24 09 Gawęda o mistrzu Januszczyku [Gawędy Ogrodnicze]
17 września 2024Powrót do natury – artykuł w Muratorze 2024-07 [Audio]
31 października 2024Jaki kierunek aranżacji świata promuje Współczesna Architektura Krajobrazu? Budowę ekosystemów i architekturę bioróżnorodności. Zapraszamy do wysłuchania relacji z konferencji organizowanej przez SAK i zwrócenia uwagi co najlepszego mogą z niej wyciągnąć projektanci ogrodów.
22 odcinek audycji Gawędy Ogrodnicze
Posłuchaj na swoim playerze:
Przejdź do podstrony podcastu:
Transkrypcja podcastu
Cześć, wybrałem się niedawno do Warszawy na konferencję Rośliny Bliżej Architektury. Już na samym początku mi się to nie podobało, nie podobała mi się ta nazwa. Dlaczego Rośliny Bliżej Architektury?
Od razu mi to tak śmierdziało tymi koncepcjami rozszczelniania nawierzchni przy samych murach. A przyznam szczerze, że o ile sama idea rozszczelniania ulic, chodników, żeby sprowadzać w nich więcej zieleni jest najbardziej mi bliska i całym sercem jestem za tym, to rozszczelnianie akurat tej przestrzeni, w której jest opaska ochraniająca mury, którą zawsze stosuję, żeby się elewacja nie brudziła, żeby się tam woda nie wnikała, żeby ta opaska była ze spadkiem, żeby była dobrze odwodniona. No tak często występowałem w historiach, w których ta opaska budynku czy odwodnienie było wykonane nieprofesjonalnie, woda dostawała się gdzieś w mury, była niewłaściwa hydroizolacja, potężne koszty angażowane, żeby to wszystko naprawiać, reperować i żeby chronić budynek przed wilgocią, że jakby samo to skojarzenie budzi mój sprzeciw.
Generalnie jestem za roślinami blisko architektury, lubię na przykład domy utopione w zieleni, chociaż oczywiście jest to problem techniczny z czyszczeniem rynien, z wpadających tam igieł czy liści, a więc jeśli te rośliny są za blisko architektury, to one mogą sprawiać, że człowiek będzie czuł się niekomfortowo, a komfort korzystania z ogrodu jest dla moich klientów ważny, więc jeśli akurat ktoś nie ma takiej właśnie fantazji, żeby jego dom znajdował się w gęstym lesie otoczony drzewami i ja mu taki efekt zaprojektuję, to kiedy te drzewa urosną za 10 czy 15 lat, powie: No co to za projektant? No wziął mi tak zaprojektował, że ciągle wchodzić na drabinę i to czyścić, to tam zalega, gnije, zapycha te rynny, nie zawsze się to robi, nie ma kogo znaleźć, później człowiek jest starszy, nie może sobie z tym poradzić.
Albo inna kwestia taka, że ludzie zwyczajnie boją się, że te drzewa przewrócą im się na domy. I to są takie uczucia związane z użytkowaniem obiektu, domu i ogrodu, czy to są właśnie te lęki, które gdzieś funkcjonują, czy jakieś pragnienie komfortu, albo zniecierpliwienie, które pojawi się w wyniku pojawienia się dyskomfortu. To wszystko są uczucia, na które biorę poprawkę podczas projektowania. Po prostu bardzo się liczę z tym, jak mój klient będzie się czuł z ogrodem, który mu stworzę. I wiem, że jeżeli rośliny będą za blisko architektury, no to on się może czuć z tym niekomfortowo.
To jest bardzo częsta sytuacja, więc hasło pod tytułem “Rośliny bliżej architektury”, jako nazwa konferencji, tam jeszcze jest podtytuł takimi malutkimi literami, on się tak nie rzuca w oczy, “Rośliny jako podstawa projektowania ekosystemowego”. To już znacznie bardziej mi się podoba, ale najpierw to Rośliny bliżej architektury. To od razu mnie wytrąciło z równowagi i napełniło mnie jakiegoś rodzaju sceptycyzmem.
Podobnie jak to, że jest to po prostu kolejna impreza branżowa. Akurat nie są to targi takie, jakie odbywają się w Warszawie czy w Poznaniu, ale kolejna polska impreza branżowa, na której nie spodziewam się zobaczyć czegoś dla mnie nowoczesnego czy zaskakującego. Więc byłem też sceptyczny, zanim pojechałem, myśle sobie: A będą gadać te same rzeczy co zawsze, ci sami ludzie, czego ja się tam dowiem nowego. Ale później sobie pomyślałem: No a, fajnie byłoby zobaczyć się z znajomymi. Ostatnio sam nie organizowałem żadnych imprez. Dużo się działo w moim życiu. Byłem przytłoczony różnymi historiami, trochę się zamknąłem, mało miałem kontaktu z ludźmi. Oczywiście trochę, tworząc te gawędy. Wychodziłem do ludzi, jednak to były takie jednorazowe spotkania. No a tutaj impreza branżowa, także myślę, dobra, ok, Jakub, wyjdź do ludzi, pojedź.
No i pojechałem. 11 października w piątek nie miałem czasu, żeby spędzić dzień cały na tą konferencję. Wyjechałem z rana, wróciłem na wieczór. Także uczestniczyłem tylko w części wystąpień z pierwszego dnia, powiedzmy w takiej większej części. Ale muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Minął już ponad tydzień i ciągle jestem pod wrażeniem i przetwarzam te informacje, które zebrałem. Chcę Ci powiedzieć, że poziom był naprawdę bardzo wysoki, bardzo merytoryczny. Takie, jak to lubię mówić, konkretne mięsko.
Także zrelacjonuję Ci to, czego się tam dowiedziałem, o czym była mowa. Jak to, co jest aktualnie, tak powiem, na topie w architekturze krajobrazu, możemy zastosować w projektowaniu aranżacji ogrodów. Bo to też nie jest wcale takie oczywiste. To jednak jest zupełnie inna materia pracy dla inwestora publicznego, zbiorowego. Realizując przetargi, gdzie oczywiście funkcjonują jakieś konsultacje społeczne, ale jednak zamawiającym i odbierającym jest urząd. A inaczej to wygląda w naszym krótkim procesie decyzyjnym, kiedy decydentem jest inwestor prywatny.
To wszystko, co było tematem konferencji, tak naprawdę jest corem tego, co ja sam chcę obecnie rozwijać w swojej pracy. Czyli ten podtytuł, “Rośliny jako podstawa projektowania ekosystemowego.” W ogóle projektowanie ekosystemów, to było o tym wystąpienie, ale to Ci powiem później dokładnie na ten temat. Ale tak chciałbym projektować ogrody, żeby one mogły stawać się ekosystemami.
