
Czym świat luksusu różni się od świata premium, mody i sztuki?
28 lutego 2025Benedykt Kawęcki – oto najlepiej ubrany polski twórca ogrodów. Człowiek pełen pasji i determinacji, skuteczny przedsiębiorca, prowadzący od kilkunastu lat firmę kompleksowo zajmującą się projektowaniem i zakładaniem ogrodów rezydencjonalnych.
27 odcinek audycji Gawędy Ogrodnicze
Posłuchaj na swoim playerze:
Przejdź do podstrony podcastu:
Transkrypcja podcastu
Cześć, opowiem Ci dzisiaj o absolutnie wyjątkowym człowieku. O Benedykcie Kawęckim. Z Benedyktem poznaliśmy się całkiem niedawno, na jesieni 2024. Pojechałem do Warszawy z Aleksandrą Chuchro, architektką z Krakowa i mieliśmy takie łączone wystąpienie na Garden Expo. Benedykt był prowadzącym, moderującym to wystąpienie. Natomiast słyszałem o nim już dużo wcześniej, gdzieś widziałem go w mediach. Jest postacią, która się udziela, można go zaobserwować, posłuchać. A jest absolutnie bezcennym profesjonalistą w ramach reportażu Gawęd Mistrzowskich. Bardzo chciałem Ci o kimś takim opowiedzieć, ponieważ mistrz Kawęcki naprawdę robi ogrody.
Jego osoba jest dla mnie tym bardziej sympatyczna, że na wielu poziomach czuje wspólnotę, wiele nas łączy. Benedykt prowadzi biznes i jest osadzony biznesowo. Jest uważny, rozwinięty w tym obszarze, cieszy go to. Chce robić to dobrze i uczył się na wielu różnych swoich błędach. Obsługuje też ten sam sektor co ja, tylko że w Warszawie. Ja generalnie do Warszawy się nie zapuszczam.
Ze swoją ofertą dla klienta bardzo idzie w stronę kompleksowości, a to jest moja fiksacja prywatno-biznesowa od dziecka. Bardzo podkreśla i bada ścisły związek wnętrza z zewnętrzem. Zrobił z tego nawet coś w rodzaju swojego znaku rozpoznawczego. I dla mnie ogród jest to naturalne rozwinięcie domu. Jak tylko pogoda pozwala, nawet jak nie pozwala, no to żyję w ogrodzie. I dla podobnych ludzi też pracuję, zakładając im takie ogrody, w których mogą żyć. Które uzupełniają, a w sezonie nawet zastępują funkcje domowe.
Szalenie mi się też podoba jak Benedykt zwraca uwagę na słowa, bo to one kształtują rzeczywistość w której żyjemy. A nade wszystko kocha swoją pracę, tą branżową, kocha rośliny, kocha technikę służącą człowiekowi, ten aspekt wygody i luksusu. I to także nas łączy.
Kim jest? Jak ja bym go nazwał? Ja go w ogóle nazywam najlepiej ubranym polskim projektantem ogrodów. I prawdą jest to, że miło zawsze na niego spojrzeć na żywo, czy gdzieś w mediach. Zawsze elegancki, zadaje szyku.
Benedykt na pewno jest twórcą ogrodów, na pewno jest wykonawcą. I uważam, że jest też projektantem ogrodów, chociaż się tak wcale nie chce podpisywać. Ale jednak odciska swoje piętno z tylnego fotela i zakłada takie ogrody, które uważa za dobre, ze swoim pomysłem. Chociaż może osobiście ich nie projektuje za często, ale o tym opowiem Ci później.
Jakim twórcą jest mistrz Benedykt? Obejrzyj jego portfolio. Muszę przyznać, że zakłada bardzo podobne ogrody do tych, jakie my przez lata robiliśmy w pracowni Jakub Gardner Team z Martą Kurek-Stokowska. Teraz się to odmieniło. Ja bardzo idę w ogrody naturalne i biocenotyczne, ale to jest właśnie taki fundament, na którym stoję.
Ogrody nowoczesne, intensywnie zagospodarowane w każdym calu, bardzo efektowne, kipiące ozdobnością, ale też bardzo wygodne, z bogatym udziałem różnorodnych funkcji. Miejsc spędzania czasu w słońcu, w cieniu, saun, wanien z hydromasażem, miejsc do gotowania, miejsc do siedzenia. Bardzo ładne ogrody rezydencjonalne we współczesnym stylu, odpowiadające na potrzeby i gusta współczesnego klienta. Dobrze skrojone na człowieka, bardzo poprawne i bardzo porządne, dopracowane w szczegółach i zrobione na solidnych materiałach.
Bardzo mi się to podoba i zawsze mi się to u Benedykta podobało, tak jak obserwowałem go gdzieś z daleka jeszcze, zanim się poznaliśmy. Widziałem jego współpracę z Klerem, z innymi markami, że ma taką umiejętność i też taką klientelę, żeby aranżować porządne rzeczy w tych swoich ogrodach. Że nie ma tam takiego zgrzytu, że jest fajny taras zrobiony z dobrej deski, że jest jakaś fajna pergola, a pod stołem na przykład stoi komplecik meblowy z Ikei. Nie, te rzeczy naprawdę do siebie pasują. Pasują stylem, ale pasują też półką jakościową.
Do Benedykta czuję też tę większą sympatię, że obaj jesteśmy rocznik 85, a także to, że kształtowały nasze myślenie i podejście biznesowe bardzo podobne środowisko, właściwie nawet to samo środowisko, dlatego, że ja w latach 2005-2008 byłem w Krakowie przewodniczącym studenckiego forum Business Center Club, w którym narodził się pomysł założenia akademickich inkubatorów przedsiębiorczości AIP. Zakładaliśmy zresztą z Krzyśkiem Banaszewskim pierwszy inkubator tutaj na AGH-u w Krakowie, a Benedykt z kolei był beneficjentem inkubatorów i zaczął prowadzić swoją firmę przez pierwsze dwa lata właśnie korzystając z tego mechanizmu.
On zaczął w 2008, ja już wtedy właściwie odszedłem, więc nie mieliśmy możliwości się spotkać na jakichś tam konwentach czy zjazdach, ale potrafię sobie wyobrazić tą atmosferę mentalną, która na pewno wokół niego buzowała w Warszawie. Wszyscy byliśmy wtedy zwolennikami jakiegoś takiego rodzaju kultu przedsiębiorczości.
Może wynika to z faktu, że byliśmy jednym z pierwszych pokoleń dorastających już w takiej stosunkowo mocno oczyszczonej Polsce, takiej naprawdę wolnej, gdzie ta sytuacja gospodarcza i swoboda były już uformowane, funkcjonowało już wiele standardów europejskich i światowych. Mieliśmy też internet i jakąś kosmopolityczną wiarę w swoje możliwości bez tych kompleksów właściwych starszym pokoleniom, bez tego lęku przed aparatem władzy i kontroli.
Miałem poczucie, że mieliśmy wtedy, mając te laty dwadzieścia parę, w naszym pokoleniu takie poczucie mocy i możliwości, że mamy prawo mieć swoje marzenia, możemy po nie sięgać i że naprawdę możemy je zrealizować. Czas pokazał później, że nie mieliśmy ku temu żadnych kompetencji, wiara była trochę na wyrost, ale odwagi na pewno nam nie brakowało, ani takiej zaradności, no i po prostu tego ducha przedsiębiorczości.
Benedykt jest w takim razie na rynku siedemnaście lat i przede wszystkim prowadzi w swoją pracownię Architektura Krajobrazu Benedykt Kawęcki, czyli AKBK. Ma zatrudnione dwie architektki krajobrazu na etacie i powiększa zespół przy dużych projektach o osoby dochodzące, jeżeli jest taka potrzeba. Do tego w ramach tego zespołu biurowo-umysłowego dochodzą kierownicy odpowiadający za jakość i postępy prac na budowach i ma w tym momencie trzy własne ekipy liczące trzy do pięciu osób, plus operatorzy maszyn, plus mnóstwo ekip współpracujących, wykonujących specjalistyczne zadania.
Wszystkie prace ogrodnicze, nawierzchniowe wykonują sami, ale na przykład nie robi basenów, brukarzy też ma zewnętrznych, ale często są to ekipy na wyłączność, na przykład zajmuje im jakieś 50% ich czasu, pracują razem po piętnaście lat. Nie ma dużej struktury, fajnie to ujął, że to jest praca taka butikowa. Mówi, że właśnie teraz powiększają ekipę projektową, bo bardzo szybko budują jego chłopcy. Teraz na przykład robi cztery dni, a uzgodnienia trwają cztery tygodnie, więc zespół projektowo-koordynacyjny musi to obsłużyć.
Benedykt prowadzi taką retorykę edukacyjną skierowaną do architektów wnętrz i kubatury. Jest związany z platformą Archidesk, jest gospodarzem, ekspertem programu zewnętrza i prowadzi program Spotkanie na śniadanie. Możesz się tam zalogować i sobie tych materiałów posłuchać, ja słuchałem tylko tych, które są ogólnie dostępne. Pytałem się to, dlaczego nie mówi do projektantów ogrodów, ale jest bardzo skromny i w ogóle się nie czuje, żeby mówić do architektów krajobrazu, ale jednak uważam, szczególnie po naszej ostatniej rozmowie, że ma absolutnie bezcenną wiedzę do przekazania.
