dziczy i pośród prawdziwej naturalności? Minimum. Czyli tyle tylko ile trzeba, by spędzić czas z najbliższymi, dojść gdzie potrzebujesz oraz odsłonić i zachować cenny widok. Takie minimalne skrawki możesz w wersji podstawowej wyłącznie kosić, a przy większym dostępnym budżecie zaaranżować na nich także luksusowe wnętrza ogrodowe – oto koncepcja mojego naturalnego ogrodu minimalnego.
Pomysł, że prawdziwie naturalne byłoby tylko to, co spontanicznie wyrosło bez intencjonalnego udziału człowieka, zachwyca mnie. Ale oczywiście, samorzutny scenariusz najczęściej nie jest możliwy. Bo nie zastajesz na projektowanych działkach pięknej przyrody, a zwykle (szczególnie po budowie domu) nie zastajesz żadnej. A oczekiwanie na to, aż piękno samoistnie się pojawi, przekracza racjonalny czas ludzkiej cierpliwości. Potrzebujesz więc coś zaaranżować. To rodzi kolejne pytanie:
Co możesz w ogrodzie zrobić, żeby jeszcze był naturalny a nie stał się już naturalistyczny?
To bardzo trudne pytanie, którego różne aspekty rozważam od wielu lat i prowadzę w swoich ogrodach eksperymenty, mając nadzieję, że zbliżą mnie do odpowiedzi. Bo zawsze to, że coś w ogrodzie wykosisz, wyrwiesz czy posadzisz, jest już aktem nienaturalnym a efekt twoich działań staje się dziełem sztucznym. Ponieważ nie wynika z samoregulujących się mechanizmów przyrodniczych, ale pochodzi od myśli ludzkiej, która tą przyrodę chce kontrolować czy ukierunkować na swoje potrzeby.
Proces urządzenia ogrodu naturalnego musi być więc ograniczony do absolutnego minimum, ochrony zastanego życia lub w przypadku jego niewystarczającej ilości – zaszczepienia go i pozostawienia samemu sobie.
Aby uchwycić granice, w których mieści się ogród naturalny, szukam wskazówek w analogii z produktami spożywczymi. Żywność jest naturalna, gdy jest minimalnie przetworzona i zachowuje swoje pierwotne właściwości. Przestaje taka być, gdy jest poddawana intensywnym procesom, które zmieniają jej skład, strukturę lub dodają sztuczne składniki. Rzadko spożywasz produkty w dokładnie takiej formie w jakiej występowały za życia, ale minimalnie je przetwarzając albo przynajmniej myjąc, zapewne zgodzisz się, że nadal są naturalne.
Chcę przez to powiedzieć, że ogród naturalny powinien być modyfikowany podczas procesów urządzania i pielęgnacji tak mało, jak to tylko możliwe, żeby jego użytkownicy mogli czerpać z niego założone pożytki. Ale jeśli przesadzisz i przekroczysz granicę naturalności – pożytki znikną.
Moja definicja ogrodu naturalnego
Wiele w tych wszystkich rozważaniach nieostrości, mało czytelnych granic i w efekcie każdy sam musi sobie odpowiedzieć czy w danym przypadku ogród jest już dość naturalny. Zależy to od sytuacji zastanej na działce oraz od indywidualnych preferencji właścicieli.
Inaczej założysz ogród naturalny na leśnej działce dla ludzi o głębokiej więzi z naturą oraz małych wymaganiach w zakresie infrastruktury funkcjonalnej. Inaczej będziesz pracować dla ludzi przywykłych do wykończenia otoczenia życia na poziomie Hi-Tech & Hi-End i na działce, na której nawieziono metr ziemi z głębokich wykopów lub z zewnątrz. Inaczej postąpisz w sytuacji, kiedy potrzebujesz się odciąć od urbanistycznego otoczenia gęstymi zadrzewieniami a inaczej, kiedy z działki rozpościera się piękna panorama widokowa.
Ale w każdym przypadku przeznaczysz dla roślinności maksymalną możliwą powierzchnię działki i pozwolisz jej istnieć przede wszystkim dzięki samoregulującym procesom przyrodniczym.
Przestrzeń zakładaną i prowadzoną zgodnie z tą formułą będę nazywał ogrodem naturalnym, naprawdę naturalnym, dzikim ogrodem lub naturalnością.
Czym taka przestrzeń różni się od prawdziwej natury i co decyduje o tym, że nadal jest ona ogrodem? Oczywiście intencjonalna obecność człowieka. A dalej – oczekiwane funkcjonalności, które skoro już zostały pomyślane i zaaranżowane, wymagają tym samym utrzymania w stanie umożliwiającym komfortowe korzystanie. Ogród naturalny jest nadal tworem antropocentrycznym i aby służył człowiekowi wymaga jego uwagi. Minimalnej, ale precyzyjnej i regularnej.
Korzyści z ogrodu naturalnego
Najwyższą wartością naturalnego ogrodu jest funkcja środowiskowa, czyli wartość, jaką stabilny ekosystem wnosi w życie każdej istoty żywej będącej jego częścią. Dotyczy to zarówno organizmów dużych i dobrze widocznych – jak drzewa i ludzie, lub dobrze słyszalnych – jak ptaki, małych i zmiennych jak jednoroczne rośliny zielne lub populacje owadów oraz mikroskopijnych i pochowanych przed naszym okiem – jak grzyby, bakterie czy pierwotniaki.
Pożytki dla człowieka zrównałbym z efektami terapeutycznymi jakie przebadano i udowodniono w ramach kąpieli leśnych – japońskiej praktyki shinrin-yoku, polegającej na zanurzeniu się w przyrodniczym otoczeniu przy użyciu wszystkich zmysłów. To m.in.:
- redukcja stresu przez obniżenie poziomu kortyzolu,
- poprawa nastroju, zmniejszenie lęków i depresji,
- wzmocnienie odporności, zwiększenie aktywności komórek NK (Natural Killer, naturalni zabójcy),
- relaksacja układu krwionośnego przez obniżenie ciśnienia krwi,
- poprawa jakości snu i ułatwienie zasypiania,
- poprawa koncentracji i zdolności poznawczych,
- poczucie spokoju i odprężenia – przez kontakt z naturą.
W większości ogrodów kąpiele leśne są niemożliwe, ponieważ te są z reguły zbyt formalne i angażujące (co przez wykluczenie wskazała Katarzyno Simonienko w książce “Lasoterapia”). Zawierają zbyt wiele elementów, które ludzkie oko wyłapuje i które absorbują uwagę mózgu. Dlatego ogrody naturalistyczne, ze swoją idealną, trójwymiarową strukturą i licznymi efektami wizualnymi mogą nie dostarczyć ludziom pożytków podobnych do kąpieli leśnych – są potencjalnie zbyt piękne i zachwycające.
W idealnym ogrodzie naturalnym będziesz mieć za to wrażenie przebywania w dziewiczym krajobrazie nietkniętym ludzką ręką. Jest to zielone otoczenie, chaotyczne, względnie jednolite i zlewające się w jedną masę. To zwyczajne miejsce o łagodnym i harmonijnym charakterze, które nie woła o twoją uwagę, jeśli nie zdecydujesz się świadomie jej mu udzielić.
Wspaniałe pożytki odbywają się poza zmysłem wzroku. Coraz liczniejsze badania naukowe ukazują powiązania i ścieżki przenoszenia mikrobiomów np. między glebą, roślinami, powietrzem a naszym wnętrzem. Oznacza to, że twoja flora jelitowa będzie zdrowsza, jeśli dasz jej się zregenerować poprzez kontakt z różnorodnymi habitatami jak las czy łąka. Zobacz np. Habitats Show More Impacts Than Host Species in Shaping Gut Microbiota 2022, Microbiology and Molecular Biology Reviews 2023 i Greenspace and human microbiota 2024.