I myślę, że entuzjazm dla takiego nastawienia jest wśród architektów krajobrazu, w architekturze krajobrazu i polskiej, i europejskiej, i światowej, jest szczery i głęboki. W architekcie krajobrazu naprawdę bardzo dobrze to czują i bardzo tego pragną, przynajmniej Ci topowi, których mam na myśli, którzy byli prelegentami podczas tej konferencji. Oni naprawdę chcieliby, żeby przestrzenie publiczne, które tworzymy, były bogatymi, bioróżnorodnymi ekosystemami.
Może to też było powodem mojego sceptycyzmu na początku, zanim wybrałem się na tę konferencję, że realizacje przestrzeni publicznych, które ostatnio widywałem, jakoś nie udowadniają tego entuzjazmu. No tak jest, że polskie parki, skwery, zieleńce czy zieleń przy drogach, one są bardzo ubogie ekosystemowo. I chyba na tej podstawie tak sobie gdzieś myślałem, czy się obawiałem, że ojej, no co ja tam zobaczę, bicie piany, powielanie tych samych wzorców.
No jednak nie, jednak się bardzo zaskoczyłem i muszę pogratulować zarządowi, zespołowi Stowarzyszenia Architektury Krajobrazu, bo treści przekazywane na konferencji były naprawdę wysokich lotów i zgodne z taką najnowocześniejszą myślą, jaką w tej dziedzinie zieleni, projektowania zieleni, świat współczesny w ogóle ma dzisiaj do zaoferowania. A chociaż oczywiście siedzę w swojej bańce, to jednak mam wrażenie, że ogół świata i ludzkości naprawdę robi się coraz bardziej wrażliwy na kwestie środowiskowe, że dbanie o środowisko staje się jakiegoś rodzaju oczywistością, czymś do czego nie trzeba ludzi na siłę przekonywać, że ludzie to naprawdę czują, że wychowują swoje dzieci w takiej wrażliwości na środowisko, na tym, żeby chociażby nie wyrzucać śmieci, czy traktować jakąś zastaną zieleń z szacunkiem.
No i są też dowody tego, że nie tylko dla jakichś pojedynczych osób, których obserwuję, czasami zupełnie postronnych, to jest ważne, ale też na szczeblu tych publicznych decydentów ma to znaczenie, czego dowodem jest ten na przykład Nature Restoration Law, który teraz wszedł w Unii Europejskiej, czy inne historie, mówiłem o tym, pisałem ostatnio we wstępniaku do sztuki ogrodowej. Więc jest taki moment bardzo dobry, pozytywny, w którym praca architektów krajobrazu, projektantów ogrodów, projektantów zieleni, ogółem ujmując, wydaje się być ważna dla wszystkich, ważna dla każdego. Żebyśmy mogli zatrzymać wspólnym wysiłkiem galopujące zmiany klimatu i również te wysiłki są skoncentrowane właśnie na tym, żebyśmy w taki sposób projektowali te przestrzenie zielone, żebyśmy tak gospodarowali terenami, żeby nie przyczyniać się do zniszczenia, a żeby odbudowywać ekosystemy biomów, w których żyjemy, żeby wspierać powstawanie nowych ekosystemów w tych miejscach, które w jakiś szczególny sposób zniszczyliśmy.
No to na pierwszym miejscu oczywiście jawią się miasta, bo oczywiście w tych miastach żyjemy i tam bezpośrednio odczuwamy ten brak zieleni. Ale dygresja, myślę, że za mało się mówi o tym, jaką destrukcją środowiskową jest cały system komunikacji, transportu, wszystkie drogi, ale tak samo system magazynowania towarów, fabryki, tych rzeczy nie widać na co dzień, bo one są gdzieś w oddaleniu, ale to są po prostu setki tysięcy kilometrów kwadratowych, na których roślinność została totalnie zniszczona i tam naprawdę roślinność bliżej architektury byłaby bardzo aktualnym hasłem.
A miałem taką przyjemność, czy może brak przyjemności pracy przy wielkopowierzchniowych halach magazynowych typu 100 tysięcy metrów kwadratowych, blaszanej puszki, wokół której jest zbudowana oczywiście odpowiednia do tego powierzchnia brukowa, żeby mogły po tym jeździć tiry. Polska staje się atrakcyjnym miejscem do budowy takich centrów logistycznych i dbałość o ochronę środowiska, jakąś rekompensatę środowiskową w tych miejscach odbywa się tylko i wyłącznie na papierze. Te certyfikaty BREEAM, których znaczek na tych halach właściciele dumnie przewieszczają, one tak naprawdę w takiej praktyce wykonawczej, jak to się odbywa na budowie, co przyjmuje kierownik, co odbiera inspektor, co tam jest faktycznie wykonywane, no to kurcze, nie budzi to szacunku naprawdę.
I tam skala tej szkody środowiskowej jest naprawdę konkretna, bo jeżeli mamy hale o powierzchni 100 tysięcy metrów kwadratowych, a takich hal w tym jednym obiekcie jest kilka i one wszystkie są otoczone betonem, to ile musielibyśmy założyć ogrodów albo parków albo po prostu lasów, żeby zrekompensować taką historię? Myślę, że sporo, ale to też jest możliwe, jeżeli nasza świadomość jest na wysokim poziomie, jeżeli mamy wiedzę i kompetencje, żeby z takimi tematami umieć sobie poradzić. A wiedza kluczowa, którą powinniśmy nabywać, i to było mocno podkreślane na tej konferencji, ale też na poprzedniej w Gdańsku, przepraszam, dwa lata temu, tutaj jeszcze była konferencja o glebie w Krakowie, to jest fitosocjologia. I na tej też wiedzy stoją tacy projektanci jak Piet Oudolf, czy Noel Kingsbury.
Fitosocjologia, czyli nauka o zbiorowiskach roślinnych i to jest klucz, który pozwala odnaleźć się w rzeczywistości dobrych doborów i skutecznej uprawy roślin. Fitosocjologia to jest nauka, która zaobserwowała, że rośliny w określonych warunkach, warunkach glebowych, ale też warunkach termicznych, nasłonecznienia, temperatury gleby, tworzą zawsze określone społeczności, znaczy łączą się pewne zestawy gatunków, w których czują się dobrze, w których wymieniają się tymi dostępnymi elementami biotopu. Czyli jedne na przykład korzenią się głęboko, drugie korzenią się w płycej, także wszystkie te korzenie w ziemi mogą się znaleźć, współpracują z organizmami glebowymi, ale też rosną na różną wysokość w taki sposób, że zapełniają praktycznie całą dostępną przestrzeń i w tych określonych warunkach to są zawsze te same zestawy roślin, oczywiście pod warunkiem, że miały szansę tam dotrzeć.