Mistrz Kawęcki przygodę z ogrodami i swoją ścieżką profesjonalną rozpoczął dosyć niestandardowo, ponieważ studiował prawo na Uniwersytecie w Warszawie dziennie, skończył prywatne prawo gospodarcze, a o jego połączeniu z ogrodami mówi, że zdecydował przypadek, ponieważ miał za mało czasu na etat, ale za dużo, żeby nic nie robić. Ustawiał sobie zajęcia tak, że wychodziło mu jakieś tam dwa dni wolne. Potrzebował zarobić, ciągnęło go do przyrody. Mieszkał na dzielnicy, jak to nazwał, zamożnej sypialni Warszawy. No i tak sobie wymyślił i rozrzucił ulotki, że będzie sprzątał te ogrody za jakąś stawkę godzinową.
No i to chwyciło i właśnie tym się parał jako student, a po pracy magisterskiej musiał zdecydować, czy kontynuuje karierę prawniczą i jedzie na aplikację, a to zajmowanie się ogrodami trwało już parę lat i już wiedział, że coś z tego można byłoby zbudować. No, robił najpierw najprostsze rzeczy, a klienci się pytali, czy zrobi to, czy tamto, czy wyreguluje system nawadniania. No więc chodził na kursy, próbował, uczył się wszystkiego sam. Jak mówił, miał dwie ręce, więc próbował tego wszystkiego.
No i kiedy stanął przed tą ostateczną decyzją, mówi, że rozważał wiele aspektów, czy wybrać tą swoją humanistyczną, czy kreatywną naturę. No i w końcu mówi, że powiedział sobie tak, że Benedykt nie daj się zamknąć w szklane ściany przepisów i reguł, w których trzeba działać. Pytał siebie, czy to jest właśnie życie, które chce wieść. No i odpowiedział, że jednak woli iść w ogrody. I dobrze zrobił i tego mu serdecznie gratuluję, ponieważ jest ewidentnie właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
Co pisze na swojej stronie internetowej w zakładce O Nas, przeczytam Ci. “Projektowaniu i budowie ogrodów poświęcamy się od 16 lat. Jesteśmy obecni na rynku od 2008 roku, kiedy to rozpoczęliśmy działalność związaną z pielęgnacją i utrzymaniem terenów zieleń.
Od roku występujemy pod marką AKBK. Przez lata pogłębialiśmy wiedzę i zdobywaliśmy doświadczenie, wykonując dziesiątki realizacji ogrodów prywatnych, ogrodów instytucjonalnych oraz publicznych terenów zieleń.
Zajmujemy się szeroko pojętym kształtowaniem architektury krajobrazu i otoczenia, projektowaniem, budową i utrzymaniem ogrodów oraz terenów zieleń. Prowadzimy kompleksową obsługę inwestycji zewnętrznych od stadium tworzenia dokumentacji poprzez prace budowlane aż do etapu utrzymania ogrodów. Pracujemy głównie dla klientów prywatnych, specjalizujemy się w realizacjach rezydencjonalnych. Zapewniamy naszym klientom poczucie komfortu, bezpieczeństwa i prestiżu. Naszym celem jest tworzenie ogrodów łączących piękno natury z nowoczesnymi technologiami.
Zakres i obszar działania. Zajmujemy się realizacją ogrodów i terenów zieleni na podstawie projektów własnych lub dostarczonych przez klienta. Realizujemy pracę w sposób kompleksowy w pełnym zakresie branż zewnętrznych. Holistyczne podejście to nasza specjalność. Kładziemy duży nacisk na optymalizację i koordynację procesu budowy. Skutecznie współpracujemy z architektami, projektantami wnętrz i wykonawcami branżowymi. Budowę ogrodu prowadzimy według opracowanego harmonogramu inwestycji na bieżąco raportując klientowi postęp w pracy. Działamy głównie na terenie Warszawy, przejmujemy jednak zlecenia z całego obszaru Polski i Europy. Komunikujemy się również w języku angielskim.”
No po prostu jeden do jeden mógłbym napisać prawie to samo. Położyłbym nacisk na inne aspekty, inne specjalizacje, rzeczy które są dla mnie ważne, no ale tak robimy praktycznie to samo. Tym łatwiej i przyjemniej było mi rozmawiać z Benedyktem i tym lepiej będę w stanie przekazać ci jego najlepsze sugestie, z tym na co warto zwrócić uwagę, w jaki sposób warto się rozwijać i jego sylwetkę pod takim kątem, żebyś wyciągnął z tego jak najwięcej.
Kiedy spytałem Benedykta co w tej pracy lubi najbardziej, wymienił dwie rzeczy. Po pierwsze, że pracuje blisko natury, na zewnątrz, zgodnie z rytmem pór dnia i pór roku. To jest przepiękne. I że na co dzień może to obserwować, że czuje zapach ziemi. A po drugie, ceni sobie równie mocno, że każdy projekt jest inny, że zawsze odkrywa coś nowego, że zawsze są to nowe wyzwania. Pod tym też mógłbym się podpisać.
Mistrz Kawęcki bardzo lubi to połączenie jak on to nazywa Garden and Outdoor Living, a drzewo jest dla niego kwintesencją ogrodu. Bardzo ceni też Wojtka Januszczyka, który kiedyś w ramach OSTO szkolił go z budowy ogrodu. Wojtek prowadził wtedy jeszcze Garden Concept w Lublinie. A teraz jak to ujął Benedykt ma swoją niszę i swój pogląd na realizację ogrodów, o czym zresztą możesz posłuchać w gawędzie o mistrzu Januszczyku, którą publikowałem jakiś czas temu.
I Benedykt mówi, że generalnie zgadza się z nim, że tak, że budowanie ogrodu to gwałt na naturze, to jest inwazja. Podobnie zresztą jak budowa ulicy czy bloku.I Zgadza się, chociaż tego nie realizuje, bo wybrał swój segment komercyjnego budowania ogrodów. I nie zaprzecza, że to co robi jest tworem zupełnie sztucznym, że jestem gwałtem na naturze. Może ta budowa parku jest nieco mniejszym niż takie stricte obiekty budowlane, bo stara się być bliżej natury, ale jest, jest w tej samej kategorii.
Przyznam szczerze, że to podejście było dla mnie bardzo odświeżające, takie szczere i autentyczne, że tak, rozumiem co mówi ten człowiek stojący w obronie środowiska naturalnego. I podoba mi się to co on mówi, ale ja robię swoje, po prostu tak wybrałem. Nie ma zgrzytu, jest w tym też taka lekkość i naturalność tego komunikatu. Właściwa dla człowieka, który osiągnął już swoją dojrzałość.
Mistrz Benedykt twardo deklaruje, że nie jest architektem krajobrazu, że ich zatrudnia. I prawda to, że ma podejście bardziej biznesowe niż jest skoncentrowany na tej materii twórczo-projektowej. Natomiast bardzo skupia się na relacjach, na człowieku i czego temu klientowi trzeba. Chociaż za to co dokładnie ma zostać zaprojektowane odpowiada już jego zespół, czyli ma architektów, sam nie projektuje. Oddaje wizję architektom, ale koryguje ich.
Uważa, że jego główne zadanie w procesie projektowym to jest zwracanie uwagi na ergonomię, na budżet, na możliwość realizacji i też taki smaczek, który lubi szukanie nowości, rozpoznawanie jak coś działa, a później sugerowanie zespołowi, że warto byłoby takie coś zaadaptować. To jest coś bardzo podobnego jak mówił Mirek Sztuka, o którym też możesz posłuchać kilka gawęd mistrzowskich wcześniej. Rola mistrza Kawęckiego w jego pracowni jest też zależna od tego, który architekt akurat robi projekt, bo ma projektantki bardziej odważne lub bardziej zachowawcze, ale generalnie mówi, że rzadko mocno się wtrąca.
Równocześnie w moim odczuciu nadaje bardzo takie wyraźne i czytelne ramy dla tej pracy projektowej, na przykład podkreśla, że projektant powinien pamiętać, że nie dostajemy czystej karty, no bo oczywiście na działce stoi budynek, są pewne założenia, oczekiwania klientów, które się rozpoznaje, ale nadal jest tam olbrzymie pole do inwencji projektantów. Uważa, że ma bardzo dobrych projektantów, którzy potrafią słuchać, a szczególnie słuchać między wierszami i tutaj daje radę, że trzeba słuchać przede wszystkim tego, czego klienci nie chcą i nie potrzebują, tego właśnie bardzo uważnie, bo to jest bardzo dobre narzędzie do selekcji, co w ogrodzie ma się znaleźć, no a co ma się nie znajdować.
Szczególnie dlatego jest to dobra rada, ponieważ klienci nie komunikują wprost czego chcą i czasem lepiej iść drogą eliminacji. Podkreśla to, że jego rola w procesie projektowym może być tak wąska, ograniczona do jakichś korekt, ponieważ ma bardzo dobrych projektantów, którzy spełniają oczekiwania klientów.
Lubi pracować z młodymi architektami, bo chociaż brakuje im doświadczenia, to mają większą odwagę. Wprowadzają do projektu nowe rzeczy, świeże spojrzenie, co rozbija rutyny, więc im Benedykt tylko koryguje te niemożliwości, których nie dałoby się wybudować.