Wreszcie jedną z największych korzyści zarówno z punktu widzenia samego ogrodu jak i właścicieli, jest samoregulacja powstałych w ogrodzie naturalnym ekosystemów, czyli ich zdolność do utrzymywania równowagi i stabilności pomimo zmian i zakłóceń. Ekosystemy potrafią same się „naprawiać” i dostosowywać, aby przetrwać. Większość typowych ogrodniczych zabiegów serwisowych staje się zbędna a nawet szkodliwa, ponieważ zwykle zaburza działanie różnorodnych mechanizmów, np.:
– sprzężenia zwrotne nieustannie napędzają dynamikę zmian a całość układu zawsze dąży do stabilizacji; zmiana w jednym kierunku powoduje systemową korektę w kierunku odwrotnym np. wzrost populacji drapieżników prowadzi do spadku populacji ofiar, co z kolei ogranicza populację drapieżników; jeśli pozwolisz żyć mszycom, pojawią się biedronki a kiedy zjedzą wszystkie mszyce – ich liczebność spadnie;
– wysoka bioróżnorodność (występowanie wielu różnych gatunków, genów i siedlisk) przekłada się na odporność całego ekosystemu np. jeśli jeden gatunek zniknie, inne mogą przejąć jego funkcje; gatunki wyrosłe z nasion lepiej adaptują się do zmian niż rozmnażane wegetatywnie w szkółkach;
– cykle biochemiczne (obiegi pierwiastków) zapewniają pożywienie na kolejnych poziomach łańcuchów troficznych np. rośliny pobierają CO2 z atmosfery, następnie obumierają, mikroorganizmy rozkładając tą materię organiczną uwalniają dla nich składniki odżywcze; jeśli zbierasz i wywozisz jesienią opadłe liście – zaburzasz ten cykl.
Ekosystem działa tym lepiej im mniej człowiek w niego ingeruje. Każdy element zostaje zagospodarowany przez jakiś organizm lub grupę organizmów, nic się nie marnuje a z biegiem czasu warunki stają się coraz stabilniejsze. Jeśli jednak metody twojej ingerencji są ograniczone i regularne, ekosystem dopasuje się do nich i będzie reagował pozytywnie np. na powtarzalny cykl koszenia łąk kwietnych albo wycinki gajów odroślowych.
Im ogród jest stabilniejszy pod względem ekosystemowym, tym bardziej staje się bezobsługowy. Potrzebuje mniej pracy opiekuna, ponieważ sam opiekuje się sobą a nawet – wielopoziomowo opiekuje się ludzkimi użytkownikami. Dlatego ogrody naturalne są w założeniu oparte o samoregulujące ekosystemy.
Ogród jako miejsce życia i schronienie
Dla projektanta i budowniczego ogrodów prywatnych człowiek jest początkiem i końcem całego procesu. Klient stawia wymagania, udostępnia ziemię i płaci za wszystko. Projektant wysoko stawia swoją służbę innym, sztukę i ambicje twórcze, ciekawość czy pragnienie nauki. Ludzie, współpracując ze sobą zespołowo z różnych pobudek, zakładają ogrody służące człowiekowi w zaspokajaniu jego potrzeb. Nawet biocentryzm jest ostatecznie antropocentryczny.
Schronienia z kolei, z punktu widzenia praktycznie każdej istoty żywej, są niezbędne dla przetrwania, rozmnażania i ogólnego dobrostanu. A tym samym są kluczowe dla stabilności i funkcjonowania całego ekosystemu. W bioróżnorodnym systemie, w gąszczu bogactwa życia i w zróżnicowanym biotopie łatwo ukryć się przed zagrożeniami. Ta potrzeba jest w nas zakorzeniona od miliardów lat.
Człowiek na poziomach świadomych i głęboko nieuświadomionych szuka miejsca, w którym będzie czuł się bezpiecznie i komfortowo, które będzie dopasowane do niego. Otoczenie jest tłem dla takiego miejsca. Jest macierzą – niezbędną, zapewniającą odpowiednie warunki, dla użytkownika – otoczenie schronienia jest częścią jego funkcji. To tak jak bezpieczna jaskinia może istnieć tylko dlatego, że krajobraz wokół zbudowany jest ze skał. Wnętrze ogrodowe może istnieć tylko dlatego, że jest osadzone w ogrodzie. Podobnie ścieżka przez las czy widok wyłaniający się spośród drzew – bez lasu i drzew nie będzie ścieżki ani zaskoczenia widokiem.
Moja praktyka pokazuje, że tylko część właścicieli i użytkowników ogrodów kipi pasją ogrodniczą i twórczą energią działania, która każe im aktywnie wyżywać się w i na otaczającej przestrzeni. Wiele osób czuje się bardzo dobrze, jeśli to natura staje się ich opiekunką i nauczycielką. A nawet jeśli lubią pracować w ogrodzie to i tak zgłaszają chęć “ogrodu bezobsługowego” ze względu na brak czasu lub energii.
Uważam, że większość osób woli w ogrodzie odpoczywać i jeśli tylko nie przeszkodzi im w tym “gospodarska konieczność”, to wybiorą względny bezruch i relaks w schronieniu. Ze swoich komfortowo zaaranżowanych miejsc obserwacji będą chętnie podziwiać niekończący się i pełen wciąż nowych niespodzianek serial przyrodniczy. I nie będą odczuwać wewnętrznego przymusu ingerowania w otoczenie. Oczywiście póki nie pojawi się jakiś przymus, aby zapewnić sobie wygodę czy bezpieczeństwo dalszego korzystania z przestrzeni i schronienia.
Ogród naturalny jest najdoskonalszym otoczeniem, tworzącym okazję do budowy najlepszych możliwych schronień. To natura staje się projektantem macierzy a człowiek oddaje się w jej ręce, przycupnąwszy (i nieco schowany) na wystarczającym dla siebie skrawku, aby korzystać z jej benefitów.
Składniki naturalnych założeń ogrodowych
Tworząc ogród naturalny rozpoczynasz proces a nie meblujesz czy dekorujesz przestrzeni. Uruchamiasz bieg wypadków wielokierunkowo zorientowany na powstanie docelowo stabilnych ekosystemów, które z początku jedynie zaszczepiasz (czasem przez zaniechanie) i opcjonalnie wspierasz w ich początkowym etapie, aby przyspieszyć osiągnięcie dojrzałości.
Bioróżnorodność jest pomocnym i cennym wskaźnikiem, ale jedynie na początku. W ujęciu ogólnym nie przekłada się wprost na wartość ogrodu naturalnego, ponieważ kiedy zbiorowiska roślinne osiągają dojrzałość, dominujące (czyli najlepiej przystosowane) populacje roślin skutecznie redukują swoją konkurencję. Tym samym spada ilość łańcuchów troficznych i gatunków w nich uczestniczących. Jednak ekosystem leśny, który osiągnął fazę klimaksu, mimo iż często jest drzewną monokulturą, z pewnością należy do najlepszych form zagospodarowania przestrzeni w naturalnym ogrodzie. Równocześnie zawsze jest też samoregulującym i stabilnym układem – a na tym właśnie ci zależy.
Podczas zakładania ogrodu naturalnego nie podchodzisz do projektowanego życzeniowo, opierając się o swoje kreatywne pomysły, ale reaktywnie, starając się dopasować do stanu istniejącego oraz zaszczepić w środowisku taką roślinność, która z największym prawdopodobieństwem będzie się tam czuła dobrze. Możesz potraktować to zadanie florystycznie, dobierając gatunki pojedynczo, ale skuteczniejsze będzie ujęcie społecznościowe, czyli fitosocjologiczne.
Potrzebujesz zgadnąć, jakie zbiorowiska roślinne wyrosłyby i utrzymały się na działce same, gdyby tylko ich nasiona miały szansę się tam dostać. W tym zadaniu wydatnie pomaga ci fitosocjologia, ponieważ “w zbliżonych warunkach siedliskowych (…) wykształca się ściśle określona kombinacja gatunków, która ma w gruncie rzeczy podobną postać.” (Wysocki, Sikorski, 2014, “Fitosocjologia stosowana”). To znaczy, że jeśli nie trafisz właściwie, to natura i tak po latach cię skoryguje. Wyeliminuje wszystkie gatunki, z którymi ci się nie udało a w zamian wyrosną tam te, które są najlepiej dopasowane do siedliska.
Proces doboru roślinności w ogrodzie naturalnym jest prosty:
1. prawidłowo rozpoznajesz warunki lokalne (cechy klimatu, podłoże, warunki wodne i topografię);
2. znając lokalizację ogrodu, korzystasz z obszernych danych pochodzących ze zdjęć (badań) fitosocjologicznych z okolicy.