Jak to w naukach przyrodniczych jest to bardzo usystematyzowane, a więc mamy w fitosocjologii klasy, mamy rzędy, mamy związki, czyli kolejne hierarchiczne poziomy tych roślinnych zbiorowisk. Najniższym poziomem jest zespół, na każdym z tych poziomów są gatunki charakterystyczne i gatunki wyróżniające, za pomocą których możesz to rozpoznać. Czyli są to rośliny, które czują się ze sobą dobrze, które dobrze się ze sobą dogadują, zajmują jakąś przestrzeń, tworząc siedlisko i z roku na rok żyją, mając się dobrze.
Na przestrzeni lat tak ustaliły wzajemne relacje ze sobą, ale też z fauną, którą żywią, czy to będą owady, które się na nich posilają, które pomagają im się zapylać, czy to będą organizmy, które je zjadają, albo jakieś grzyby, z którymi one wchodzą w symbiozę. Ale stworzyły stabilny układ, który przez długi czas może trwać, opierając się jakimś katastrofom typu ulewy, które mogłyby na przykład erodować ziemię, ale jest dobrze przytrzymana przez korzenie, więc składniki pokarmowe nie są wypłukiwane, woda dobrze wsiąka, jest dobrze rozgospodarowywana. Te rośliny razem jako zbiorowisko przekształcają jakąś część świata pod siebie, żeby czuć się tam dobrze i tworzą właśnie ten ekosystem.
Natomiast w ogrodach, które zakładamy, rośliny bardzo często nie tworzą żadnych ekosystemów. Agnieszka Hubeny-Żukowska nazywa je angielskimi pacjentami, to znaczy to są tacy właśnie szpitalni pacjenci, którzy w tych sterylnych warunkach muzealnych, jak jakieś eksponaty, stoją jeden koło drugiego, a my chuchamy, dmuchamy, żeby one były takie same cały czas. Przecinamy je, nawozimy, pryskamy na szkodniki, żeby tylko one tam były, żeby nic innego się tam nie pojawiało, żeby one nam nie zdechły, ale żeby czasem nie wyrosło nic innego.
Więc tworzymy ogrody, które skazują użytkownika na potężną ilość pracy. Tworzymy jakiegoś rodzaju wizję, obrazek rzeczywistości, którą wyobrażamy sobie, że będzie trwać. I to jest fundamentalny błąd. W moim odczuciu, na podstawie mojego dwudziestoletniego doświadczenia stwierdzam, że to jest niewłaściwa droga, że nie warto tędy iść.
Oczywiście nie odbieram nikomu radości prowadzenia ogrodu w ten sposób, ale jeżeli mamy przed sobą człowieka tabula rasa, klienta, który do tej pory ogrodu nie miał, to jest bardzo częsta sytuacja, kiedy ktoś kupuje dom z działką tylko dlatego, żeby dzieci miały gdzie pobiegać i może nawet dlatego, że było to tańsze niż mieszkanie w centrum, czy w porównywalnych pieniądzach, ale małe mieszkanie, a tutaj mieć cały dom. Więc jakby ludzie idą na to i nie mają żadnego doświadczenia ogrodowego i my jako projektanci dopiero otwieramy przed nimi ten świat, to uważam, że wpuszczanie ich w świat tego typowego, tradycyjnego ogrodnictwa, w którym trzeba kosić, nawozić, wertykulować, aerować trawę i robić mnóstwo zabiegów, żeby ona była zielona przez cały rok, to jest bardzo trudne i dużo kosztuje, żeby te rośliny, które tam zaprojektujemy w równych rządkach i takich monokulturowych plamach, żeby one też trwały i żeby co roku cieszyły.
Więc wskazujemy tych ludzi na jakiegoś rodzaju koszmar i nie wnosimy tak naprawdę żadnego pożytku dla ekosystemu, dla naszego wspólnego życia, bo te rośliny one tam w jakimś sensie walczą o przetrwanie. A jeżeli przyjdzie szkodnik, no to w takich sterylnych warunkach on tam po prostu ma raj, bo wcześniej na przykład wysterylizowaliśmy jakimiś tam środkami grzybobójczymi liście, wobec tego jeżeli przyjdzie jakiś grzyb, to on na takich czyściutkich liskach, no to ma po prostu full miejsca, ma pełną wyżerkę. No i jakby znowu, oczywiście co robić, stosować kolejne środki ochrony.
A w zbiorowiskach, które są bogate, w których występuje mnóstwo warunków, które są bioróżnorodne, w nich jest tak dużo tego życia konkurującego ze sobą, że żaden gatunek właściwie nie może zdominować innych. To znaczy oczywiście może, no bo jakby też w tych ekosystemach pojawiają się różne nierównowagi, ale ponieważ jest duża konkurencja, to każdy czyha, żeby tylko swoje miejsce zająć, więc wszyscy są we względnie niezłym stanie. A niektórzy padają i taka jest naturalna kolej rzeczy. I rzecz jest w tym, żeby tak projektować ogrody, żeby one stawały się takimi samoutrzymującymi się ekosystemami, w których konieczność ingerencji jest ograniczona do minimum.
To oczywiście jest trudne od razu, być może jeśli masz dość duże doświadczenie, przechodzi ci się do głowy, jest najtrudniejsze w zderzeniu z inwestorem, żeby on się zgodził, żeby on chciał takiego ogrodu, żeby takiego ogrodu się nie bał. A żeby on mógł pójść tą ścieżką, to musi zostać poprowadzony przez właściwego przewodnika. I ty możesz być dla niego takim przewodnikiem, jeśli ty nie będziesz się takiego ogrodu bać, jeśli będziesz potrafić go przeprowadzić przez taką drogę, a będziesz potrafić, jeżeli będziesz mieć ku temu kompetencje.
A te kompetencje przede wszystkim to jest właśnie wielka wiedza fitosocjologiczna, która pomaga ci zrozumieć w jaki sposób rośliny ze sobą współpracują i rozpoznać, które z którymi mogą czuć się dobrze na określonym siedlisku. I to jest ten punkt pierwszej wiedzy socjologicznej, czyli rozpoznanie siedliska, czyli naprawdę porządne zweryfikowanie z jakimi warunkami lokalnymi mamy do czynienia w tej zastanej przestrzeni ogrodowej. I co tam z dużym powodzeniem może czuć się dobrze, żeby projektować takie rośliny, które same by tam wyrosły, gdyby się na przykład zasiały i w takich zestawieniach, żeby uzupełniały się nawzajem, wypełniając tą przestrzeń, a nie żeby zwalczały się za bardzo.