Widzi swoją rolę, aby ubrać wizję projektanta w realne i ergonomiczne ramy. Jego zasada to, że funkcja jest przed formą. Uważa, że rozwiązania piękne, ale uciążliwe, irytujące szybko stracą swój blask. Lepiej zastosować coś prostego, a równocześnie użytkowego. Oczywiście w części reprezentacyjnej forma może iść przed funkcją, ale też trzeba wiedzieć, gdzie można sobie na to pozwolić. To jest jego zadanie, rozpoznać takie rzeczy w koncepcji i korygować je właśnie w projekcie. Mistrz Kawęcki patrzy bardzo użytkowo, bo on też to buduje i później odbiera, a często także utrzymuje.
Bardzo zwraca uwagę na taką skuteczność projektowo-biznesową. Mówi, że idealny projekt można by szlifować w nieskończoność, ale tu przydaje się zasada lepsze wrogiem dobrego. Bo nie ma jednej dobrej aranżacji, zawsze jest więcej możliwych. Można by było pracować bez końca, ale jeśli jesteś przedsiębiorcą, no to nie możesz pracować na tym bez końca. Trzeba wybrać dobry wariant i iść w niego. Dlatego przygląda się procesowi projektowemu i stopuje go w momencie, kiedy udaje się znaleźć dość dobrą wersję, którą oczywiście klient przyjmuje, z której jest zadowolony.
Podkreśla, że trzeba dobrze rozumieć, co się opłaca w twojej firmie. Podaje ciekawy przykład, że nie zawsze warto głupio gonić za perfekcją, że powyżej jakiejś kwoty na przykład nakłady na jakość obsługi mogą stać się nieopłacalne. Przytoczył znaną firmę kurierską, która oszacowała, że opłaca im się dostarczać efektywność, zadowolenie dla klientów około 85%. I powyżej nakłady konieczne do poniesienia, na podniesienie tego wskaźnika po prostu nie mają sensu.
Albo inny przykład z call center, że na przykład reklamacje do 200 złotych są od razu przyznawane, bo przy tych kwotach procedowanie tej sprawy byłoby za drogie. Więc do tej kwoty zawsze przyznają reklamacja, a rozpatrują z uwagą dopiero droższe przypadki. Takie inspirujące obserwacje z ust Benedykta pokazują, jak istotny jest dla niego, a tym samym dla sukcesu firmy, ten aspekt biznesowy.
Fajnie ujął tą kwestię projektu doskonałego, że to jest często bariera i przekleństwo projektantów. Bo masz oddać bardzo dobry produkt, masz go oddać, ma być zamknięty, czyli zrealizowany w jakichś określonych ramach czasowych, żeby można było przejść do kolejnego etapu. I to jest właśnie jego funkcja w firmie, czyli doprowadzanie spraw do końca.
Inna rada, którą przy tym daje, to żeby zwracać uwagę na to, kiedy Twój klient korzysta z tego ogrodu. Kiedy realnie z niego korzysta, bo są na przykład tacy, których nie ma w Polsce całe wakacje, są tylko wiosną i jesienią. Albo inni na przykład pracują za dnia i z ogrodu korzystają tylko po południu czy wieczorami, no ale z kolei co robią weekendami? Wyjeżdżają, czy wtedy na przykład korzystają w ciągu dnia? Musisz zawsze dobrze poznać swoich klientów, żeby zaprojektować im tą przestrzeń do życia, naprawdę taką fit dopasowaną do nich. Ale też potrzebujesz to wyważyć, słuchać tyle ile trzeba, żeby zrobić dobry projekt, wiedzieć gdzie się zatrzymać, żeby Twoja praca była opłacalna.
Bardzo przyjemnie rozmawiało mi się z Benedyktem, bo bije od niego taki spokój, pewność siebie, ale też takie poczucie, że mam do czynienia z człowiekiem, który stoi na silnych fundamentach. Sam mówi, że czuje się spełniony w kwestiach zawodowych, ale z drugiej strony ciągle czuje się nienasycony, ciągle idzie w stronę rozwoju. A to dlatego, że rozumie, że wszystko ciągle się zmienia i trzeba być stale czujnym, bo nic nie jest dane raz na zawsze. Sukces dziś nie gwarantuje jutra i trzeba zawsze być czujnym. Jak chcesz kontynuować swoją drogę sukcesów, musisz stale nadążać za rzeczywistością.
I taka była i jest jego ścieżka rozwoju zawodowego, czyli ciągły rozwój i ciągłe nadążanie za dynamiką rzeczywistości. Mistrz Kawęcki uczył się przedsiębiorczości od zera, częściowo na własnych doświadczeniach, bo nie ma w rodzinie przedsiębiorców, rodzice są nauczycielami, wykładowcami, więc przecierał szlaki sam. Musiał zapłacić też za swoje błędy.
Rozróżnia dzisiaj trzy strefy – branżową, biznesową i życiowo-emocjonalną. W każdej z tych stref musisz osiągnąć odpowiedni poziom, w każdej musisz być dość rozwinięty i dość dobrze rozumieć rzeczywistość, żeby sprawnie się w niej poruszać, żeby nie popełniać błędów, żeby odnosić sukcesy. Przywołał tutaj książkę, która wywarła na nim w swoim czasie duże wrażenie i według niego to taka biblia młodego przedsiębiorcy. To jest “Mit przedsiębiorczości” Gerbera, w której jest przedstawiony podział na specjalistę, w tym przypadku pasjonata ogrodów, jakim był. Na drugim stopniu stajesz się menadżerem, a na trzecim stopniu stajesz się przedsiębiorcą czy też wizjonerem.
Natomiast trud jest taki, kiedy zakłada się swoją działalność gospodarczą, że na samym początku trzeba być tymi trzema osobami równocześnie. Kiedy jeszcze nie masz żadnej ekipy, musisz połączyć w sobie te trzy osobowości, trzy różne role. Więc początkujący jest pasjonatem, amatorem, chce nieść pomoc innym, ma jakąś misję, chce się spełniać tym, co tworzy, ale nie da się osiągnąć sukcesu bez pewnych cech menadżerskich i przedsiębiorczych, bez tej wizji i strategii. W dużej strukturze firmy to mogą być osobne osoby. No ale na początku swojej drogi trzeba to wykoncypować, jak wypełnić rolę każdej z nich.
Też początkujący biznesmen, nie wie, Benedykt zwraca na to uwagę, że kursy, z których zdobywasz jakąś wiedzę to jedno, a rzeczywistość to coś zupełnie drugiego, bo po prostu wszystkiego nie da się przewidzieć. I musisz rozwijać w sobie z jednej strony wiedzę, ale z drugiej strony zdobywać praktykę z wielu bardzo różnych, niepowiązanych ze sobą, no powiązanych z prowadzeniem firmy, dziedzin, to jest biznes, to jest psychologia, to jest handel, to jest wiedza prawnicza, ekonomiczna, no i oczywiście techniczna, związana z samą branżą.
Podkreśla jak ważne jest to, żeby mieć świadomość tego, że czeka cię na tej ścieżce, jeżeli wybierasz taką właśnie drogę prowadzenia firmy ogrodniczej, projektowej, wykonawczej. Firmy, nie jednoosobowej działalności, w której jesteś specjalistą, ale tworzenia jakiejś marki, która ma osiągnąć jakiś większy sukces rynkowy. Musisz mieć świadomość ile tych rzeczy tam cię czeka, żeby w pewnym momencie nie spalić swoich wewnętrznych nadziei, bo potem przestaniesz wierzyć w siebie i zaczniesz się obwiniać, a to zupełnie nie o to chodzi.
Benedykt też przyznaje, że teraz jest łatwiej, bo jest więcej wiedzy łatwo dostępnej w internecie, ale z drugiej strony trzeba ją mądrze selekcjonować, ale bariera dostępu jest zerowa, wystarczy sięgnąć, można się inspirować, można się uczyć, przynajmniej na tym podstawowym poziomie, wyznaczyć sobie kierunki, a później je zgłębiać na przykład przy jakimś niedużym wydatku. No i zdecydowanie warto to robić, warto w tych wszystkich dziedzinach, które są związane z prowadzeniem biznesu się rozwijać.
A nade wszystko, a może na samym początku, trzeba odpowiedzieć sobie na jakieś pytanie związane z prawdą o samym sobie, bo każdy ma swoją drogę i swoje wyzwania. Mistrz Kawęcki nie potrafi by pracować dla kogoś na etacie, ja mogę powiedzieć o sobie to samo, całe życie prowadzę swoją firmę, ale ty musisz znaleźć swoją autentyczną drogę, swoją prawdę na swój temat. Nie realizować programu napisanego przez kogoś innego, wyreżyserowanego przez twoich bliskich, czy przez jakąś tam inną społeczność, która próbuje ci wydrukować, co ty powinieneś robić. Nie, musisz zadać sobie pytanie, musisz się do tego dobrze przygotować i odpowiedzieć, w jaką ścieżką zawodową ty będziesz się czuć naprawdę dobrze.
Gdzie jest zorientowane twoje marzenie. Tutaj Benedykt mówi, że to jest konflikt rozumu i serca. Bo rozumem, excelem, statystyką najbardziej opłaca się wybrać branżę, która jest najbardziej dochodowa, gdzie jest pewnie najwyższa marżowość. Ale z drugiej strony serce mówi, czy żyjesz tylko po to, żeby generować zyski, czy żeby spełniać się w życiu? Bo jeżeli nie odpowiesz na to wołanie serca, to nie uda ci się wytrwać, tak? Nie poświęcisz się czemuś naprawdę długoterminowo.