W ten sposób z największym prawdopodobieństwem ustalasz skład gatunkowy najlepiej dopasowanych zbiorowisk. Będą to trzy typowe formacje roślinne, którymi jako projektant będziesz się następnie posługiwać rysując koncepcję zagospodarowania działki:
- lasy – zbiorowiska wysokie, nie wymagające żadnej uwagi dla zachowania ich trwałości;
- zarośla (czyżnie, krzewowiska) – zbiorowiska średnich rozmiarów, które zwykle raz na kilka lat lub dekad mogą wymagać odmłodzenia, aby nie przekształciły się w lasy;
- murawy, łąki i ziołorośla – zbiorowiska niskie, które:
- kosi się raz w roku i zbiera pokos, aby nie przekształciły się w zarośla i lasy;
- kosi się regularnie, aby uzyskać efekt zwartych użytkowych darni;
Dodatkowo, jeśli masz takie wyjątkowe warunki na działce, w obrębie określonych biotopów mogą pojawić się inne zbiorowiska, które zwykle nie wymagają żadnej uwagi ze strony człowieka:
- roślinność wodna i przywodna, nad rzekami i zbiornikami wodnymi;
- torfowiska bagienne i mszary, na terenie o wysokim poziomie wód gruntowych lub jako kolejne stadium sukcesji po zbiornikach wodnych;
- zbiorowiska pionierskie na piaszczystych pustyniach, piargach i skałach.
W ramach etapu wykonawczego i utrzymania ogrodu naturalnego wykorzystujesz inne techniki i podejście, niż w przypadku ogrodów naturalistycznych i tradycyjnych, m.in.:
- koncentracja w procesie projektowym na organizacji biotopów z dużą różnorodnością mikrosiedlisk;
- wsparcie retencjonowania wody na działce w formach dostępnych dla roślin:
- ukształtowanie terenu wspierające powstawanie zlewni i płytkich zbiorników zasilających podsiąkowo otoczenie;
- powstrzymanie się od perfekcyjnego wyrównywania ziemi tam, gdzie nie jest to konieczne, wspieranie powstawania miniaturowych zastoisk dla powolnego rozsączania;
- wsparcie dla budowy zasobów próchnicy w glebie;
- umiar w projektowaniu życzeniowym:
- powstrzymywanie się od zmian w spontanicznie pojawiającej się roślinności, akceptacja zwyczajności, pokochanie tego co wyrasta samoistnie;
- powstrzymanie się od budowy biotopów odbiegających od tych, jakie mogłyby powstać na działce samoczynnie;
- rezygnacja z wybiórczych sympatii wobec roślin np. ze względu na ich dekoracyjność;
- wzbudzanie sympatii dla obrazów prawdziwej natury, które dotychczas mogły być rozpoznawane jako nieatrakcyjne;
- unikanie linii prostych i kształtów geometrycznych, rysowanie koncepcji w oparciu o kształty organiczne, płynące i miękkie;
- zgoda na wszystkie formy zjawiania się roślin, ich kształty i kolory – bez oceniania, czerpanie radości z feerii barw naturalnych;
- posługiwanie się głównie rodzimymi gatunkami, które istnieją w łańcuchach troficznych w okolicy;
- wprowadzanie roślinności obszarowo, bez koncentrowania się na ich wizualnych układach i lokalizacji konkretnych egzemplarzy:
- stosowanie siewu z nasion zamiast sadzonek;
- sadzenie bylin jako mieszanek zadanych procentowo;
- wprowadzanie gęstych zadrzewień z wykorzystaniem wysoko konkurencyjnych i samoregulujących metod, jak metoda Miyawaki i lasy z siewu;
- wykorzystanie roślin raczej w grupach niż soliterowo;
- pozostawienie gruntu do naturalnej sukcesji;
- zapraszanie potencjalnie każdej nowej rośliny jako zwiększającej bioróżnorodność, rezygnacja z definicji chwasta w ogrodzie;
- zgoda na choroby i szkodniki roślin, powstrzymywanie się od walki z nimi, zgoda na życie każdej istoty pożywiającej się w i na ekosystemie;
- zgoda na powszechność śmierci:
- akceptacja faktu, że większość zaszczepionej roślinności nie przeżyje walki konkurencyjnej a pozostaną tylko najsilniejsi, porzucenie praktyki utrzymywania przy życiu każdego egzemplarza;
- przyzwolenie, aby śmierć jednych dawała nowe życie w miejscu, w którym się wydarzyła;
- zgoda na duży udział widzialnej śmierci w postaci martwej materii organicznej (duże pnie i gałęzie, małe patyki i opadłe liście, suche źdźbła, przekwitłe kwiatostany, itp.); powstrzymywanie się od usuwania;
- powstrzymanie się od utrzymywania ogrodu w toku jego życia:
- minimalizacja opieki nad wprowadzoną roślinnością;
- ograniczenie opieki do ściółkowania, okazjonalnego podlewania i ochrony przed dzikimi zwierzętami na etapie startowym;
- utrzymywanie ogrodu przede wszystkim koszeniem;
- minimalizacja powierzchni pokrytych regularnie koszonymi murawami, zgoda na swobodny udział bylin w darniach;
- praca z dostępnymi podłożami, ich bazową zasobnością i parametrami:
- powstrzymanie się od poprawy jakości lub wymiany gleby;
- rezygnacja z nawożenia nawozami sztucznymi;
- opcjonalne startowe wsparcie nawozami naturalnymi;
- aktywizacja substancji pokarmowych zawartych w glebie przez zaszczepianie pożytecznych mikroorganizmów;
Zwróć uwagę, jak duży udział dobrych praktyk w ramach ogrodu naturalnego polega na zachowaniu umiaru, czyli powstrzymywaniu się od podążania typowymi ścieżkami branżowymi. Rola projektanta na budowie to przede wszystkim wsparcie merytoryczne i powstrzymywanie ogrodników oraz właścicieli przed odstępstwami od przyjętego planu działania. Twoja obecność jest istotna także w momencie wytyczenia miękkich krawędzi zbiorowisk roślinnych oraz podczas korygowania linii koszenia na granicach ekotonów, zwłaszcza “łąka – trawnik” i “łąka – zarośla”.
Poza tym, przy projektowaniu ogrodu naturalnego, możliwe jest stworzenie bardzo dobrego i kompletnego projektu, który będzie w zupełności wystarczający do przeprowadzenia prac wykonawczych bez dużego udziału projektanta w ramach nadzorów. Większość pracy zostanie wykonana przez procesy przyrodnicze, nie ma tu także takiego przywiązania do szczegółów jak przy tworzeniu ogrodów naturalistycznych.
Krytyka i pułapki naturalizmu
Niejeden mistrz ogrodów naturalistycznych to artysta najwyższej klasy, bardzo utalentowany i wrażliwy. Posiada bezcenny zasób wiedzy i wieloletni warsztat a ponadto jeszcze nierzadko stara się wyciągnąć ze swej pracy reguły, które mogliby stosować inni. Stara się rozgryźć tajemnicę piękna i buduje swoisty algorytm estetyki naturalistycznej.
Ja tak to właśnie robię. Uczę się pilnie od najlepszych, oglądam ich ogrody, nawiązuję dialog, podpatruję, czytam ich książki – staram się zrozumieć mechanikę ich działań. Układam własne kompozycje najpiękniej jak potrafię – w małej skali rabat kwietnych i w dużej skali krajobrazowej. Próbuję przez naśladownictwo, podobnie jak mistrzowie a trochę po swojemu. I oczywiście liczę na zjawiskowy efekt ostateczny, na swój zachwyt i na uznanie ze strony moich klientów.
Bo tego właśnie wszyscy chcemy – przede wszystkim ładu w swoim otoczeniu. Pragniesz, aby wokół ciebie było ładnie, pięknie, najpiękniej. Kiedy długo koncentrujesz się na tym aspekcie rzeczywistości, powoli stajesz się coraz bardziej wymagający. Ścigasz się z własnym dążeniem do ideału i wciąż szukasz lepszych form wyrazu. I zawsze znajdziesz niedociągnięcia, których można było uniknąć, niedoskonałości, które można poprawić – zwłaszcza w ogrodzie, który jest nieustanną konstelacją zmienności.
Pułapka perfekcjonizmu nie jest jedyną na tej drodze. Ścieżka naturalizmu ma też inne ślepe zaułki, w które już niejednokrotnie zawędrowałem i których istnienie wzmacnia moje rozważania nad ogrodem naturalnym. Który też nie jest pozbawiony słabych stron, ale innych i o tym opowiem ci później.