Posiadanie takiej wiedzy pozwala ci mniej strzelać ślepakami, bo takie właśnie jest projektowanie życzeniowe. O, bardzo podobają mi się magnolie, to bardzo chcę mieć tutaj i hortensję koniecznie, i miskanty też. Wobec tego sadzimy magnolię, hortensję i miskanty, bo one się bardzo podobają, a później co wyrośnie, to wyrośnie, a jak się będzie źle czuło, to tylko tam podsypiemy jakąś chemią, żeby się czuło lepiej. Właśnie nie. Twoim zadaniem jest rozpoznać warunki i stwierdzić, czy ten miskant i czy ta magnolia i hortensja to jest dobry wybór, żeby one w tej glebie, w tym nasłonecznieniu, w tej wilgotności się odnalazły, a jeśli tak, to czy razem będą dobrze ze sobą współpracować, czy razem stworzą zgodne zbiorowisko roślinne.
Oczywiście, że pracujemy na warunkach wysoce sztucznych, że to co się dzieje w ogrodach, czasami nijak się nie ma do tego, co się dzieje w rzeczywistości naturalnej. Kiedy idziemy do lasu, który ukształtował się sam z siebie, jakiegoś tam łęku nadrzecznego, gdzie naprawdę te nasiona przepłynęły z wodą, gdzie co wiosnę nanoszone są świeże namuły, no to mamy bardzo konkretne, powtarzalne warunki, w których określone rośliny faktycznie stworzyły naturalne zbiorowisko.
Natomiast jeżeli wchodzimy w warunki ogrodowe, gdzie został wykopany fundament pod dom i ziemia rodzima została zasypana ta martwicą z tych fundamentów, albo np. było mało tej ziemi, ponieważ dom został posadowiony bardzo wysoko i żeby nie mieć efektu zamku na górce, to skądś gdzieś tam z budowy autostrady przykład przewieziono ileś ton ziemi i to też zarównano i to tworzy nam zupełnie nową, świeżą warstwę, nie wiem 50 cm, po prostu zupełnie nienaturalnej w danych warunkach gleby, to musimy to nieco wymyślać.
Ale ta wiedza fitosocjologiczna, jeśli będziesz ją w sobie rozwijać, jeżeli będziesz obserwować rzeczywistość, jeżeli będziesz chodzić na łąki, do lasów itd. i przypatrywać się tej rzeczywistości przez ten fitosocjologiczny filtr, to zbudujesz w sobie wewnętrzną wrażliwość i poprawisz swoją intuicję związaną z podejmowaniem decyzji później na etapie doboru gatunkowego. Po prostu będziesz w stanie lepiej to wyczuwać, a podstawą do tego wszystkiego jest umiejętność rozpoznawania siedliska.
I oczywiście zdarzają się też takie sytuacje i one są częste, kiedy jesteśmy w stanie przyjechać do klienta i widzimy, że coś w tą glebę porasta i możemy to sprawdzić, jest wspaniała aplikacja PlantNet na androida, nie wiem czy na inne, ale też jest, robisz zdjęcie rośliny, pokazujesz tam czy zrobiłeś zdjęcie liścia, czy kwiatów, czy czegoś innego i ona ci z dużym prawdopodobieństwem wskazuje co to jest za roślina. Jeśli jeszcze włączysz GPS to ona też to lokalizuje po biomach i możesz rozpoznać co to jest za roślina.
Później wchodzisz sobie w nazwę tej rośliny w tej aplikacji i klikasz lupkę wyszukaj, on cię przenosi do Google, w Google przyszykujesz strony, znajdujesz Atlas Roślin, jednym z prelegentów był Marek Snowarski, twórca Atlasu Roślin. Kupujesz sobie wersję płatną, która kosztuje tam 40 rocznie, żadne pieniądze, z Google wchodzisz w tą roślinę, czytasz o niej, dowiadujesz się w jakich warunkach ona lubi rosnąć.
Gdzieś tą wiedzę w sobie magazynujesz, nie musisz tego wykuwać na blachę, ale sam fakt, że po prostu patrząc na tą roślinę sprawdzisz sobie te informacje to coś w tobie zostanie i zjeżdżasz sobie do miejsca, w którym są zbiorowiska i sprawdzasz czy ta roślina występuje w takich czy innych zbiorowiskach, czy ona jest na przykład charakterystyczna. I rozpoznajesz co to jest za zbiorowisko roślinne, które masz na działce i później czytasz o nim więcej, możesz sobie kupić podręcznik fitosocjologiczny, żeby lepiej zrozumieć też te mechanizmy biotopowe, glebę, temperaturę i inne warunki, które za tym stoją, ale też poszczególne rośliny to mają tam w sobie opisane za pomocą ekologicznych liczb wskaźnikowych.
Więc rozpoznajesz siedlisko, z jakim masz do czynienia na działce, poznajesz rośliny, które naturalnie same z siebie tam wyrosły i dzięki temu dokonujesz lepszych wyborów związanych z dobieraniem roślin ozdobnych. Oczywiście pójście tą drogą otwiera mnóstwo drzwi, a za nimi ścieżki są trudne albo wręcz niemożliwe do przejścia. No bo przede wszystkim atlas roślin będzie Ci mówił o roślinach rodzimych, a Ty nie będziesz zakładać ogrodu z roślin rodzimych, tylko musisz go założyć z roślin ozdobnych, ponieważ roślin rodzimych, szczególnie roślin zielnych po prostu nie można kupić. Gdzieś tam pojawiają się powoli jakieś szkółki, ale szkółki generalnie nie produkują roślin rodzimych, bo rośliny rodzime nie są szczególnie atrakcyjne, ponieważ opatrzyliśmy się z nimi, ponieważ tam wyrasta np. 3 kwiatki, a nie 30 na jednej kępie.
Także rozpoznanie siedliska nie da Ci od razu odpowiedzi na temat listy roślin, jaką możesz zaraz zacząć projektować, bo roślin z atlasu nie możesz zacząć projektować. Ale jednak jest to jedyna ścieżka rozwoju, która otwiera przed Tobą możliwość odpowiedzi na pytanie, jak to robić, żeby projektować tak, żeby wszystko rosło super, bujnie, żeby się nawzajem wspierało. To otwiera przed Tobą możliwość, w jakimś stopniu oczywiście, rozumienia mechanizmów natury. Bo jeżeli będziesz regularnie wykonywać te czynności, chodzenia po różnych zbiorowiskach roślinnych, przyglądania im się, rozpoznawania roślin, czytania o tych roślinach, studiowania tej tabeli ekologiczne liczby wskaźnikowe, obserwowania jak jedne rośliny rosną z drugimi, odgadywania jakie są zależności między nimi, obserwowania jak one właśnie nawzajem się uzupełniają, albo kiedy indziej, jak ze sobą walczą, zwrócenia uwagi na to, co je zjada, kiedy one giną.