I mistrz Kawęcki poszedł za swoim sercem, chociaż nie ignoruje rozumu i aspektu finansowego. Poszedł za sercem, ale nie aż tak bardzo, jak idą na przykład artyści, których interesuje przede wszystkim to, żeby tworzyć to, co czują. Ale często ich produkt nie jest pierwszej potrzeby i nie ma na niego zbyt wysokiego zapotrzebowania. Albo może nie są w odpowiednim gronie.
To też taki istotny szczegół, na który Benedykt zwraca uwagę. Kwestia pozycjonowania się, jak na przykład butelka wody, która w markecie kosztuje 2 zł, na siłowni 4, na lotnisku 9. Więc nie zawsze chodzi tylko o produkt, nie tylko o to, co robisz, ale też jaką wybierasz grupę docelową i jaki prowadzisz dla tego wszystkiego marketing.
Mistrz Kawęcki wybrał segment prywatnego klienta rezydencjonalnego. Tu ma swoje narzędzia i ofertę. Nie jest specjalistą w miejskich przetargach czy ogrodach osiedlowych, chociaż ma też takie doświadczenia. Może dzięki tym doświadczeniom przekonał się też, że nie warto tam iść. I może ty też nie musisz o wszystkim decydować od razu na samym początku, ale możesz na przykład spróbować różnych chlebów z różnych mąk.
Ale powiedzmy, że jest to kwestia jakiejś specjalizacji po tym pierwotnym wyborze. Czyli jeżeli wybrał ogrody, no to później już dochodził do tego, no ale co konkretnie w tych ogrodach. Więc nie jest specjalistą, chociaż ma takie rzeczy w portfolio, a jest specjalistą w obsłudze klienta prywatnego. I to rzutuje na wszystko. Na podejście i sposób rozmawiania właściciela, projektantów, kierowników, podwykonawców, na maszyny, na administrację.
Wszystko to jest nastawione i wyreżyserowane, wytrenowane na obsługę klienta prywatnego, a nie na przykład biznesowego. Bo żeby robić to naprawdę dobrze, to musi być tak wyspecjalizowane. Bo w innych sektorach wszystko robi się zupełnie inaczej, chociaż to ciągle są ogrody, chociaż to ciągle jest zieleń.
Absolutnie nie daję sobie monopolu na kreowanie jakiegoś słownika branżowego, ale lubię wyraźnie rozróżniać architekci krajobrazu i projektanci ogrodów. Możesz sobie wygooglać artykuł na mojej stronie czym się różni projektant ogrodów od architekta krajobrazu. To jest to podstawowe rozróżnienie, które masz. Czy pracujesz dla osób prywatnych, gdzie z działki korzysta jedna rodzina, zaproszeni goście, czy pracujesz na terenach publicznych, z których korzystają potencjalnie wszyscy obywatele, wszystkich warstw społecznych. I tutaj znowu jest specjalizacja. Czy to będą tereny otwarte, publiczne, czy bardziej pójdziesz w obsługę deweloperów stawiających osiedla, a może będziesz obsługiwać na przykład jakieś fabryki czy obiekty przemysłowe i tam tworzyć tereny zielone.
Benedykt to bardzo podkreśla, że musisz znaleźć sobie swoje własne miejsce i taką specjalizację, w której czujesz się najlepiej. Że to w ogóle jest jedna z kluczowych reguł biznesowych, żeby być trudnym do skopiowania, żeby klient nie mógł cię łatwo zastąpić. na przykład firmę utrzymującą tereny zieleni można było w czasie kryzysu można było zastąpić na przykład firmą sprzątającą.
Natomiast oni są generalnym wykonawcą dla inwestorów prywatnych, przy tym ściśle współpracują z projektantami wnętrz, kubatury, więc idą do klienta, który rozumie tę potrzebę wspólnego projektowania przestrzeni życia przez wyspecjalizowanych designerów. I to jest to bardzo holistyczne podejście i to zostaje bardzo holistycznie zaprojektowane. I tym samym to jest jego AKBK bardzo ściśle określona specjalizacja, która tym samym staje się jego wyróżnikiem i która staje się też pewną przynętą na końcu tej żyłki z wędki marketingowej. Staje się znakiem rozpoznawczym, staje się czymś, po co klienci przychodzą. Jeżeli klient czuje, że właśnie o to mu chodzi, że on chciałby, żeby ta przestrzeń została holistycznie, fajnie wypracowana dla niego, indywidualnie dopasowana do niego i żeby zrobili to ludzie, którzy się na tym naprawdę znają, którzy się w tym specjalizują, no to tylko Benedykt, prawda? Bo to jest właśnie on, to jest jego specjalizacja.
Podkreśla, że takie właśnie podejście, takie działanie pozwala wyrobić sobie mocną pozycję, która jest trudna do podrobienia, trudna do zastąpienia. No i oczywiście trzeba się wypozycjonować w odpowiednim miejscu na rynku. I za tym idzie też szereg innych konsekwencji, które rzutują na biznes, na sposób jego prowadzenia, bo na przykład
utrzymanie firmy pielęgnującej, firmy wykonującej ogrody, to są bardzo podobne budżety, ale marżowość jest zupełnie inna, ale odpowiedzialność jest też znacznie większa. Przy pielęgnacjach łatwo jest rozwiązać umowę, nie ma też kosztownych błędów, daje to większy spokój, są wolne weekendy i wakacje. Przy prywatnych jest zupełnie inna obsługa klienta, jest większa odpowiedzialność, tym samym może też mniej wolności, większe uwiązanie, ale z drugiej strony nagroda marżowość jest wyższa.
Mistrz Kawęcki radzi, żeby iść za głosem płynącym z wnętrza, posłuchać swojego serca i intuicji, on bardzo ceni sobie ten głos. Mówi, że żałował decyzji, których nie podjął pod wpływem tego głosu. I radzi ci, niczego nie udawaj, nie pokazuj więcej niż jesteś w stanie, bądź naturalny. Nie bój się też swoim klientom odpowiadać, nie wiem, sprawdzę i wrócę.
Bo całe ogrodnictwo, cała nasza branża jest tak strasznie szeroka, jest tutaj tak wiele specjalizacji, że nie da się być alfą i omegą we wszystkim. Podawał tutaj przykład systemów Smart Home, Smart Garden, które polecają, w których są dość zaawansowani i które implementują w ogrodach dla swoich klientów, więc mają wysokie i wyspecjalizowane know-how, żeby się tym zajmować, ale równocześnie przychodzi na pewnym etapie inwestycji taki moment, w którym oni to oddają jeszcze bardziej wyspecjalizowanym ekspertom, którzy stricte się tym zajmują, którzy to montują. Ponieważ nie musisz wiedzieć wszystkiego, nawet nie możesz znać się na wszystkim i w pewnym momencie potrzebujesz zaufać innym ludziom.
Mistrz Kawęcki zwraca uwagę, że inwestorzy sektora premium są wymagający i będą sprawdzać Twoją wiedzę i poziom obycia biznesowego. Więc musisz wiedzieć i musisz potrafić się zatrzymać i musisz to jasno zasygnalizować. Co to znaczy? To jest taka sytuacja, w której wykonujesz swoją pracę świetnie, okazujesz się, że jesteś człowiekiem, na którego można liczyć i nagle pojawiają się setki pytań a nie zająłby się Pan jeszcze tym, a nie zrobiłby Pan jeszcze tego i naprawdę trzeba umieć na to powiedzieć nie.
Ma tutaj taką maksymę, którą sobie zapisałem, że ważne jest to, co robimy, ale jeszcze ważniejsze, czego nie robimy, jeśli chodzi oczywiście o efektywność biznesową. Poleca, żeby raz na kwartał zatrzymać się i zrobić taką selekcję. Odmówić propozycjom, które nie są w Twojej specjalizacji. Oczyścić się z tego, spojrzeć z dystansu i zrezygnować z rzeczy, które zajmują Twój czas, zajmują zasoby a nie przynoszą tego efektu biznesowego.
Podał tutaj przykład mają niezależną działalność, która zajmuje się tylko realizacją, budową stoisk targowych, szczególnie z wykorzystaniem gresów. Benedykt związał się z firmą StarGres, która ma też markę Goliat, produkuje płytki ceramiczne, co ciekawe, dwu- i trzycentymetrowe. To jest jakaś innowacja, chyba pomysł zupełnie polski. Robią dla nich centrum konferencyjne w Końskich i właśnie budują te stoiska targowe.
I mówi tak, jak budują stoisko i wszystko jest zaplanowane, wszystko jest dobrze zorganizowane, to zrobią je w 20 godzin. Ale kiedy ich partnerzy zobaczą, że idzie im tak sprawnie, że oni tak dobrze to robią, to zaraz zaczynają im wrzucać jakieś zakresy dodatkowe. I takie drobnostki, które wcześniej nie były w planie, potrafią na przykład zająć ekstra 4 godziny. Co w ogóle nie przynosi żadnego specjalnego efektu, a bardziej rozprasza i poleca regularnie przypatrywać się takim sytuacjom w twoim biznesie i albo odmawiać, albo przyjrzeć się, bo jeżeli na przykład często klienci pytają się o pewne rzeczy, to może warto stworzyć tam dodatkową usługę i warto na tym ekstra zarabiać.