Pułapka wizualna
Władysław Strzemiński w “Teorii widzenia” dowodzi, że wzrok to nie tylko bodźce odbierane przez oko, ale w dużej mierze także myślowe procesy poznawcze. To z kolei oznacza, że obiekty w zasięgu widzenia obarczają mózg znacznym wysiłkiem energetycznym – pod warunkiem, że percepcja jest na nie zorientowana. Spodziewam się, że właściciele ogrodów zwykle są zorientowani na ich obserwację. Tym bardziej, jeśli od początku kierunkuje się ich uwagę na i przez zmysł wzroku:
- popularna jest orientacja klientów na wybór ulubionego stylu ogrodowego; naturalizm także jest przedstawiany jako jeden z nich, to oznacza koncentrację na stronie wizualnej;
- pomysły projektanta często są przedstawiane za pomocą rysunków i wizualizacji – prezentacji odbieranych wyłącznie wzrokiem;
- wybór projektanta następuje na podstawie jego portfolio, które prawie zawsze jest zbudowane za pomocą obrazów.
Jedna z częściej pojawiających się w mojej praktyce zawodowej sytuacji, to życzenie klienta aby posiadać w ogrodzie łąki kwietne wyglądające jak na etykietach opakowań z nasionami albo sprzed londyńskiego Parku Olimpijskiego. Takie życzenie jest często skrajnie trudne a nawet niemożliwe do realizacji. Mam pewne doświadczenia z łąkami kwietnymi, szczególnie na urodzajnych i zwartych glebach w Małopolsce. Mamy tu duży problem już z oczyszczeniem podłoża z roślinności istniejącej, ale nawet jeśli osiągniemy dobry efekt, to z biegiem czasu i tak naprawdę nie ma to znaczenia. Ponieważ nieważne, co tam zasiejesz – czy będzie to mieszanka trawiasta czy kwietna – i tak w ciągu paru lat teren zdominują gatunki wysiewające się lokalnie, w większości trawy. Pułapka wizualnego myślania życzeniowego doprowadziła niejednego upartego właściciela ogrodu w naszych stronach do rozpaczy i pochłonęła przy okazji bezskutecznie znaczne środki finansowe.
Większość ludzi jest wzrokowcami – szacuje się, że około 65-85% populacji preferuje przetwarzanie informacji wizualnych i najlepiej uczy się oraz zapamiętuje, gdy widzi to, o czym mowa. Prawdopodobnie ok. 80% danych o świecie zewnętrznym dociera do nas właśnie przez wzrok. Przyzwyczailiśmy się w większości dziedzin życia opracowywać rozwiązania “pod oczy”. W sytuacjach profesjonalnych, w mediach (TV, społecznościowe) i w codzienności (literatura i instrukcje, interfejsy graficzne urządzeń, szczególnie smartfonów i komputerów) – wszystko kręci się wokół wzroku.
Tym samym większość środowisk (jak miasto, szkoły, otwarte przestrzenie publiczne) jest przesycona bodźcami. Powszechne są problemy zdrowotne ze wzrokiem oraz przeciążenie sensoryczne (powodowane m.in. przez nadmiar światła, banerów reklamowych, ekranów i innych dynamicznych obrazów). W związku z tym, czy w dzisiejszym świecie potrzebne jest dodawanie użytkownikowi kolejnego obiektu wymagającego oglądania i przetwarzania?
Nigel Dunnett deklaruje, że “projektowanie nasadzeń jest formą sztuki” i wskazuje za jeden z “głównych celów podczas projektowania (…) wzbudzenie u patrzącego reakcji emocjonalnej”. Celuje w “obezwładniające poczucie obcowania z pięknem, a także uczucie ciepła, podziw, głębokie wzruszenie i fascynację”. Takie podejście do tworzenia ogrodów oznacza wysoką koncentrację na wizualnym aspekcie kompozycji roślinnych. Jednocześnie stawia wygórowane oczekiwania przed użytkownikiem, który zostaje postawiony w roli obserwatora i kontemplatora.
Podmiotem dominującym w tej opowieści staje się ogród jako dzieło sztuki wizualnej a ludzie są koniecznym dodatkiem, ponieważ ktoś musi go obserwować. Twórca daje, inni odbierają i doceniają. Równocześnie priorytetyzowanie wymiaru wzrokowego i wrażeń optycznych zmusza właściciela ogrodu do utrzymywania względnie stałego status quo, kosztem pożytków płynących z aspektu ekologicznego, który tu przekładałby się na pożytek zdrowotny.
Gdzie jest tu miejsce na dobrostan użytkownika? Pułapka wizualna naturalizmu polega na tym, że wartość ogrodu zostaje ograniczona do tego, co można zobaczyć.
Ogród naturalny nie daje się sfotografować, zamieścić na instagramie, nie wygląda dobrze w portfolio. Zjawia się za to podczas spaceru, przy zamkniętych oczach, w śpiewie ptaków, w zapachach natury, w dotyku mchu porastającego korę drzewa. W nieuchwytnościach.
Iluzja szerokiego audytorium
Projektant ogrodu naturalistycznego zwykle zakłada, że ukształtowanie trójwymiarowej przestrzeni i pokrywające ją nasadzenia roślinne to znacznie więcej niż dekoracja, ale raczej punkt wyjścia do realizacji wznioślejszych zamierzeń.
Nigel Dunnett przepełniony pasją i miłością do swojej pracy pisze: “kompozycja roślinna czy nasadzenie musi poruszać, przykuwać uwagę i zachwycać ludzi jak dzieło sztuki. I niech ta zasada znajdzie się na samej górze listy priorytetów, gdyż w naszym coraz bardziej zatłoczonym świecie (…), ogrody, jeśli mają czemuś służyć, muszą w pierwszej kolejności podobać się ludziom”. A wcześniej jeszcze, że: “mogą poprawiać jakość życia, a nawet je zmieniać, bo mają zdolność przewiercania się przez mury zahamowań i konwencji, które wznosimy, dzięki czemu, podobnie jak malarstwo, rzeźba czy muzyka, wyzwalają czystą, dziecięcą, nieskazitelną radość i wolność.”
Tak. Dokładnie tak się dzieje! Jego opisy pasują jeden do jeden do moich osobistych doświadczeń obcowania z zachwycającymi dziełami sztuki naturalistycznej. Czuję uniesienie i ekscytację, chcę przebywać w tych doskonale zaaranżowanych przestrzeniach zawsze dłużej, pragnę, aby czas przestał istnieć. Czuję, że w takim otoczeniu moje życie staje się lepsze, ba, ja sam staję się lepszy.
Mistrz Dunnett ulega jednak złudzeniu, że jest w stanie stworzyć dzieło uniwersalnie piękne i zachwycające dla bardzo szerokiego audytorium. Ale tak się nie dzieje.
Ja je docenię – jako ciekawski profesjonalista o wyczulonej percepcji i analitycznym podejściu. Doceni je także grupa młodszych i starszych adeptów sztuki ogrodowej, którzy wciąż szukają swojego stylu. Starzy mistrzowie docenią je tylko na pewnym poziomie, równocześnie także skrytykują, bo “oni zrobiliby to inaczej”, bo są tak ukonstytuowani w swoich konwencjach estetycznych, że nie podzielą wzniosłych uczuć autora i jego akolitów. Na tym kończy się lista ludzi, którzy mają potencjał, aby odczytać niuanse dzieła sztuki ogrodowej.
Doceni je w już w znacznie mniejszym stopniu rzesza amatorów ogrodnictwa. Pośród nich – kilku głębokich koneserów piękna a więcej ludzi o wizualnie rozbudzonej wrażliwości, nierzadko szukających inspiracji dla swoich ogrodów. W momencie najwyższej dekoracyjności (czyli kwitnienia lub jesiennych przebarwień) docenią to także pojedyncze, postronne osoby, olśnione kolorytem czy padającym słońcem, szukające tematu lub tła do fotografii na instagrama.
Ale mimo, że lista składa się z wielu pozycji, uważam, że nominalnie i łącznie będzie to stosunkowo mała ilość ludzi, zdecydowanie mniejsza niż większa część społeczeństwa. Na pewno, ze względu na tradycje i ciągłość kulturową, w Wielkiej Brytanii będzie to większy procent ludności niż w Polsce. Na podstawie własnych wieloletnich doświadczeń pojąłem jednak, że jako projektanci ogrodów (w ogóle, nie tylko naturalistycznych) żyjemy w bardzo małych bańkach. Tworzymy przepiękne scenografie głównie dla siebie i niewielkiej grupy sobie podobnych ludzi.