To wszystko uwrażliwi Cię na te naturalne mechanizmy, które też zaczniesz inicjować dzięki swojej pracy, dzięki swoim doborom. Niestety nie ma tutaj prostych procesów, prostych wskazówek i instrukcji, które możesz zastosować, bo też sama natura jest dla nas nieodgadniona. Z jednej strony mamy wiedzę botaniczną, która mówi o tym, że roślina ma korzeń, ma łodygę, ma liście, przeprowadza fotosyntezę i wiemy to wszystko, ale z drugiej strony ta roślina nie rośnie sama, więc uzupełnia Ci to wiedza fitosocjologiczna i pozwala Ci zrozumieć mechanizmy, wczuć się w te mechanizmy, w te prawa natury, które rządzą życiem. Ale to też nie da Ci odpowiedzi na wszystkie pytania, ale ukierunkuje Cię i pozwoli Ci robić lepsze dobory. To jest wiedza, która pomoże Ci lepiej skutecznie projektować bioróżnorodne ekosystemy w ogrodach, które zakładasz.
I to w ogóle samo zagadnienie, czyli projektowanie bioróżnorodności było tematem przeciekawego wystąpienia Darii Sikorskiej, fitosocjolożki, którzy razem z mężem Piotrem Sikorskim są takimi medialnymi, ale też bardzo otwartymi, udzielającymi się postaciami polskiej nauki właśnie z dziedziny fitosocjologii. I w taki sposób dzielą się wiedzą, którą posiadają, w taki sposób ją promują, żeby ona znajdowała właśnie praktyczne zastosowanie w architekturze krajobrazu. Uważam, że robią wspaniałą robotę.
Daria miała na swojej prezentacji wyświetlone takie wspaniałe zdanie, zacytowane z IFLI. “Jako zawód, często kierujący się estetyką, czasami wpadaliśmy w pułapkę monokultury.” To przyznaje IFLA, czyli Federacja Architektów Krajobrazu w 2023 roku, nie tak dawno temu. Ale tak, to jest zdanie, które jest w punkt, bo to nas właśnie zachwyca. Ja jeszcze przypomnę sobie, jak parę lat temu, nie wiem, dekadę, jechałem drogą i zachwycałem się pięknymi polami rzepaku. Dzisiaj myślę sobie: Boże, jaka to jest katastrofa ekologiczna. Ale tak to działa.
Widzimy roślinę w jakiejś masie, w jakiejś jednolitej masie i czujemy podziw, czujemy takie przyjemne łaskotanie jakiegoś ośrodka estetycznego. Duże kwitnące plamy, duże łany, jakiś traw kołyszących się na wietrze. To są obiekty, które nas ekscytują, ale to jest właśnie pułapka. Szczególnie, jeśli w warunkach, które nijak nie mają się do wymagań danej rośliny, chcemy wprowadzać rośliny ozdobne, często obce, które w ogóle nie stanowią pokarmu dla żadnych naszych lokalnych organizmów, jakichś owadów czy ptaków.
Z jednej strony wydaje nam się, że malujemy życiem. Myślimy sobie, o rośliny będą produkować tlen, będą wspierać człowieka. Ale tak naprawdę tworzymy monogatunkową pustynię, która wymaga mnóstwo nakładów na to, żeby utrzymać ją w takim właśnie stanie. Na pielęgnację, na plewienie oczywiście, bo przecież tam będą się wsiewać też chwasty, czyli rośliny niepożądane, czyli właśnie takie, które chciałyby tam wyrosnąć. Ale będziemy je wyrywać, więc musimy za to zapłacić odpowiednim, wykwalifikowanym ludziom, którzy rozróżnią siewki chwastów od siewek tych roślin ozdobnych, które zostały tam posadzone. Często musimy te rośliny dokarmiać i często musimy walczyć z szkodnikami, na przykład właśnie środkami ochrony roślin, jakąś chemią.
Więc nakładamy na użytkownika ostatecznego, na właściciela ogrodu mnóstwo pracy, on jest przywiązany do tego, że on będzie miał tam nie wiem, plamę, rudbekii czy czegokolwiek innego. I będzie do tego dążył, ale będzie do tego dążył niemożliwym nakładem kosztów. Natomiast możemy temu inwestorowi powiedzieć, słuchaj, tutaj fantastycznie będzie wyglądała różnorodna łąka. Wiosną zakwitnie co innego, latem co innego, jesienią co innego. I w każdym momencie roku coś się będzie działo i wszystkie te rośliny razem będą tworzyć właśnie przebogatą, bzyczącą, latającą motylami rodzinkę. Taki właśnie zespół fitosocjologiczny, to jest jak zespół muzyczny, który razem będzie grał przepiękną melodię.
A jakie rośliny będą tam rosły? No właśnie niekoniecznie musimy to wiedzieć, nie musimy koniecznie wszystko zaplanować z góry. Możemy tam rośliny zasiać z mieszanki łąk kwietnych, która będzie zawierała mnóstwo nasion, które tam w ogóle nie wyrosną, a wyrośnie kilka. I możemy dzięki temu zastosowaniu tego efektu właśnie bioróżnorodnej łąki przyjąć każdy chwast, który tam się wsieje za wartość. I pozwolić tam rosnąć roślinom, które właśnie uznają to za swój preferowany dom.
Oczywiście pojawią się tam takie rośliny, z którymi będziemy chcieli walczyć. Może się tam pojawić na przykład nawłoć, która nam zacznie wszystko zarastać, będzie wysoka i nasze rośliny będą ginąć. Co możemy robić? Możemy ją kosić zanim ona zakwitnie i w pewnym momencie takiego koszenia ona nam stamtąd zniknie, bo nie lubi takiego traktowania.
A jest tak, że jeżeli uda nam się stworzyć w jakimś miejscu stabilny, wspierający się pełen życia ekosystem, to tym samym stworzymy też dobre i stabilne warunki do życia dla człowieka. Znacznie zdrowsze i pod każdym względem przyjaźniejsze, lepiej przekładające się na dobrostan.
Daria wskazuje w swojej prezentacji, że bioróżnorodność jest wysoce przydatna do użytku przez ludzi. Jest niezbędna dla dobrobytu człowieka, ponieważ zapewnia funkcje podtrzymujące gospodarki i społeczeństwa, co podkreślają organizacje zajmujące się tymi zagadnieniami. Daria powołuje się na European Environment Agency, IFLE czy WHO. Wskazuje, że im bardziej ekosystem jest bioróżnorodny, tym jest bardziej produktywny i żywotny. Wydaje się, że zorientowaliśmy się w tym jako ludzkość, że ta bioróżnorodność jest dla nas kluczowa, bo to hasło pojawia się bardzo powszechnie.