Jednym z pomysłów i elementów strategii biznesowej ministra Kawęckiego jest to, żeby mieć portfolio złożone wyłącznie z realizacji, ponieważ chce pokazywać tylko efekt końcowy i tym samym budować zaufanie inwestorów do siebie. A drugie czym buduje to zaufanie to jest aspekt obsługi tego klienta, prowadzenia realizacji dla niego. Mówi, że to jest coś na co pracujesz w najdrobniejszych szczegółach od samego początku i klient widzi jak go traktujesz i szybko się orientuje i jak pracujesz, na tej podstawie ufa ci wtedy na wszystkich poziomach, na poziomie funkcjonalnym, wizualnym, ergonomicznym, bo kiedy widzi, że jesteś poukładany w relacjach organizacyjnych, że masz poukładany zespół, że go na przykład na etapie projektu ostrzegasz przed pewnymi zagrożeniami, jeżeli zobaczy, że dobrze go obsługujesz w tej pierwszej fazie, to wtedy wierzy, że będziesz go też dobrze obsługiwać na etapie budowy, na etapie serwisu.
Wskazuje, że to jest analogiczny mechanizm, kiedy wybierasz sobie partnerów do różnych celów, do pracy, do wyjazdów, do wspólnych ćwiczeń, czy na całe życie, że jeśli ktoś sprawdzi się w jednym obszarze, no to nabierasz przekonania, że może sprawdzić się też w innych i tak powoli budujesz to zaufanie, właśnie na etapie projektu, później realizacji, później utrzymania tego terenu i w ten sposób możesz czerpać korzyść z wieloletniej relacji zbudowanej na zaufaniu.
To jest bardzo silna podstawa dla prowadzenia tego typu biznesu, dla stabilności, ale też podstawa ekonomiczna, bo znacznie taniej jest czerpać istniejącego kontaktu niż ciągle pozyskiwać nowy, to ten wniosek się pojawia w różnych badaniach biznesowych amerykańskich. Nie mówiąc już o tym, że takie postępowanie buduje polecenia, a ten segment bardzo opiera się na rekomendacjach. Niektórzy klienci nie zatrudniają ekip inaczej niż tylko z polecenia.
A w sprawie tego serwisu Benedykt pielęgnuje tylko te ogrody, które zbudowali. To jest w ogóle osobny dział w jego firmie, osobny produkt, osobny zespół, a tym samym jest to też dodatkowa uwaga, którą on jako szef musi poświęcić, by było to wszystko zrobione na odpowiednim poziomie, więc planując swoją drogę zawodową spytaj też siebie, czy chcesz się angażować w coś takiego.
A równocześnie to, że ma taki ekskluzywny, dedykowany dział projektowy, to daje nobilitację i wyróżnienie klientom, że oni są tylko i wyłącznie dla swoich klientów i nie są dostępni dla każdego. I to później znajduje odzwierciedlenie w odbieraniu marki przez tych i obserwujących jego klientów.
Poza tym wskazuje, że w rozmowach biznesowych to, że jest ktoś, kto będzie obsługiwał ten ogród jest bardzo ważne. To też potwierdzam, że klienci bardzo często zadają to pytanie: Ale czy Pan się tym później zajmie? Przywołał anegdotę. Na początku swojej drogi miał taki zwyczaj, że pytał klientów, czego ogólnie im brakuje w obsłudze i ukształtowały go słowa jednego z klientów w odpowiedzi na to pytanie.
Klient powiedział tak, że najłatwiej na rynku coś kupić, bo sprzedawców jest mnóstwo, na przykład system audio. Drugi poziom, trudniejszy to kupić i zainstalować, bo oczywiście chcą sprzedać, ale nie chcą już nigdzie jeździć. Dlatego taki model jest rzadziej spotykany. Natomiast trzeci level, najtrudniejszy, prawie nieosiągalny to jest konfiguracja i bieżąca obsługa. Mówił Benedyktowi, że mój stary Grundig gra tak samo jak ten nowy, ten bardzo drogi system Bose, dlatego że ten drogi system nie został odpowiednio skonfigurowany. Jak on chce coś zmienić, jak chce coś dostosować do nowych potrzeb, to nie ma mu kto tego zrobić. I że to jest najtrudniejsze, żeby kogoś takiego właśnie znaleźć, kto sprzeda, zainstaluje i będzie na bieżąco obsługiwał, nie tylko serwisował w ramach gwarancji, ale też konfigurował, zmieniał, aktualizował.
Jaki wniosek wyciąga z tego Benedykt? Klient oczekuje, że się nim zaopiekujemy pełnym słowa tego znaczenia i uważa, że to jest szansa, a ogród daje olbrzymie możliwości do wykorzystania tej szansy, bo wszędzie tam, gdzie jest jakaś trudność, jest problem, może być właśnie szansa, którą możesz wykorzystać na swoją korzyść.
Przywołując swój przykład, mówi, że na przykład jeżeli obecnie jest problem z ludźmi, tzn. z zatrudnianiem pracowników, to znaczy, że ten problem jest powszechny i rzutuje też na inne aspekty, na przykład klientom trudno jest też zatrudnić firmę na wysokim poziomie, bo ten, kto ma pracowników, kto robi pełną usługę, ten nagle w takiej problematycznej sytuacji staje się elitarny, może podnieść ceny, jest bardziej rozchwytywany, więc znowu poleca, żeby uważnie obserwować rzeczywistość, czytać te znaki i przekuwać to na swoją korzyść. Rozmawiać z ludźmi i myśleć, jak możesz zyskać na aktualnej sytuacji.
Ulubiony temat mistrza Kawęckiego to synergia i holistyczne podejście w tworzeniu wnętrz i zewnątrz. To już Ci o tym wspominałem, że uczynił z tego swój znak rozpoznawczy i w ramach tego holistycznego podejścia wyróżnia trzy poziomy. To jest cenne spostrzeżenie. Po pierwsze jest to spójność wizualna, która jest oczywista i wszyscy o niej mówią, tak? A więc jak masz dom w środku ciemny, no to robisz też ciemny taras, ale to nie tylko to, bo także to wyrównanie barwy światła, to także spójność jakości wykończenia.
To mi się szalenie podoba i ja to często mówię też klientom, że jeżeli kupujesz pergole za 100 tysięcy i taras za 100 tysięcy, to nie stawiaj na tym zestawu wypoczynkowego z Castoramy za 5 tysięcy, bo to po prostu koli w oczy. No ale dalej w tej spójności wizualnej, o czym mówi Benedykt, to też osie widokowe, które przechodzą z wnętrza zewnętrzną i też oczywiście spójność stylu, który sprawia, że to jest ciągle jedna przestrzeń życia.
Na drugim poziomie jest spójność funkcjonalna. Układ przestrzenny, który nie dubluje funkcji, ale na przykład w ogrodzie przejmuje część funkcji z wnętrza, jeśli się nie mieszczą i w tym punkcie szczególnie projektant ogrodu spotyka się z projektantem wnętrz oraz kubatury i mogą razem w zespole zaprojektować lepszą przestrzeń do życia dla tego klienta.
I na trzecim poziomie jest spójność technologiczna, czyli sterowania, konserwacji, obsługi, co z kolei wymaga angażowania odpowiednich specjalistów i współpracy z nimi wszystkimi i tutaj ten aspekt synergii znowu pojawia się, żeby dać wspaniały efekt w postaci jednej strefy życia, przenikającej się między wnętrzem i zewnętrzem.
Mistrz Benedykt w ramach AKBK realizuje swoje projekty, bo mają swoich projektantów i swoje ekipy, ale dostają też projekty z zewnątrz i ma taką obserwację po analizie tych zewnętrznych projektów, że perfekcyjnie dopracowana jest branża zieleni, wszystko jest dopieszczone i nawet zbyt szczegółowo, bo na przykład mówi, że projektanci w Wielkiej Brytanii znacznie więcej ustawiają na żywo w tym obszarze, że akurat tam lepiej jest mieć więcej swobody, no bo przecież nie ma takich stanów magazynowych, które byłyby znane, zinwentaryzowane. Ci szkółkarze nawet sami nie wiedzą, co mają, trzeba jeździć po tych szkółkach, no ale to jest inny temat, temat rzeka.
Ale na przykład oświetlenie w tych projektach ogranicza się tylko i wyłącznie do tego, gdzie są punkty świetlne, w ogóle nie jest rozpracowane zasilanie, sterowanie. Nawierzchnie mają określony tylko i wyłącznie kształt, żadnych więcej szczegółów. Wysokości potraktowane po macoszemu, na przykład spadki i stopnie, mówi, że można bardzo na tym polec, a to jest kluczowe. Projektanci zostawiają to i oni później muszą rozstrzygać wszystko na budowie.
Nie są dość dobrze rozpracowane ogrodzenia, to w ogóle jest bardzo trudny temat, ale równocześnie wolałby, żeby robił to architekt budynku, że powinien to projektować razem z kubaturą domu, żeby było spójne.