Ulegamy iluzji, że w ogrodach naturalistycznych możemy naśladować naturę, ale tak naprawdę tworzymy mocno oderwane od natury oraz kosztowne w utrzymaniu obrazki, których trzeba bardzo pilnować. Żeby nie wymknęły się spod kontroli, żeby dzieło sztuki, które stworzyliśmy, nie uległo samoistnemu zniszczeniu.
To, zgodnie z nomenklaturą Nassima Taleba, są ekstremalnie kruche konstrukty. I w duchu jego filozofii myślę o ogrodach naturalnych jako antidotum na tą słabość, ponieważ działają dokładnie odwrotnie. Ponieważ każda zbyt prosta gałązka i każdy chwast, które w ogrodzie naturalistycznym zaburzyłyby obraz perfekcji, w antykruchym ogrodzie naturalnym będą wzmacniały jego istotę.
Uważam, że naturalizm ma sens tylko wtedy, kiedy jest wykonany naprawdę genialnie. Ponieważ jeśli jest uprawiany bez maestrii, to nie stanie się dziełem sztuki, ale żałosną pokraką. A prawdziwych mistrzów naturalizmu jest bardzo niewielu, zarówno żyjących obecnie, jak i w ogóle w historii ludzkości.
Oczywiście, ekskluzywność naturalizmu nie jest argumentem przeciwko niemu, jest jedynie cechą a ja postuluję wyłącznie, aby spojrzeć na nią rzetelnie, bez klapek na oczach i różowych okularów. Wysmakowane, wymagające wielkiej uwagi pielęgnacyjnej ogrody, próbujące doścignąć niebiański ideał raju, są rzadkim i luksusowym dobrem dostępnym wąskiej grupie wybranych. Dla osób posiadających odpowiednią wrażliwość i równocześnie środki finansowe, aby sfinansować takie fantazje.
Cieszę się, ponieważ miałem przyjemność spotkać takich wspaniałych mecenasów mojej pracy na swojej profesjonalnej drodze i mam nadzieję, że w przyszłości także ich nie zabraknie. Ponieważ mimo poszukiwań opisanych w tym tekście, nie zamierzam porzucić praktyki aranżowania ogrodów naturalistycznych. Przynajmniej na razie.
Równocześnie uważam, że naturalizm generalnie nie nadaje się na tereny ogólnodostępne, ponieważ zarządca publiczny (zwłaszcza w systemach demokratycznych) nie jest w stanie udźwignąć ani szacunku dla mistrzostwa jednostki, jaką jest wyjątkowy twórca, ani kunsztu opieki nad delikatnym dziełem sztuki, ani jego ochrony przed wandalami.
Czy ogród ma być kolejnym miejscem pracy?
Jeśli to prawdziwa pasja – to jak najbardziej, proszę bardzo. Ale może nie każdy obszar rzeczywistości powinien być zarządzany jak firma i nie każdemu potencjalnemu klientowi warto proponować tą ścieżkę, jako uniwersalnie najlepszą?
Ogrody naturalistyczne w założeniu mają wyglądać jak najbardziej naturalnie, co w tym przypadku oznacza zwykle “perfekcyjnie naturalnie” – a perfekcję bardzo trudno jest utrzymać. Już same ogrody z definicji są efemeryczne, ale perfekcja jest wręcz doskonale efemeryczna. To znaczy – niemożliwa do utrzymania. Właściwie pojawia się tylko na moment, natychmiast po wykonaniu zabiegów serwisowych i za moment znika – zwłaszcza jesienią.
W lesie wszystkie drzewa są pokrzywione, poranione i niedoskonałe – a jednak piękne. Liście są ponadgryzane, pokryte koloniami mszyc i mączniaków. Ziemia zasłana jest mnóstwem żółto – brązowych śmieci natury a pająki wszędzie rozpinają swoje sieci. Jeśli cię to drażni – potrzebujesz oswoić estetykę niedoskonałości, żeby mieć w życiu więcej spokoju i zdrowia.
Uważam, że przejmowanie się porządkiem zanadto, bazując na rozbuchanej potrzebie kontroli, może doprowadzać tylko do większego napięcia i stresu a zupełnie nie o to chodzi w czerpaniu benefitów z posiadania ogrodu.
Naturalizm jest domyślnie nietrwały i zmuszający właścicieli do intensywnej pielęgnacji, której nierzadko nie są w stanie udźwignąć – czasowo, finansowo i/lub życzeniowo. A jak wygląda ogród naturalistyczny po roku albo paru latach zaniedbania? Aż żal patrzeć. Myślę też o tym, że zakładane przeze mnie ogrody przeżyją moich klientów, odziedziczą je ich dzieci. Nie raz słyszałem z ust właściciela wypielęgnowanego ogrodu troskę – “kto to po mnie przejmie? Kto się tym zajmie z takim zaangażowaniem, gdy mnie zabraknie?”
Dlatego szukam takiej koncepcji ogrodu, która zagwarantuje moim klientom trwałość ogrodowego kontinuum. Która efemeryczność i zmienność zaprzęgnie do współpracy – jako atuty otoczenia a nie siły przeciwstawne wobec mojej wizji zagospodarowania ich działek.
Układanie kompozycji w oparciu o środki ciężkości, tak by imitować siłę grawitacji, jest genialnym posunięciem, składam mistrzowi Dunnettowi wyrazy uznania. Nie krytykuje maestrii, ale na poziomie praktycznym ta scenograficzna nietrwałość mi nie pasuje. Bo wiem, że moi klienci w większości chcą puścić swój teren na żywioł a pielęgnacja jest złem koniecznym. Jeśli pragną ogrodu minimalnie obsługowego a równocześnie liczą, że posadzona roślinność w kolejnych latach będzie dostarczać im co roku fantastycznych wrażeń, to nie mogę składać im obietnicy, która w pewnym momencie straci ważność.
Wolę od początku dać im efekt bardziej naturalny i losowy, czyli taki, który rośliny wybrałyby same, niż podkręcony i ekstra wrażeniowy, który ja pieczołowicie zaplanuję i wykonam a oni nie będą w stanie go utrzymać. Wolę bardziej popracować z ich postawą i nastawieniem, z nawykami estetycznymi i przekonaniami. Albo odmówić, jeśli zupełnie mijamy się w oczekiwaniach – co wydarza się ostatnio częściej, im bardziej czuję wartość ogrodów naturalnych a sprzeciw wobec sztuczności, betonozy, świątynnej pompatyczności i innej zbędnej ornamentyki.
Muszę oddać uczciwość twórcom ogrodów naturalistycznych, bo nie są głusi na pragnienie swoich klientów, aby ogrody były jak najłatwiejsze w pielęgnacji. Peter Berg wypracował wiele metod możliwych do zastosowania przy zakładaniu ogrodu, które wzmacniają jego trwałość i odporność na zniszczenia. Jednak wskazuje, że o ile “minimum pielęgnacji – tak, to brak pielęgnacji – nie” (jest możliwy). A także, że najlepszy pomysł to pielęgnację, szczególnie przycinanie drzew, powierzyć profesjonalistom. Nigel Dunnett również stara się “ograniczyć do minimum pracochłonne czynności”, jednak lista koniecznych do wykonania zadań, którą obaj ogrodnicy polecają, nie jest wcale krótka, łatwa ani minimalna. Szczególnie, jeśli ma być realizowana na hektarach – a takimi powierzchniami nierzadko mam przyjemność się zajmować.
Ogród naturalny to dla mnie opowieść o akceptacji przyrodniczych niedoskonałości w imię większej harmonii w życiu wewnętrznym. To więcej czasu na ładowanie energii a mniej przeznaczanego na jej wydawanie. To więcej czasu na bycie i medytację, niż na ruch i wysiłek.
To nie ma być rozwiązanie na chwilę, ma być na stałe i ma działać zawsze. To ma być prawdziwa natura, która nie jest kolejnym obszarem angażującym twój czas i zmysły, ale uwalniającym i rozpraszającym zaangażowanie. To ma być chaos i nieporządek – przynajmniej na początku.
Ale jak to będzie wyglądać? Zależy, kto będzie to oglądał – i zależy, kto i jak to zaprojektuje.
Czy przy urządzaniu naturalnego ogrodu projektant jest zbędny?
Jest bardzo potrzebny, ale – jak mówi mistrz Wojciech Januszczyk – ma potrafić zachować Umiar. Najlepiej, aby także był strażnikiem i nauczycielem Umiaru dla wszystkich osób uczestniczących w procesie – od właścicieli począwszy, po wszystkich wykonawców, z ogrodnikami na czele.