Bardzo ciekawe jest, że nie musimy brać za nią takiej krańcowej odpowiedzialności, bo tak naprawdę jeśli rozpoczniesz ścieżkę, na której chcesz projektować bioróżnorodne ogrody, na której chcesz projektować ekosystemy, to twoja rola przede wszystkim koncentruje się na rozpoczynaniu, na zainicjowaniu tego, a później ustąpienia przyrodzie z jakąś minimalną ingerencją.
jest metoda, którą z powodzeniem stosuje Łukasz Łuczaj, żeby prowadzić ogród samym koszeniem i wycinkami. Czyli możesz zaprojektować ogród przewidując w określonych obszarach zainicjowanie jakiegoś rodzaju ekosystemów zgodnych z siedliskiem, które rozpoznasz, albo z takim, które mogłoby się tam hipotetycznie wydarzyć, zaszczepiając jakieś rośliny, które wyczujesz, że będą czuły się tam dobrze, najlepiej w liczbie większej niż mogłaby wyrosnąć, ale im więcej ich tam prowadzisz, tym lepiej, bo część po prostu sobie nie poradzi i też nie ma co mieć do siebie jakiegoś wyrzutu, że część roślin zdechnie, okej, zdechnie, ma prawo zdechnąć i niech tak będzie, zasili ściółkę – nie wszystkie decyzje są trafione.
Ale zaplanujesz sobie pewne obszary, które będą różnymi piętrami roślinności, jakieś niższe, prawda, łąki bylinowe wyższe, które będziesz kosić w określonych momentach roku i wreszcie jakieś zagajniki, jakieś czyżnie i lasy różnej wysokości. I twój plan, a ja tak robię już w swojej pracowni od jakiegoś czasu, będzie wskazywał przede wszystkim, jak ten ogród ma być utrzymany przez następne lata za pomocą właśnie częstotliwości koszenia. W jakichś najdalej odsuniętych częściach w ogóle tego koszenia nie będzie, w ogóle człowiek nie będzie tam wchodził, a im bliżej domu, im bliżej miejsc spędzania czasu, tym oczywiście ta pielęgnacja będzie częstsza, żeby użytkownicy czuli się komfortowo.
Ale jeśli właściwie zainicjujesz te ekosystemy, jeżeli oddasz naturze pole do działania, to one w pewnym momencie osiągną samoorganizujący się stan. A stanie się tak dlatego, że powstanie tam gigantyczna ilość zależności i te rośliny będą zmobilizowane do tego, żeby jak najwięcej z siebie dać, żeby konkurować, żeby wygrać, żeby znaleźć tam dla siebie miejsce. No i jeśli będą dobrze dobrane, to oczywiście będzie im się to udawać.
Natomiast rośliny w takim ozdobnym ogrodzie, takim typowym, mam przed oczami oczywiście te hortensje na pieńku sadzone w połaciach żwiru. Jak one mają się tam czuć? Po prostu spojrzyj na nie i się zastanów. Samotne, wyalienowane. No to wygląda po prostu dziko, w cudzysłowie oczywiście. W celu wsparcia takiego projektowania bioróżnorodności, Daria zaproponowała kilka pytań, które możesz sobie zadać, aby zweryfikować, czy twój projekt idzie w właściwym kierunku.
Pytanie pierwsze: “Czy zakładając zieleń pomyślałeś o potencjale ekologicznym miejsca?” i “Czy wiedziałeś, jaki typ roślinności optymalnie wykorzystuje takie warunki i uzyskuje maksymalną bioróżnorodność?” Ale do tego jest pytanie pomocnicze: “Czy przypadkiem nie zniszczyłeś części roślin i zwierząt w wierzchniej warstwie podłoża, nie wymieniłeś podłoża, nie zastosowałeś środków chemicznych zmieniając warunki i nie uwsteczniłeś ekosystemu?”
Ponieważ gatunki w zespołach osiągają znacznie lepsze rezultaty niż osobno i do czego adaptują się już od tysięcy lat, mamy pytanie numer dwa: “Czy zakładając zieleń wybrałeś te najlepiej zaadaptowane gatunki”, które domyślnie rodzime, ale niekoniecznie, bo przecież mogą być też obce, które będą dobrze się czuły w tych właśnie warunkach, ale oczywiście musisz znać rośliny dobrze, żeby je dobrze dobierać, znać warunki, w których one chcą rosnąć.
A więc: “Czy zakładając zieleń wybierałeś te najlepiej zaadaptowane gatunki i takie, które dają w danych warunkach najbardziej złożone kompozycje, zgodne z siedliskiem?”
Też te gatunki rodzime w tym momencie są takie ważne, ponieważ w tych naszych okolicach, w których będziesz je sadzić, będą mogły znaleźć swoich zapylaczy czy uczestniczyć w jakichś łańcuchach troficznych, co się będzie zjadać. Więc będą z dużym powodzeniem lepiej, z większą ilością powiązań wchodzić właśnie w ten ekosystem, więc dzięki temu będzie on też znacznie bardziej bioróżnorodny.
Pytanie trzecie: “Czy projektowałeś z myślą o wszystkich grupach organizmu, m.in. o mikrobiomie?” Czemu? Ponieważ gatunki w grupach znacznie lepiej funkcjonują. Stale adaptują się do siebie i siedliska. Drzewa na przykład są silnie uzależnione od pokarmu i mikrobiomu, czyli tych reducentów żyjących w glebie, którzy zapewniają im pożywienie i ochronę przed patogenami. Konsumenci są zależni od producentów, chronią cały układ przed konsumentami z zewnątrz, więc Twoim zadaniem jest myśleć o wszystkich tych grupach.
Czy możesz to wszystko wymyślić? Czy możesz to szczegółowo zaplanować? Oczywiście nie, ale jeśli będziesz projektując, zadawać sobie te pytania, które zaproponowała Daria, jeżeli będziesz myśleć o tych aspektach i starać się odpowiedzieć na nie, zaspokoić na tyle, na ile potrafisz, na tyle, na ile najlepiej będziesz czuć, to te Twoje ogrody będą znacznie lepsze. I nie martw się pomyłkami, ponieważ te rzeczy naprawdę dzieją się dopiero teraz. To wszystko jest bardzo świeże, bardzo nowe.
Właśnie to projektowanie ekosystemów, projektowanie bioróżnorodności, projektowanie biofilne, ogrody biocenotyczne, ogrody naturalne są jakiegoś rodzaju koroną, jakiegoś rodzaju wisienką na torcie, która łączy mnóstwo różnych dziedzin wiedzy, które rozwijały się do tej pory niejako niezależnie od siebie. Pojawiały się oczywiście jednostki, które to łączyły. Już od jakiegoś czasu pojawiają się teorie, które wskazują ten właściwy kierunek.