Brakuje mu w projektach szczegółów związanych z małą architekturą, karportami, ogrodami zimowymi, wiatami świętnikowymi i nie wystarczy ich obrysować z góry, są takie małe budynki, więc trzeba znać się na materiałach, technologii montażu, ale tak samo zaplanować dla nich wszystkie sieci i wykończenia. Przyznaję, że bardzo słabo jest projektowana branża zagotowywania wody deszczowej. Odprowadzanie i rozsączanie w gruncie, mówi, że raz tylko spotkał się w Mazowieckim, że na działce był kanał burzowy, a w większości tą wodę deszczową trzeba gospodarować na miejscu. Trzeba rozstrzygnąć, co ma sens ekonomiczny, nie tylko ideologiczny. Trzeba to zrobić w porozumieniu z klientem.
Podkreśla, że tych branż, pod branż, branży ogrodniczej jest bardzo dużo i że trzeba się na nich znać. Pociągnąłem ten temat i poprosiłem go, żeby powiedział, jakie uważa, że są największe błędy projektantów zieleni, więc znowu zwraca uwagę, że skupianie się wyłącznie na zieleni, bo to jest tylko element założenia.
Jego praktyka jest taka, że nie można sprowadzać budowania ogrodów wyłącznie do sadzenia roślin, bo to tak, jakbyś powiedział projektantowi wnętrz, że jego praca sprowadza się do ustawiania mebli. Może rośliny to sedno, ale to jest tylko jakieś 10% pracy ich ekip, że ogród się robi parę miesięcy, a zieleń tylko jakieś dwa tygodnie i ja też na to zwracam uwagę, że nawet w ujęciu budżetowym to zieleń zwykle zajmuje jakieś 10-20%, maksymalnie 30% realizacji, natomiast reszta to są te obiekty właśnie budowlane.
Kolejny błąd, znowu wracamy do tych spostrzeżeń, to brak uwzględniania różnic wysokościowych, brak projektu ukształtowania terenu. Kolejny to nie branie pod uwagę eksploatacji przedmiotów, jak one się starzeją w naszym klimacie. Tutaj podaję przykład swojej projektantki, która na przykład nigdy nie stosuje drewna, ponieważ uważa to za nie fair, ponieważ źle się starzeje, trzeba je konserwować, ludzie tego nie robią i to jest dla niej kwestia szacunku do tego klienta i pieniędzy jakie on na to wydaje, równocześnie nie chciałaby wrócić do niego po 5 latach i usłyszeć jakiś uwag na ten temat. Kolejny błąd, jakie wymienia, to przekładanie formy nad funkcjami. Jako przykład płyty ze żwirem w szczelinach wyglądają bardzo dobrze, ale na głównym wejściu to się zupełnie nie sprawdza, żwir się przemieszcza, trudno to utrzymać w czystości, to jest po prostu niepraktyczne.
Kolejny błąd, brak gruntownego sprawdzenia przez projektanta, czy projekt w pełni, spełnia oczekiwania klienta. On jak robi audyt projektu, może ocenić go oczywiście pod kątem sztuki budowlanej, ale trudno jest mu robić audyt pod kątem dopasowania tego projektu do potrzeb, warunków lokalnych, oczekiwań klienta. Takich błędów projektantów on nie wychwycił podczas sprawdzania projektu. To jest właśnie rolą projektanta, który wysłuchuje tego klienta, żeby odpowiedzieć na to, co usłyszał i dosłownie na to, co usłyszał między wierszami, więc też jest odpowiedzialnością projektanta, żeby uczyć się słuchać, żeby rozwijać ten aspekt psychologiczny, umieć odczytywać człowieka i dawać mu to, co będzie dla niego najlepsze.
No i ostatni błąd, który jest też powiązany z tą jego specjalizacją, to brak holistycznego podejścia. Uważa, że architektom krajobrazu brakuje śmiałości we współpracy z architektami wnętrz, że czują się często jako architekci drugiego czy ostatniego etapu, że myślą, że są na sam koniec, ale to absolutnie nie jest prawda. Brakuje im odwagi na złożenie takiej propozycji, żeby sami wyszli z tą propozycją współpracy, a według niego projektanci wnętrz i inwestorzy naprawdę bardzo potrzebują tej synergii, żeby projektanci pracowali w zespole, a nie kolejno po sobie i oddzieleni od siebie.
Inna obserwacja i rada, jaką mistrz Kawęcki się dzieli, to, że są firmy, które projektują i są takie, które projektują i budują. Często projekty, które wychodzą od tych pierwszych są przepiękne wizualnie, wręcz sprzedażowo doskonałe, ale potem zderzają się z rzeczywistością no i jest katastrofa. A to jest jeden z największych zawodów, to rozbudzone oczekiwania klienta, których nie potrafimy spełnić. Naobiecujesz koncepcji projektowej za wiele, a potem okazuje się, że to jest niemożliwe do zrealizowania. A klient nie ma tej świadomości, że się nie będzie dało.
Benedykt fajnie o tym mówi, że wnętrza mają już całkiem długą historię. Są programy, są książki, ludzie mają już doświadczenie, zresztą częściej to robią, wymieniają mieszkania, wykańczają te wnętrza, natomiast w ogrodach świadomość jest znacznie niższa. Ludzie tego nie wiedzą, oni przyjmują ten projekt, który nie nadaje się później do realizacji i wychodzi z tego wielkie rozgoryczenie i też nie najlepsza opinia o naszej branży. Jak podawał przykłady, na przykład wanna spa na tarasie, której nie da się umieścić, ze względu na to, że nikt nie sprawdził, jakie ten taras jest w stanie przenieść obciążenie, albo realizacja tego stworzonego projektu kosztuje tak dużo, że klient przy nim wyrzuca po prostu projekt do kosza.
Benedykt podkreśla, że klienci się nie zastanawiają nad wieloma aspektami i że projektant musi być odpowiedzialny za nich, a aspekt budżetowy jest tutaj kluczowy, żeby dało się zmieścić w pewnych założeniach budżetowych i wykonania i utrzymania tego ogrodu, więc jako projektant od początku musisz być realistą. A Benedykt bardzo ceni sobie pracownie, które niekoniecznie wykonują, ale chociaż nadzorują i uważa, że nie ma lepszego poligonu.
Uważa, że w jeden sezon przy realizacjach ogrodów można się nauczyć więcej niż z jakiejkolwiek teorii. Poza tym wspomina, że jeśli nadzorujesz swoje projekty, to możesz też korygować swoje błędy i ewentualnie ratować tę reputację na bieżąco, a także uczysz się materiałoznawstwa, to jest bezcenne i tego też nie uczą na studiach. Nie dowiesz się z katalogów ani od producentów, jak starzeją się, jak pracują materiały, tylko od ekipy i tylko jeżdżąc do ogrodów, które zostały wykonane według twojego projektu.
Mistrz Kawęcki mówi, że rynek potrzebuje bardzo kompleksowej obsługi, ale jej nie otrzymuje. Pytałem go i mówi, że u niego w firmie prawie się nie zdarza, żeby klient kupował coś samodzielnie i uważa, że jest to kwestia zaufania. Oczywiście klient wybiera sam, pojawia się w showroomie na jego zaproszenie. Zawsze namawiają go, żeby usiadł na tym meblu, który zamierza kupić, bo oni mogą ręczyć za jakość, za trwałość tego produktu, tego klient nie oceni sam, ale czy produkt do niego pasuje czy nie, to już oceni i to może wybrać.
To jest też styl pracy Benedykta, który chce być w kontakcie z klientem. Dlatego generalnie robi tylko w mazowieckim, bardzo rzadko dalej. To oczywiście, wiąże się z czasem, kosztami komunikacji, ze względu na bliską pracę z drugim człowiekiem. Ale chciałem zwrócić uwagę na kompleksowość i o tym też chwilę rozmawialiśmy. Kompleksowość to jest moja szklana góra, bo taką też mam ofertę w swojej firmie od samego początku, od 20 lat i moje spostrzeżenie jest takie, że to się niezbyt przebija na rynku. Oczywiście są klienci, których tak obsługujemy, cały czas robimy, ale nie jest tak, że ci, którzy faktycznie korzystają z tej kompleksowej oferty płyną do nas jakimś bardzo szerokim strumieniem.
Wciąż w moim odczuciu wielu klientów deklaruje chęć skorzystania z takiej oferty, zamawia projekt, dopieszcza go bardzo pod siebie, a potem spada z krzesła, gdy trzeba zapłacić za jego realizację, jak dostają kosztorys. No to już się oczywiście nauczyliśmy, żeby ich uprzedzać na etapie pierwszych rozmów o tych budżetach, więc zrzucamy ich ze stołków, zderzamy z rzeczywistością, zanim w ogóle zaczniemy coś projektować. Ale różnie reagują też na tą informację. Myślę, że czasami ją po prostu wypierają.
Mam tutaj oczywiście wiele obserwacji. Jedna jest taka poparta rozmowami z różnymi zawodowcami, mającymi podobną ofertę czy w Krakowie, czy w innych miejscach Polski. Po pierwsze, że są tak jakby dwie Polski. Jedna to jest Warszawa, a druga to jest cała reszta. Tutaj też nam się niezbyt udało, może nie tyle porozumieć z Benedyktem, bo nie dowiedziałem się od niego wiele, a raczej może potwierdziłem tę teorię, ponieważ on właśnie robi w Warszawie, chociaż nie tylko, ale robi też dla klientów, którzy są pewnie rekomendowani przez jego warszawską klientelę. Też zresztą podobnie potwierdził to Przemek Mirosz, wykonawca z Warszawy, z którym spotkałem się kiedy w zeszłym roku rozmawialiśmy.