Pohamowanie się od wykonywania niepotrzebnych czynności nie oznacza, że jakieś obszary zostają pominięte. Projektant musi przemyśleć problematykę każdej branży i odpowiedzieć na nią działaniem albo powstrzymaniem się od działania. Praca na etapie projektowym pozostaje ta sama, ale jej treść oraz efekt ostateczny są zupełnie inne od typowych.
Pierwszym zadaniem projektanta jest zaopiekować wszystkie pomysły spędzania czasu, jakie preferują klienci, właściwie rozblokować strefy funkcjonalne oraz zaplanować komunikację między nimi. Miejsca przeznaczone człowiekowi mają być ograniczone do minimum, ale wymagają wysokiej uważności projektowej dla ergonomicznego i jakościowego urządzenia.
Wskazane jest zachowanie istniejącego ukształtowania terenu a także zręczna gospodarka ziemią dostępną na działce, aby nie generować zbędnego śladu węglowego. Jednak niezależnie od tego, projektant ocenia i planuje struktury trójwymiarowe – wprowadza korekty w modelowaniu ziemi, zagospodarowuje materiał z wykopów, znajduje rozwiązania na zbyt ostre skarpy i wprowadza tarasowanie sprzyjające powolnemu wsiąkaniu wody deszczowej.
Wreszcie przychodzi czas na pokrycie terenu roślinnością i zgodnie z definicją jaką ukułem – ma być jej maksymalna możliwa ilość. Ogród naturalny jest w istocie już na etapie koncepcji projektowany głównie częstotliwością koszenia poszczególnych obszarów. Także różne formacje roślinne (a tym samym piętra roślinności) muszą być zaplanowane w powiązaniu z krajobrazem i w relacji do widoków z miejsc obserwacji (np. okien domu lub miejsc spędzania czasu).
Czy można pominąć te i inne czynności, zwykle wykonywane przez projektantów ogrodów? Nie. Można jedynie wykonać je bez kompetencji albo zignorować ich zasadność – co nieuchronnie wydarzy się ze stratą dla efektu ostatecznego. Potencjał działki może zostać zaprzepaszczony, najlepsze atuty stracone (jak szansa na gromadzenie i wykorzystanie bezcennej wody albo zasłonięte piękne widoki).
Czy to źle? Jak mawiają niektórzy: “co się zaprojektuje, to się zaprojektuje a do reszty człowiek się przyzwyczai”. Ale to niekoniecznie prawda. Ogród źle zaplanowany może np. okazać się niewygodny w korzystaniu a to zaskutkuje niechęcią użytkowników do spędzania w nim czasu i tym samym przestrzeń nie będzie wcale wykorzystywana. Z punktu widzenia środowiskowego – strata się nie wydarzy, ale teren uznany za bezużyteczny może drażnić, w efekcie zostać sprzedany i przeznaczony przez nowego właściciela na mniej zielone cele.
Uważam, że ogród naturalny musi zostać zaprojektowany mądrze, wygodnie i najpiękniej, jak to możliwe, poruszając się w obrębie swojej definicji. Skoro jest ogrodem, musi służyć człowiekowi. 100% powierzchni musi posiadać jasno określone funkcje, nawet jeśli użytkownicy poruszają się po skrawku a 99% stanowi ekosystemowe tło – to jest właśnie najważniejsza z funkcji w całym projekcie.
Dlaczego umiar jest kluczowy?
Ponieważ nie jesteśmy aż tak dobrzy, jak nam się wydaje. Nie mam tu na myśli dychotomii moralnej, ale realny poziom naszych cywilizacyjnych kompetencji. To Natura jest Doskonale dobra we wszystkim co robi. To ona stworzyła dla nas warunki do życia na Ziemi. Tlen w atmosferze, nietoksyczna ilość dwutlenku węgla, stabilne temperatury i wilgotność – to wszystko zasługa pokrywy roślinnej porastającej naszą planetę – a nie planety samej w sobie ani człowieka. To samorodne i samoregulujące ekosystemy oparte na bogactwie życia są opoką, na której zawsze możemy się oprzeć.
Człowiek jest wysoce omylny. Mamy przeświadczenie o swojej mądrości i wymyślamy kolejne metody i mechanizmy kontrolowania przyrody, ale w większości szybko się one kompromitują, ukazując naszą małość. Jesteśmy motywowani lękiem wobec monumentu, którego nie rozumiemy oraz pragnieniem zapewnienia sobie bezpieczeństwa. W czym oczywiście nie ma nic złego – przecież jak każda żywa istota pragniemy przetrwać. Ale od kilku stuleci role się odwróciły. Kiedyś potrzebowaliśmy chronić się przed zagrożeniami ze strony dzikiej przyrody, teraz dziką przyrodę trzeba chronić przed nami.
Wytępiliśmy większość dużych, drapieżnych ssaków równocześnie zakazując łowiectwa, przez co spowodowaliśmy eksplozje populacji zwierząt kopytnych. Wycięliśmy dziewicze puszcze wprowadzając w zamian monokultury sosny czy eukaliptusa, prowadzące do zubożenia i wysychania gleb i następnie zamierania tych zadrzewień. Wprowadzaliśmy do ekosystemów zwierzęta i rośliny, które miały być sensacyjnym panaceum a okazywały się zmorą, którą następnie ochrzciliśmy “gatunkami inwazyjnymi” wypowiadając im wojnę i napędzając lęk zwykłego człowieka przed przyrodą.
W moim odczuciu dość już narobiliśmy na naszej planecie bałaganu, próbując sterować życiem innych istot. Lepiej zostawić przyrodzie ten bałagan, żeby ona go ogarnęła a nie próbować ciągle w nim mieszać. Primum non nocere – życzyłbym nam, aby lekarska zasada obowiązywała każdego przy gospodarowaniu ziemią. Bo ogrodnictwo na większości prywatnych działek idzie w bardzo złym i nienaturalnym kierunku. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że przede wszystkim szkodzimy. Próbując robić dobrze, czynimy więcej szkód.
Joanna Rayss podkreśla, że to nie leży w zasięgu człowieka, aby stworzyć ekosystem. Niuanse i wielowymiarowość biotopów oraz zmienność zjawisk przyrodniczych wymykają się ludzkim możliwościom. Wymyślone przez projektanta układy z roślin zielnych, aby były trwałe, musiałyby wyrastać w modelu “każdy gatunek w swojej idealnej niszy ekologicznej”. Takie dopasowanie roślin do siedliska jest poza twoim zasięgiem – rozpoznanie i inwentaryzacja mikrosiedlisk, głęboka wiedza o wymaganiach roślin i ich indywidualnych preferencjach… Już w trakcie myślenia o tym uderza mnie poziom absurdu takiego pomysłu – o ileż prościej jest zaufać Naturze, że wykona tą pracę za ciebie?
Zakładając ogród naturalny możesz tylko do pewnego stopnia przygotować biotop i uruchomić procesy sukcesji, aby życie wystartowało. Jeśli oprzesz się na wiedzy botanicznej, fitosocjologicznej i ekologicznej – trafnie zaszczepisz inicjalną roślinność, która jak sądzisz, dobrze się poczuje w danych warunkach. Przy odrobinie szczęścia lub z małą pomocą ta w zadowalającym procencie się przyjmie, co finalnie zaskutkuje pełnym pokryciem gruntu. Ale nigdy nie ustrzeżesz się przed strzelaniem ślepakami.
Większość wprowadzonych egzemplarzy (nasion lub sadzonek) musi umrzeć – bo takie są prawa natury. Ale ci, którzy przeżyją, rozmnożą się, zaproszą konsumentów, konsumenci drapieżników, wszyscy razem destruentów i jako zespół powiązany niezliczoną liczbą wzajemnych zależności stworzą samodzielny i (prawie) niezniszczalny system. Człowiek w tym całym układzie – najlepiej, aby trzymał się swojego leżaczka i wąskiej ścieżki, nie depcząc, nie niszcząc więcej, niż to absolutnie konieczne. Cała magia zadzieje się po stronie Matki Natury.
Gdzie się kończy działka zapuszczona a gdzie się zaczyna ogród naturalny?