Daria zrobiła taki diagram 1991 Inżynieria ekologiczna Odum – 2004 Usługi ekosystemów Konstanca – Zmiana tradycyjnej zieleni w bardziej naturalną Manning 82 rok – Projektowanie ekologiczne Kołan 96 – Projektowanie regeneracyjne Kole 2012. Więc to są historie, które wydarzają się, ale dopiero teraz one wydają się być docenione i takie naprawdę potrzebne. Więc wiedza zasadniczo jest, tylko ona się dopiero teraz łączy w pewną nową wartość, nową jakość.
Przeczytam Ci w ogóle wstęp, zaproszenie do tego wydarzenia, które użył SAK, dlatego że ona świetnie opisuje to, o co tutaj chodzi. “Żyjemy w świecie, w którym połowa wiedzy w niemal wszystkich dziedzinach nauki pozyskana została w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Skłania nas to do nieustającego wysiłku w jej zdobywaniu i aktualizowaniu. Współczesne trendy oparte na nowych odkryciach nie omijają również naszej branży, architektury krajobrazu.” Dlatego zapraszają na 20 jubileuszową konferencję WAK.
W ramach cyklu konferencyjnego kontynuują misję edukacyjną związaną z ekosystemowym podejściem do projektowania krajobrazu. Koncentrują się na roślinach jako czynniku determinującym metody walki ze zmianami klimatu. Skupiają się na naturalnych siedliskach roślin, funkcjach roślinności oraz integracji zieleni z architekturą w taki sposób, aby podnosiła jej wartość nie tylko w kategoriach estetyki, ale przede wszystkim funkcjonalności i ekologii.
To jest właśnie to, że ta wiedza koncentruje się w pożytku dla człowieka. Zaczynamy rozumieć, że potrzebujemy usług ekosystemowych od zieleni, która nas otacza. Rozumieć, że człowiekowi najlepiej, najzdrowiej żyje się w bogatym ekosystemie. I do nas jako projektantów ogrodów należy dostarczanie ludziom takich prywatnych ekosystemów w najbliższym otoczeniu ich życia, czyli wokół ich domów, na ich tarasach. A do architektów krajobrazu w tej przestrzeni publicznej, miejskiej.
Mam nadzieję, że też z czasem przy drogowej i też szerszej, planistycznej, bo dlaczego właściwie plany zagospodarowania przestrzennego? Koszmarna rzecz, która nie pozwala ludziom robić wspaniałych rzeczy, są tworzone przez urbanistów z pominięciem architektów krajobrazu. To jest jakiś absolutny absurd.
Skoro już mamy prawo, które ogranicza wolność jednostek, to niech robi to w imię zdrowszego świata i ochrony środowiska, a nie na widzimisię urzędników opartym na często kiepskiej estetyce i wygodzie kreślenia, bo tak to wygląda, że te plany po prostu są od linijki robione. Coś wiem na ten temat, bo dosyć często je czytam i dosyć często obserwuję albo uczestniczę razem z inwestorami i klientami w takich zmaganiach i procesach, jak je skutecznie ominąć. Nie mam najmniejszych wyrzutów sumienia, bo są po prostu beznadziejne.
Ale widzisz, jest to jakaś sytuacja patologiczna, która dla mnie jest bardzo czytelna, ponieważ od wielu lat z nią funkcjonuje i teraz myślę, że jest skutkiem wyalienowanego podejścia specjalistycznego, bo te plany zagospodarowania są tworzone przez wąskich specjalistów urbanistów, a powinny być dziełem synkretycznym, czyli tak naprawdę powinny być dziełem bioróżnorodnym, przynajmniej różnorodnym. Powinni w nim uczestniczyć różnego rodzaju specjaliści i powinny być owocem połączenia wiedzy z różnych dziedzin.
Daria też podczas swojej prezentacji bardzo przyjemnie to pokazała, jaką ścieżką właśnie w kierunku projektowania naturalnego, ekologicznego szli, idą architekci krajobrazu, a równolegle jaką ścieżką idą ekolodzy, od których ta wiedza potrzebna architektom krajobrazu pochodzi i obie te specjalizacje spotykają się ze sobą, wchodząc na tą wspólną ścieżkę projektowania bioróżnorodnych ekosystemów, czyli terenów, które będą pełnić usługi ekosystemowe, wykorzystując dostępny potencjał, które będą odporne na czynniki środowiskowe i które równocześnie będą satysfakcjonujące dla ludzi, którzy będą w tych terenach mieszkać.
Daria zaproponowała, żebyśmy jako zawodowcy zawłaszczyli termin, którego brakuje, żebyśmy używali zwrotu architektura bioróżnorodności – Biodiversity Architecture. Definicją takiego terminu byłoby budowanie dzieł architektury krajobrazu złożone z bioróżnorodnych ekosystemów, które służą ludziom. Wskazuje, że tak jak w XX wieku, w którym występowały epidemie dżumy, cholery, ospy czy tyfusu, a pojawiły się naukowe dowody o wpływie braku higieny na rozprzestrzenianie się tych chorób i potrzebie ruchu na świeżym powietrzu, co sprzyjało zdrowiu, architekci krajobrazu dostarczyli rozwiązanie w postaci tradycyjnej zieleni urządzonej, w postaci parków, w celu podnoszenia swojego poziomu zdrowia.
Tak jak ponad lat temu zrobiliśmy ten pierwszy krok, tak teraz w XXI wieku, w czasie epidemii COVID-19, SARS i innych chorób cywilizacyjnych, mamy w ręce naukowe dowody o potrzebie dystansowania i kontaktu z naturą i rozwiązanie mogą dostarczyć właśnie architekci bioróżnorodności, tworząc dostępną dla człowieka zieleń bioróżnorodną.
I przetwarzam to wszystko i opowiadam o tym Tobie, ponieważ naprawdę uważam, jestem o tym głęboko przekonany, 100% przekonania, że takie właśnie ogrody, takie przestrzenie bioróżnorodne, ogrody leśne, ogrody naturalne, biocenotyczne, w których funkcjonują możliwie najbogatsze ekosystemy, to jest po prostu najlepsze, co możemy zrobić. Znaczy nie ma lepszego ogrodu niż właśnie taki.
Ja w takiej przestrzeni najlepiej się czuję, moje dzieci w takich przestrzeniach najlepiej się czują i inni ludzie, których obserwuję i na konferencji Współczesna Architektura Krajobrazu organizowanej przez najlepsze stowarzyszenie branżowe w naszym kraju, które mówi to samo, co mówi cały świat. Też prezentowane są właśnie te rozwiązania jako najlepsze, najnowocześniejsze. Więc przestań powielać te martwe wzorce i sięgnij po wiedzę, która jest dostępna. Odrób swoją fitosocjologiczną i ekologiczną pracę domową i zacznij powoli eksperymentować z bioróżnorodnymi, naturalnymi dzikimi ogrodami.