Mam poczucie, że klient z Warszawy zupełnie inaczej traktuje swoje pieniądze, inaczej wydaje te pieniądze niż klienci z innych miejsc kraju, na pewno niż klienci w Krakowie. Oczywiście są tacy, którzy zamawiają kompleksową obsługę i którzy za nią płacą i którzy są z tego powodu zadowoleni, że ktoś ich wyręczył, że ktoś zrobił to porządnie, ktoś się tym później zajmuje, ktoś bierze za to pełną odpowiedzialność, że mogą zaufać i nie są przeciążenia z jakąś masą zawodowców tylko jest jedna osoba, z którą się kontaktują czy też jeden zespół, jest ta ciągłość, mają to ogarnięte.
Ale druga obserwacja jest taka, że klient generalnie nie chce zamawiać przez ciebie, jeśli jesteś firmą oferującą kompleksową realizację, ponieważ uważa, że to wychodzi za drogo. Wydaje mu się tak naprawdę, że to wychodzi za drogo, no bo przecież jeżeli my kupujemy te drogie elementy stanowiące wyposażenie ogrodu, na przykład pergolę, czy wannę spa z naszym rabatem handlowym i mu to sprzedajemy też z jakimś rabatem od ceny detalicznej, to on tak naprawdę u nas dostanie finansowo tą samą ofertę, którą dostanie u dealera albo bardzo zbliżoną. Więc to nie wychodzi jakoś bardzo dużo taniej, ale on i tak jak widzi ten kosztorys całości, to on nie chce zostawić u ciebie tych pieniędzy.
Wydaje mi się, że to jest jakaś bariera psychologiczna, że często woli po prostu sam iść do poszczególnych dealerów kupować osobno, woli sam koordynować swoją budowę, więc robi to takim systemem półgospodarczym. Często też korzysta w ogóle z jakichś swoich własnych zaprzyjaźnionych ekip, co oczywiście wychodzi mu taniej. I wydaje mi się, że on ma to w sobie w jakiś sposób zakorzenione, taki rodzaj sprytu, może jakiś rodzaj takiej fundamentalnej nieufności, którą ma mimo tego, że ufa ci jako projektantowi.
No i w efekcie woli zapłacić często na przykład za sam nadzór, za godziny, co są oczywiście znacznie mniejsze pieniądze. Nie mówię tego wszystkiego jako skargę, ale zauważam taką prawidłowość. A może to jest prawidłowość charakterystyczna dla tej grupy właśnie klientów, których my obsługujemy, wynika z naszej wąskiej specjalizacji. Trafiamy do ludzi, którzy mają bardzo charakterystyczne i takie wysokie indywidualistyczne wymagania, mimo że oni mają taki model działania.
No ale, jakbym miał tutaj podać jakąś statystykę, to bym powiedział, że na 10 klientów, 2-3 zamówi kompleksową obsługę, a 7-8 będzie chciało robić to w ten czy inny sposób systemem gospodarczym. A u nas zamówi na przykład jakieś prace specjalistyczne, jakieś ogrodowe historie, jakieś prace ziemne, jakieś układanie dużych głazów. Coś takiego, z czym sobie na pewno nie będą w stanie poradzić.
Zamykając tę dywagacje, wracam do tego, o czym opowiadał mistrz Kawęcki, co dotyka wszystko jeszcze innej sprawy. Czy ty w ogóle chcesz wychodzić z butów projektanta i robić realizację i sprzedawać coś przez siebie, czy wolisz być czysty w swojej roli, robić tylko projekty? No bo Benedykt robi realizację, to jest jakby jasne, jego komunikat ma projekty i ma realizację. A rozmawialiśmy z nim, że możesz to też rozegrać, po prostu jako projektant.
I on poleca, że twoje zadanie jest takie, że musisz mieć w swoim portfolio największe, najlepsze marki, ale nie pośredniczysz w tym zakupie. Wystarczy, że ich polecasz, wystarczy, że przekazujesz tą informację klientowi. Nie musisz być bardzo dobrym specjalistą, chociaż musisz się na tym trochę znać, tak? Ale klient pojedzie do showroomu, tam zostanie obsłużony przez specjalistów. Natomiast możesz sobie ustalić warunki współpracy z dealerem na rekomendację prowizyjną i uważasz, że to jest bardzo uczciwe podejście.
Benedykt odwraca tą perspektywę, inspiruje do takiego myślenia, że skoro klient sam znajduje produkty i sam jeździ do tego dealera, to czemu ja jako projektant go o tym nie uprzedziłem? Czemu ja tam nie pojechałem pierwszy? Czemu ja nie powiedziałem im, hej, mamy takiego klienta? I przy okazji nie nauczyłem się od nich podstawowej wiedzy na ten temat, szedłem w to.
Mówi Ci tak, poznaj dealera, jedz do niego na prezentację. Dealer bardzo chętnie Cię przeszkoli, da Ci próbki, pokaże katalogi, oni Cię nauczą tego wszystkiego, co potrzebujesz wiedzieć, tak? A później przekażesz klientowi informację, on Cię posłucha, zobaczy, że Ty wiesz o czym mówisz, przekona się wstępnie na podstawie Twoich słów, że warto. Potem tam pojedzie, wybierze sam, może Ty z nim razem pojedziesz, pomożesz mu wybrać. Tak, później będą jakieś zdjęcia z portfolio, potem dealer Cię może komuś poleci, ponieważ zobaczy, że to wszystko fajnie się układa i w końcu sam coraz bardziej będziesz tą marką z sektora premium, która właśnie z takich fajnych rzeczy korzysta. To jest taka fajna i skuteczna ścieżka działania.
Mistrz Kawęcki lubi klientów wymagających i takich szczególnie, którzy budują już którąś z kolei inwestycje, bo taki klient już się przekonał, już się napatrzył, sparzył się już na taniości i teraz jest świadomy. Jest wymagający, wymaga dużo, ale właśnie wymaga dokładnie tego, co Benedykt chce mu dostarczyć, czyli jest płaszczyzna do spotkania. To nie jest ta sytuacja, kiedy Ty chcesz dostarczyć to, co jest tylko najlepsze, a klient jeszcze nie rozumie, że najtaniej to nie jest najlepsza droga.
Rozmawialiśmy też o tym, że są nagrody za udane inwestycje, kiedy nagradzani są projektanci, ale tak naprawdę te nagrody są dla całego zespołu w układzie projektant, wykonawca i klient. Klient według Benedykta powinien dostawać szczególne wyróżnienie za odwagę i za zaufanie do projektanta, bo dobre realizacje udają się wtedy, kiedy inwestor w tym pomaga i warto to docenić. Dlatego on dziękuje swoim inwestorom. Czasem mówi, że mówi klientom to wprost, czasem sobie tylko tak myśli, ale gratuluje inwestorom nie wspaniałego domu, obiektu, ale wie ile to czasu kosztowało, ile energii, zaparcia, wyrzeczeń i konsekwencji różnego rodzaju, żeby coś takiego zbudować.
Podkreśla i każe o tym pamiętać, jak ważny w procesie powstawania ogrodu jest klient, co wydaje się takim truizmem, ale ze swojego doświadczenia wiem dobrze, jak słabo projektanci słuchają klientów, jak potrafią jechać do klienta, nie robić żadnych notatek, być po prostu głuchym na jego potrzeby, a później dać klientowi to, co im samym się podoba. A mistrz Kawęcki wyraźnie podkreśla i prostuje, że projektujesz dla klienta, uważa, że nie możesz być jako projektant dominujący, nie możesz narzucać klientowi swoich wyborów.
Przestrzega, że autorytet projektanta może być czasem pewnym przekleństwem, bo projektant wchodzi, projektuje jak dla siebie, a klient nie zna się na tym, nie śmie zaprzeczyć, a potem na późniejszym etapie zaczyna protestować, ale w jakiś inny sposób, coś się nie podoba, ale nie wiesz co i to prowadzi do jakichś patologicznych sytuacji. Dlatego pamiętaj, żeby projektować dla klienta, on ma mieć prawo głosu i trzeba mu dać wybór, nie namawiać, bo klient będzie zadowolony wtedy, kiedy jest czegoś pewny, więc możesz wskazać, możesz zarekomendować.
Oczywiście nie pozwalaj na działanie wbrew sobie. Po pierwsze, szanujesz jego pieniądze, odpowiadasz za budżet i interes klienta, dlatego nie warto godzić się na tanie rozwiązania, które okażą się dla niego niekorzystne, bo to w długoterminowym rozrachunku okazuje się najdroższe. A po drugie, trzeba Ci być realistą i zrozumieć, to wyczuć ile ten Twój klient jest gotów wydać na outdoor w relacji do wnętrz, gdzie siedzi przez cały rok. Benedykt mówi, że mają klientów, którzy z jednej strony mają nieograniczony budżet, nie mają limitu, którego musieliby się trzymać, ale mają rozsądek.