Ogród naturalny nie oznacza w żadnym razie, że ma on być zupełnie bezobsługowy czy zaniedbany. Wykonujesz tu różne zabiegi serwisowe i porządkowe, jednak ograniczasz się do minimum. To zawsze jest rzecz o Umiarze. W istocie – zadajesz (nie jeden raz) dociekliwie to pytanie sobie i właścicielom ogrodu: “co można tu robić mniej, najmniej, aby wciąż dogodzić wszystkim użytkownikom?” Szukasz minimalizmu i prostoty w zachowaniu człowieka, który zwykł oddawać się nadmiernemu rozpasaniu i konsumpcjonizmowi, przyzwyczaił się zajmować więcej przestrzeni i zużywać więcej zasobów niż potrzebuje.
Jeśli postanowisz zakładać dzikie ogrody oparte o procesy naturalne, spodziewaj się, że regularnie będziesz pracować ze swoimi klientami nad porzuceniem poczucia zaniedbania swojej własności, nad pokusami sprzątania lasu z martwych gałęzi i wycinania podszytu czy nad ograniczaniem prac pielęgnacyjnych do minimum. Widzę po swojej krótkiej praktyce w tym obszarze jak trudne, wielowątkowe i wymagające jest to zadanie. Równocześnie jestem przeświadczony, że nie da się go przeprowadzić z ludźmi, którzy nie wyrażają żadnych chęci w tym kierunku. Twoje wysiłki muszą paść na podatny grunt, musisz widzieć po drugiej stronie szansę na takie postawy.
Potrzeba ładu jest w nas bardzo głęboko zakorzeniona. W chaotycznym środowisku nasz mózg nastraja się na stan czujności, aktywne poszukiwanie zagrożeń i zasobów a brak czytelnej struktury i nieprzewidywalność z zasady generują w nas lęk i stres. Historia każdego człowieka i całej cywilizacji to wyłanianie się porządku z chaosu, ponowne popadanie w chaos i budowanie struktur na nowo, jak w błędnym kole. Dążymy do spójności i przewidywalności, nieustannie walczymy o kontrolę – tak w świecie wewnętrznym jak i w otoczeniu zewnętrznym. Jako projektant nie możesz ignorować tego faktu.
Prawdziwie dzika przyroda jest dopiero wtedy naprawdę ładna i kojąca, kiedy wejdzie w stan dojrzałości. Klimaksowy las to opowieść o ustabilizowanej sieci zależności, o porządku i stabilności.
Ostre współzawodnictwo między gatunkami ustało, dominatorzy zajęli swoje miejsce i sprawują swe rządy statecznie i harmonijnie – zwykle zabierając dla siebie większość światła i wody. Ale ustalenie takiego stanu może trwać dziesiątki i setki lat, więc oczekiwanie na tą okoliczność oczywiście nie wchodzi w grę, potrzebujesz zastosować szybsze rozwiązanie.
Nowe nasadzenia w świeżo założonym ogrodzie naturalnym, szczególnie oglądane z bliska, będą budzić niepokój, ponieważ zwykle jest to nieprzebyty wzrokiem gąszcz i chaos konkurencyjności. Co się tam może czaić? Może węże, może wilki lub niedźwiedzie – nie wiadomo, bo nic nie widać. Jednak nie możesz tego uporządkować, bo to będzie stało w sprzeczności z ideą naturalności.
Dlatego potrzebna jest strefa buforowa, która odpowie na psychologiczne potrzeby użytkowników, uspokoi ich i zbuduje poczucie ochrony, pewności i ufności. Bezpieczna przestrzeń pomiędzy chaosem a człowiekiem.
Najprostszą i często stosowaną metodą jest regularne koszenie obustronnie ścieżek wąskiego pasa na skraju łąki lub zarośli. Spacerując po chodniku z kamienia nie ubrudzisz butów podczas niepogody a na niskim trawniku dostrzeżesz w porę pełznące w twoją stronę zagrożenie. Jeśli wysoka roślinność jest zbyt narzucająca się, należy poszerzyć ścieżkę oraz pasy darni i wprowadzić odwracające uwagę ładne zasłony, np. w postaci mono gatunkowych żywopłotów.
Miejsca rekreacji, takie jak wnętrza ogrodowe, możesz otoczyć niedużymi plamami regularnie koszonego trawnika a na jego krawędzi wprowadzić krzewy ozdobne lub… proste kompozycje naturalistyczne. Na tej małej skali naturalizm, eksponowany na tle dzikiej przyrody, może sprawdzić się dobrze. Jeśli zaaranżujesz go tylko w relatywnie wąskich ujęciach (np. jeden widok na wprost z salonu ogrodowego), nie musi być przytłaczający pod względem utrzymania.
Wprowadzenie porządku w strefach buforowych nie może jednak stać w sprzeczności z pożytkami płynącymi z przebywania w dzikim otoczeniu. Użytkownicy potrzebują czuć się bezpiecznie ale nadal mają mieć możliwość na swoiste “kąpiele leśno – ogrodowe” a zbyt urządzona przestrzeń to uniemożliwi. Potrzebujesz bardzo zręcznie balansować między porządkiem a chaosem i zachować tu wrażliwy umiar. Rozmiary i charakter stref buforowych to wysoce indywidualna kwestia, którą należy rozważać dla każdego klienta i projektu niezależnie.
Mocno rekomenduję także, aby wszelkie “strefy ludzkie” tzn. infrastruktura ogrodowa, trakty komunikacyjne i miejsca spędzania czasu były wykonane z najwyższą starannością i utrzymane w stanie wysokiego zadbania. Jest to potrzebne, aby ogród sprawiał wrażenie schludnego i solidnego, nie drażnił i nie frustrował właścicieli. Miejsca dla człowieka w ogrodzie, najlepiej aby były traktowane “po ludzku”, jak wnętrze domu – suum cuique tribuere.
Brzydota pierwszego etapu i niepokojący chaos gąszczu roślinności oglądany z bliska są dużym wyzwaniem estetycznym w ogrodach naturalnych. Dystansowanie się i przysłanianie to dobre metody, jednak należy je stosować razem z odpowiednią dawką edukacji, uwrażliwiania przyrodniczego i zachęty użytkowników do przyjęcia akceptującej i wdzięcznej postawy wobec tego co naturalne i samorzutne.
Czy można mieszać naturalizm z naturalnością?
Ogrody naturalistyczne i naturalne wykluczają się. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że łączenie sztucznego i naturalnego na tej samej powierzchni źle wygląda. Nie trzeba przeszkadzać naturalnej sukcesji. Tak samo, jak nie warto zaniedbywać ogrodów naturalistycznych. Potrzebujesz twardo zdecydować, co robisz na wybranym obszarze i konsekwentnie się tego trzymać. Równocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na jednej działce istniały fragmenty ogrodu naturalnego oraz naturalistycznego (tak jak polecam na osłaniających strefach buforowych) – byle nie mieszać ich ze sobą w jedno.
Z drugiej strony – jeśli na łące precyzyjnie umiejscawiasz solitery – to już jest naturalizm. Jestem przekonany, że to akurat w niczym nie przeszkadza. Pewnie w przyszłości napotkam jeszcze więcej takich wyjątków.
Chcę to podkreślić – nie próbuję oceniać ani priorytetyzować żadnej z tych dwóch metod urządzania ogrodów. Tym bardziej, że sam znajduję wiele frajdy w zabawie ogrodowymi konwencjami oraz w pracy dla osób, które lubią różne style i efekty wizualne. Krytykuję naturalizm o tyle, że nie jest ścieżką doskonałą (ale przecież żadna ludzka ścieżka nie jest prawdziwie doskonała) oraz celowo stawiam go w kontrze do naturalności, aby jaśniej przedstawić ci swoją myśl i poszukiwania.
Otwarcie występuję jedynie przeciwko ogrodom martwym, wybetonowanym, zawłókninowanym i wyżwirowanym, wysoce nienaturalnym, przesadnie kontrolowanym, etc. co obszerniej wyjaśniłem wcześniej, szukając odpowiedzi na pytanie “Czy ogród naturalny w ogóle może istnieć?”
Składam również specjalny hołd naturalizmowi w wydaniu japońskim. Jest to imitowanie i nawiązywanie do natury korzystające nie tylko z form wizualnych, ale także z symboliki poszczególnych obiektów i materiałów. Jest to kierunek sztuki ogrodowej na wskroś sztuczny, wystudiowany, poetycki – i taki ma być. To naturalizm, który nie próbuje udawać, że jest naturą.