Może masz jakąś swoją prywatną przestrzeń. Właściwie uważam, że każdy projektant ogrodu powinien mieć swoją przestrzeń, na której może eksperymentować, więc mam nadzieję, że taką masz. Może być gdzieś u babci, może być u rodziców, ale po prostu pobaw się tym. Zacznij takie rzeczy tworzyć, żeby zyskać pewność, żeby poobserwować, jak to wszystko działa. Zacznij zajawiać tym klientów, bo to jest po prostu najlepszy kierunek, w jakim wszyscy możemy iść.
To jest kierunek, który daje pożytki tu i teraz, ale też jest ratunkiem dla naszej planety, na przyszłość. I im więcej takich skutecznych inicjatyw będziemy mieć na koncie, im więcej takich ogrodów założysz, im lepiej się w tym będziesz czuć, tym łatwiej będzie ci przekonywać do tego większą ilość ludzi, a im więcej ludzi się tym zajawi, to oczywiście zajmie całe pokolenie, ale im więcej ludzi się tym zajawi, tym ten nasz świat będzie lepszy dla naszych dzieci, więc odpowiedzialność za los świata, za 50, za 100, za 200 lat jest teraz tutaj w twoich rękach.
I na tym swoim małym poletku, w tej swojej praktyce ogrodowej, w której spotykasz się z ludźmi i których namawiasz ich do robienia takich czy innych rzeczy, namawiaj ich, żeby mieli w tych ogrodach jak najwięcej życia. Żeby te ogrody były zakładane z jak najmniejszym kosztem środowiskowym, z jak najmniejszym śladem węglowym, z jak największym wykorzystaniem modelu gospodarki cyrkularnej, co też jest bardzo mocno promowane w nowoczesnej architekturze krajobrazu.
Bardzo dużo o tym opowiada Wojciech Januszczyk. Pięknie o tym mówili też Kasia Kobierska i Kamila Robaczewska. Dzielili się przykładami ze swojej praktyki jak starają się tą nowoczesną wiedzę aplikować w rzeczywistość zawodową. I powolutku, powolutku to wychodzi. Może nie wychodzi jeszcze w jakiś rewelacyjny sposób, ale jest to mocno pionierskie, takie podejście właśnie nie kierujące się estetyką, ale kierujące się maksymalizacją usługi ekosystemowej. Z drugiej strony, nie dziejące się też oczywiście z pominięciem estetyki, bo ciągle jesteśmy projektantami i zawsze będziemy się starać, żeby to, co planujemy było jak najładniejsze, jak najprzyjemniejsze, żeby nam się jak najbardziej podobało, żeby innym się jak najbardziej podobało.
A im więcej osób będziemy tym zajawiać, im więcej osób będziemy do tego przekonywać, tym lepiej zadziała ten efekt kuli śniegowej i tych ludzi będzie więcej, ta dobra zmiana będzie przychodziła szybciej. Piękne, bardzo inspirujące wystąpienie miała także Aleksandra Wasilikowska, architektka, która specjalizuje się w trudnych obiektach, w targach, placach miejskich, a udaje im się tam wprowadzać mnóstwo zieleni właśnie takiej mocno dzikiej. Warto przyjrzeć się jej pracy także i inspirować się.
Dużo jeszcze było bardzo ciekawych informacji, nie będę Ci już o nich wszystkich opowiadał, rozgadałem się, zrobiłem mnóstwo dygresji, może w kolejnych gawędach przytoczę inne wiadomości czy wskazówki. Piękną inspirację przynosi Łukasz Łuczaj, to jest koncepcja nie pamiętam czy ja o nią przywołuję. “Uczyńmy z każdego ogrodu park narodowy.” To jest wspaniały kierunek. Zwróćmy nasze działki w naturze, do tego warto inspirować ludzi.
Oczywiście ścieżka jest długa i trudna i jesteśmy dopiero gdzieś na jej początku, ponieważ ja mam wielki entuzjazm dla dzikości, dla naturalności i architekci krajobrazu mają go także i w branży czujemy to doskonale, natomiast opór po stronie decydentów jest potężny. Natomiast architekci krajobrazu oczywiście robią tą dobrą robotę, że, to też było podkreślane na spotkaniu, że to od nich się to trochę zaczyna, bo jeżeli oni robią parki, które są w tym nurcie, no to ludzie oczywiście do tych parków zaczynają chodzić, zaczynają się oswajać z tą nową estetyką i zaczynają chcieć wdrażać to w swoją prywatną rzeczywistość.
Natomiast nie jest tak, że oczywiście jesteśmy bezradni i my na tym naszym poletku ogrodów też możemy sporo zrobić. Mamy bliższy kontakt z klientem, możemy na spokojnie z nim usiąść, bez pośpiechu, możemy go przekonać do tego, opowiedzieć mu jakie to są wartości. Możemy go sensownie i spokojnie poprowadzić serią pytań, jak mówiłem, jak to robi Agnieszka Hubeny Żukowska w Gawędzie o niej, żeby niespiesznie dać temu człowiekowi przejść tą ścieżką. “A w jakich miejscach najlepiej się pan czuje? A jak odnajduje się pan w takim leśnym charakterze? Jakie ma pan wspomnienia z takiej przestrzeni?” Można go sprytnie poprowadzić tak, żeby on sam wpadł na tą dobrą drogę, że najlepsze kurorty są przecież właśnie w lasach.
No to tyle. Może wystarczy na dzisiaj. Zapraszam cię, żeby uczestniczyć w takich spotkaniach. Nie trzeba być członkiem SAK-u, żeby wejść na konferencje. Chociaż myślę, że warto być. Mało jest tam zawodowców zajmujących się ogrodami prywatnymi. To też SAK – Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu, a nie Stowarzyszenie Projektantów Ogrodów. Niestety nie mamy w Polsce organizacji, która byłaby nośnikiem równie merytorycznych, inspirujących i nowoczesnych treści jak SAK, więc polecam SAK.
Oczywiście mam ambicje, żeby Organizacja Ogrodów Polskich była taką organizacją, no ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Jeśli masz ochotę aktywnie działać społecznie, to oczywiście zapraszam cię do wolontariatu u nas.
A póki co, dziękuję ci za uwagę i do usłyszenia kolejnym razem.
Jesteś projektantem?
Cenisz nasze merytoryczne publikacje? Zapraszamy Cię do wspólnego rozwoju, biznesu i integracji.
Jesteś właścicielem działki?
Szukasz wsparcia przy aranżacji ogrodu?
Zajmujemy się kompleksowo procesem projektowo – wykonawczym. Wypróbuj możliwości naszego zespołu.
Szukasz czegoś innego?