Stać ich, tak, ale pytają, jakie jest uzasadnienie wydania takich pieniędzy, jak tam zaprojektowano, skoro można by wydać na przykład trzecią tego. I czy taki klient wybierze coś koniecznie od znanego projektanta, czy jakiś tam tańszy odpowiednik, na przykład meble. Są bardzo dobre meble outdoorowe, polskie i zachodnie, różnica w cenie jest dyktowana prawami rynku. Zwykle wzornictwo od projektantów światowej sławy kosztuje więcej niż od polskich, materiały są często nawet podobne, ale marka światowa jest bardziej rozpoznawalna, jest nagradzana, to wszystko przekłada się na cenę. Warto w takich przypadkach nie pchać koniecznie tego zachodniego mebla, ale zaproponować alternatywy, odpowiedniki z różnych płyt cenowych i dać klientowi wybór.
Więc mistrz Kawęcki mówi, że trzeba być realistą w podejściu do budżetów, mówi, że sprzedawanie najdroższych elementów ma krótkie nogi, że nie na tym to polega. Ważna jest w tym wszystkim ergonomia, w takim sensie, że jest to optymalne spotkanie kosztów i efektów, myślenie o kliencie jak o sobie z jakiegoś rodzaju troską.
No ale oczywiście też różnie bywa, rozmawialiśmy i o tym, że Ty wiesz, że coś jest najlepsze i z całego serca to klientowi właśnie rekomendujesz, ale czasem trzeba się pogodzić z tym, że nie każdy klient też zobaczy w tym taką wartość jak Ty widzisz. I cóż, Ty projektujesz dla niego, no ale podkreśla, że trzeba tym wszystkim umieć balansować, to jest właśnie psychologia i balansowanie.
Pytałem Benedykta jak wygląda jego codzienność, więc zaczyna wcześnie, ekipy pracują od siódmej, więc wtedy już zaczynają dzwonić po siedemnastej i już generalnie nie ma zajęć operacyjnych, chociaż wtedy pracuję sobie nad jakimiś prelekcjami, szkoleniami, które przygotowuje. Woli nad tym siedzieć wieczorem albo weekendy, weekendy, bo ekipy nie pracują u weekendu. Zresztą w większości jego klienci to przedsiębiorcy, mówię tak 95%, więc dla nich soboty, urlopy to jest często święto i to jest też fajne, że oni to szanują, też nie dzwonią w tym czasie, zwykle nie dzwonią. Więc jego codzienność to jest powiedzmy trzecia w biurze, trzecia w terenie i trzecia, którą przeznacza na kontakty, networking, jakieś wizyty, szkolenia, poznawanie nowych produktów, marketing.
Podkreśla jak ważne jest regularne bycie z pracownikami w terenie. Mówi, że muszą wiedzieć, że jesteś, że mogą na ciebie liczyć, dlatego przyjeżdża na budowę, spędza pół godziny w terenie, chłopcy wiedzą, że jest, że mogą na niego liczyć. Właśnie uważa, że jak ktoś ma poczucie odpowiedzialności za wykonywaną pracę, to bardzo ceni sobie, że ma możliwość zwrócenia się do ciebie jako do szefa, do tej wyższej instancji. Radzi sobie dobrze, sam buduje, ale z drugiej strony widzi, że ty tego doglądasz i wie, jakie to jest ważne i dlatego nie chce popełnić błędu, chce czuć pewność, że wszystko idzie dobrze i że nie ma uwag. Bardzo sobie ceni to, że jesteś dla niego wsparciem.
Benedykt codziennie na koniec dnia weryfikuje postępy na budowach. Mają taką zasadę w firmie i to bardzo dobrze działa, że na koniec dnia lub jakiegoś etapu wysyłane są zdjęcia raportujące efekty. Każda ekipa przesyła mu to i wtedy tam nie musi być i wszystkich sprawdzać. I to już jest rutyna codzienna. Nie muszą nic komentować, wystarczy, że sobie na fotkach zobaczy, co zostało zrobione. Ja osobiście wolę filmy, ale potwierdzam, że to jest świetna metoda. Natomiast wspomina, że kiedyś jak robili serwisy na osiedlach, to przesyłali sobie bardzo dokładne dokumentacje fotograficzne z każdego metra kwadratowego i to też było bardzo dobre, bo to była taka podkładka, szczególnie jak robili serwisy regularne, na przykład co dwa tygodnie to można było udowodnić, że coś zostało zrobione, gdyby inwestor miał jakieś pretensje.
Poza tym dużo regularnie ćwiczy, głównie sporty walki. Myślę sobie, że ta regularność codziennej pracy, pewna dyscyplina zawarta w takiej codziennej rutynie jest pięknym treningiem silnego charakteru, który w tej pracy, w tej naszej pracy, chociaż pewnie i w każdej innej w ogóle w życiu przedsiębiorcy jest bardzo potrzebny.
Benedykt ma za sobą też ciężkie przeprawy biznesowe i bolesne porażki. O szerokich i dużych konsekwencjach zapłacił swoje frycowe i podkreśla, że mądrości, rady i przysłowia o wytrwałości są bardzo prawdziwe, niosą w sobie wielopokoleniową mądrość. Mogą się wydawać frazesami, ale nie są nimi i trzeba żyć i iść zgodnie z nimi, a szczególnie będąc w totalnym pożarze, a na to niestety nikt nie jest gotowy póki nie znajdzie się w kryzysowej sytuacji, a trzeba być gotowym na to, że w największym dole wszyscy się od ciebie odwrócą i ze wszystkim zostajesz zupełnie sam, ze swoimi sprawami, swoimi problemami. Sam musisz się z nimi zmierzyć i właśnie wytrwać, wytrwać przy tym w co wierzysz, przy swoich wyborach.
Jest mi to bardzo bliskie, ponieważ mam za sobą w swoim awanturniczym życiu przedsiębiorcy już trzy bankructwa i wiele mniejszych porażek. Wielokrotnie wspinałem się, może nieco zbyt zuchwale, na wysokie szczyty i boleśnie spadałem w dół, nie dotarłszy do celu, ale jednak potem otrzepujesz się, leczysz rany i wyciągasz wnioski i ruszasz znowu w drogę, bo poddanie się jest zawsze kwestią decyzji. Z jednej strony nie da się na takie sytuacje przygotować, a z drugiej trzeba być gotowym.
Jakie są ulubione ogrody mistrza Kawęckiego? Jeździ po swoich wykonanych, robi zdjęcia z pielęgnacji. Uwielbia jeździć po rosnących ogrodach i przesyłać zdjęcia do swoich architektek i pokazywać im jak się rozrosły rośliny, jak przestrzeń się zmienia, jak się przyjęły pewne rozwiązania lub jakieś eksperymentalne gatunki. Opowiada o tym z wielkim entuzjazmem.
Najbardziej lubi wracać do tych, które się zmieniają, które zaskakują. Im więcej mają zieleni tego aspektu garden, bo zawsze zaskakują. Mówi, że tarasy mają silniejszy ten aspekt outdoor living, nie robią na nim takiego wrażenia, bo też rzeczywistość tam nie zmienia się tak bardzo. Natomiast uwielbia te ogrody ze starodrzewiem, w ogóle te, w których sadzą drzewa, bo to robi spektakularny efekt, zwłaszcza po paru latach. To zawsze robi na nim wielkie wrażenie i uwielbia patrzeć jak bardzo szybko rosną, jak zmieniają przestrzeń.
No i chętnie wraca, szczególnie do tych ogrodów, gdzie współpraca układała się dobrze, bo pamięta jak się czuł realizując ogród, jak mu się pracowało z inwestorami i tam wraca z największą przyjemnością.
Pytałem się też mistrza Benedykta o czym marzy. Mówi, że zawsze chciał zrealizować jakiś piękny ogród w ciepłych krajach, co w sumie mu się udało trochę, ale to mu się ciągle marzy. W jakimś europejskim, albo nie europejskim, może w krajach arabskich, albo na jakichś wyspach na przykład. No ma taką pewność, że to się wkrótce wydarzy. A poza tym marzy o swoim ogrodzie i domu i mówi, że to jest bardzo trudne marzenie, ale raczej byłaby to natura w najczystszej postaci, właśnie taka nieskażona.
No tu mówi, żeby rozmawiał z Wojtkiem Januszczykiem, żeby to był krajobraz niedotknięty ludzką ręką, którym nic nie trzeba poprawiać, a niekoniecznie las, bo bardzo lubi słońce, no ale ma jakieś intymne wyobrażenie na temat swojego ogrodu i to jest marzenie, które jest w nim żywe.
A jakie jest Twoje? O czym Ty marzysz? Może jesteś dopiero na początku swojej drogi profesjonalnej i chcesz wejść na poziom mistrzowski? Zapraszam Cię, zapisz się do newslettera na stronie mojej w stopce jakubgardner.pl albo na stronie naszego kwartalnika sztuka-ogrodowa.pl.
Stale się rozwijaj, bo wiedza to jest mapa i tarcza. Pozwolą Ci bezpiecznie przejść, dokądkolwiek chcesz się udać i równocześnie obronić przed zagrożeniami.
Dzięki za Twoją uwagę dzisiaj i do usłyszenia.
Jesteś projektantem?
Cenisz nasze merytoryczne publikacje? Zapraszamy Cię do wspólnego rozwoju, biznesu i integracji.
Jesteś właścicielem działki?
Szukasz wsparcia przy aranżacji ogrodu?
Zajmujemy się kompleksowo procesem projektowo – wykonawczym. Wypróbuj możliwości naszego zespołu.
Szukasz czegoś innego?