Mam także wyjątkowy szacunek dla Petera Berga, którego uważam za niezrównanego mistrza kompozycji kamiennych na naszym kontynencie. Naturalizm w jego wydaniu zaliczyłbym do kierunków modernistycznych a jest też mocno inspirowany i podbudowany kunsztem japońskiej sztuki ogrodowej.
Co łączy ogrody naturalne i naturalistyczne? Sztuka projektowa jako taka. W obu przypadkach jako projektant korzystasz z tych samych kompetencji i warsztatu projektowego. Zawsze także przyda się:
- doskonałe wyczucie miejsca (genius loci) i wykorzystanie jego największych atutów,
- głębokie wsłuchanie się w klienta oraz wszystkich użytkowników i odpowiedź na ich prawdziwe potrzeby oraz preferencje.
Co z roślinami obcymi i inwazyjnymi?
Jeśli ogród ma być naturalny a tym samym pozwalający na samorzutne i spontaniczne procesy, jeśli przestrzeń przeznaczona na wzrost roślin ma być nie kontrolowana przez człowieka inaczej, niż tylko koszeniem, to czy masz pozwalać także na swobodny rozrost roślin obcego pochodzenia? A szczególnie na swobodny rozwój roślin uznanych za inwazyjne? Czy możesz zaufać naturze, że poradzi sobie z wyjątkowo ekspansywnymi obcymi gatunkami, które nie mają na twoim terenie naturalnych wrogów i sprawniej wykorzystują nisze ekologiczne?
To są bardzo dobre i trudne pytania, ale nie znam na nie jeszcze odpowiedzi. Na ten moment nie wypracowałem jeszcze stanowiska, z którym czułbym się pewnie.
Zwrócę tylko uwagę na kilka aspektów:
Czy naturalny musi być rodzimy? Czy wieloletni imigrant może zostać nazwany naturalnym mieszkańcem na ziemi do której przybył? Czy bardziej naturalne będzie powstrzymanie się od wyganiania gatunków obcych, czy walka z nimi w imię zachowania rodzimości?
Czy naprawdę do ciebie należy wybór? Samodzielne pojawienie się roślin obcych (i potencjalnie inwazyjnych) nie zależy od ciebie, nikt nie pyta cię o zdanie, nie ma kontroli granicznych. Do ciebie należy jednak wybór, co robić z nim dalej. Ale co będzie decydujące, abyś dokonał wysiłku (i poniósł koszt) ich usuwania? Albo powstrzymał się od tego?
Jeśli w ogrodzie naturalnym znajdą się łąki, to i tak konieczne będzie przynajmniej jedno ich skoszenie w roku. Możesz wykonać je wtedy, gdy niepożądane (np. inwazyjne) rośliny zielne właśnie rozwijają pąki kwiatowe, co maksymalnie je osłabi i da przewagę ich konkurentom. Po kilku cyklach takiego koszenia rośliny stracą potencjał do dominacji i znikną zupełnie.
Jesteśmy na początku drogi i dopiero budujemy zasób dobrych praktyk
Postrzegam swoją rolę jako przywrócenie człowiekowi utraconej więzi z naturą. Jeśli to ma się wydarzyć naprawdę, to uważam, że ta natura powinna być jak najbardziej naturalna – na tyle, na ile to w ogóle możliwe w ogrodzie. Chciałbym, aby była samodzielna i niezależna od człowieka, tak żeby on mógł się jej oddać, wrócić na jej łono. A nie – żeby ona mogła istnieć tylko wtedy, jeśli on będzie się nią odpowiednio zajmował.
Na takim stoję dziś stanowisku, nieustannie poszukując swojej najlepszej ścieżki, najdoskonalszego wyrazu dla tego, jak czuję piękno i dobro w sobie. Te wartości pragnę oddać w swojej pracy, służąc ludziom, których lubię, ale także przyrodzie, którą kocham, z której pochodzę, której jestem częścią. Chcę znaleźć najlepszą odpowiedź na potrzeby człowieka z poszanowaniem interesu całego Życia na planecie Ziemia.
Ale to poziom misyjno – filozoficzny, płynący z wewnętrznego głodu, tęsknoty i pragnienia uzdrawiania innych i świata. Ile z tego jest możliwe do praktycznego zastosowania na działce prywatnej? Na co trzeba się zgodzić i co trzeba poświęcić, żeby móc uzyskać taki efekt? Potrzebujemy to odkryć, dlatego ten tekst to zachęta dla ciebie do eksperymentowania i wspólnego poszukiwania najlepszych ścieżek. A także inspirujących dobrych praktyk u innych ogrodników.
Do tej pory najlepsze praktyki dla ogrodów naturalnych znajduję w wielkopowierzchniowych parkach krajobrazowych, gdzie nie ma możliwości, żeby dbać o otoczenie w detalach, gdzie roślinność jest tylko zgrubnie ogarnięta lub nawet pozostawiona sama sobie. To także moja specjalizacja zawodowa – aranżacja bardzo dużych przestrzeni (chociaż zawsze czuję się projektantem ogrodów a nie architektem krajobrazu), dlatego takich przykładów szukam i dla takich zadań poszukuję rozwiązań.
Być może wiele działek jest zbyt małych, aby dało się na nich założyć ogród naturalny? Z drugiej strony, jak wskazywał w książce Kultura a natura (1913) profesor Jan Gwalbert Pawlikowski: “Nie starczy tworzyć rezerwaty i zakładać parki narodowe, trzeba, aby każdy właściciel ziemski poczuwał się do obowiązku szanowania przyrody na swoim gruncie. (…) Każdy kawałek ziemi powinien być parkiem narodowym w miniaturze.”
Podsumowanie
Chciałbym, aby ogrody które zakładam przeciwstawiały się powszechnej internalizacji kapitalizmu, który każe ci ciągle być zajętym, wciąż coś robić i wydawać energię. Uważam za dobre i zdrowe abyś spędzał w ogrodzie jak najwięcej czasu bezczynnie. Leniuchował i nie oddawał się kontemplacji otaczającego piękna, ale lepiej – po prostu był. Życzę ci, abyś nie skupiał uwagi na niczym, ale zamknął oczy i czuł się bezpiecznie oraz spokojnie.
Spośród wszystkich znanych mi stylów ogrodowych i metod zakładania oraz prowadzenia ogrodów koncepcja naturalności, którą ci zaprezentowałem, w moim odczuciu najlepiej pasuje do tej uzdrawiającej wizji.
A przy tym jest na tyle prosta i intuicyjna, że pozostaje w zasięgu właścicieli działek nie posiadających dużych środków finansowych ani zaawansowanych kompetencji ogrodniczych. Jest też warta upowszechniania, bo nawet jeśli nie zaangażują oni do pomocy projektanta, nawet jeśli ich ogrody – dzikie i pozornie zaniedbane nie będą olśniewająco piękne – to nic nie szkodzi, to nawet dobrze. Jeśli będą wierni przedstawionej tu definicji ogrodu naturalnego i instrukcjom serwisowym, to ich ogrody będą znacznie zdrowsze (dla sąsiadów w bliższej i dalszej skali a także dla całej planety) niż te pokraczne betonowo – żwirowo – włókninowe twory z walczącymi o przeżycie pojedynczymi pacjentami na patyku, podpiętymi do nawadniającej kroplówki.
Jestem przeświadczony, że o wiele lepsza jest działka zupełnie zarośnięta i zaniedbana z wykoszonym tylko małym skrawkiem dla człowieka, niż próba budowy czegoś olśniewającego, co będzie na wskroś sztuczne a właściciele nie udźwigną utrzymania tego w czasie. Nowoczesny ogród, o który nie dba się regularnie – wygląda doprawdy okropnie. Naturalistyczny zaniedbany ogród też się nie obroni, bo dzieło twórcy zostanie zaprzepaszczone. Ale naturalny ogród zostawiony sam sobie – będzie powoli zmieniał się w coraz dojrzalszy ekosystem i tylko nabierał wartości – przede wszystkim przyrodniczej. A to kluczowa funkcja z punktu widzenia istnienia i zdrowia człowieka, chociaż świadomość tej prawdy jest jeszcze bardzo mało rozpowszechniona.
Jesteś projektantem?
Cenisz nasze merytoryczne publikacje? Zapraszamy Cię do wspólnego rozwoju, biznesu i integracji.
Jesteś właścicielem działki?
Szukasz wsparcia przy aranżacji ogrodu?
Zajmujemy się kompleksowo procesem projektowo – wykonawczym. Wypróbuj możliwości naszego zespołu.
Szukasz czegoś innego?