24 02 Gawęda o zimosieni [Gawędy Ogrodnicze]
22 lutego 2024Ogród dla Człowieka jest pełen kojącej Natury [Audio]
25 marca 2024O pomorskiej projektantce ogrodów Agnieszce Hubeny-Żukowskiej | O jej pasji i drodze zawodowej | O tym, że każde życie funkcjonujące w ogrodzie wspiera jego wartość | Że ogród powinien być źródłem przyjemności i nie wymagać mnóstwa pracy | O tym, że klient jest częścią zespołu projektowego | Że bez chaszczowiska nie będzie efektu wow | I że efekt wow daje nie ogród sterylny, a bogato żywy
Czternasty odcinek audycji Gawędy Ogrodnicze
Posłuchaj na swoim playerze:
Przejdź do podstrony podcastu:
Transkrypcja podcastu
Cześć, opowiem Ci dzisiaj o Agnieszce Hubeny-Żukowskiej, która jest pomorską projektantką ogrodów, nie architektką krajobrazu. Jest dla mnie bardzo inspirującą postacią, a poznaliśmy się w taki sposób, że na przełomie 2006-2007 roku sformułowałem taką grupę projektową składającą się z kilkunastu projektantów z Wydziału Ogrodniczego Akademii Rolniczej w Krakowie i w toku naszych prac kreatywnych nad tworzeniem corporate identity naszej marki wymyśliliśmy sobie nazwę Pracownia Sztuki Ogrodowej. Wymyśliliśmy śliczne logo z listkiem bukowym w takiej rameczce i zaczęliśmy działać. I się okazało, a internet wtedy nie był jeszcze taką oczywistością, to jeszcze były trochę czasy modemów, nie każdy miał stałe łącze, więc nie dało się tak łatwo dotrzeć do informacji, to nie było takie oczywiste. No ale w pewnym momencie, kiedy już byliśmy rozkręceni i wypromowani, dowiedzieliśmy się o tym, że istnieje Pracownia Sztuki Ogrodowej w Gdańsku, którą właśnie prowadzi Agnieszka.
No więc zadzwoniłem do niej, nawiązałem kontakt, opowiedziałem o całej sytuacji. Nie miała pretensji, pozwoliła nam działać pod taką marką, no i tak zaczęła się nasza wieloletnia znajomość. Rozmawiamy czasem telefonicznie, nieregularnie, ale cenię sobie te kontakty. Zawsze są dla mnie inspirujące. Zwłaszcza, że Agnieszka wyprzedza mnie na wielu polach. Przede wszystkim stażem. I zawsze była na takich kamieniach milowych, które ja dopiero chciałem osiągnąć.
Także zdecydowanie jest moim mistrzem, od którego się uczę. Może nie bezpośrednio, nie robiliśmy nigdy żadnego projektu razem, ale przez obserwacje podczas tych rozmów, które są dla mnie bardzo wzbogacające. Agnieszka jest szalenie aktywna, uczy innych, udziela się w różnych formach. Dzieli się swoją wiedzą i to też jest przepiękne. Trudno było mi ją uchwycić teraz na taką dłuższą rozmowę, żeby przeprowadzić z nią wywiad na potrzeby tego reportażu. No ale udało się wreszcie.
Także z przyjemnością Ci ją przybliżę. Jej twórczość, jej podejście do projektowania ogrodów, które jest dość nieszablonowe, jeśli chodzi o takie standardy przyjęte w popularnym ogrodnictwie prywatnym. To jest zdecydowanie ogrodnictwo, które jest bliskie też mojemu sercu, dlatego że wspierające różnorodność. Takie ogrodnictwo antykruche, jak powiedziałby Nassim Taleb. Ponieważ w takim idealnym ogrodzie, jaki chciałaby zakładać Agnieszka, a raczej też zakłada, ale o tym powiem Ci później, to, co natura dostarcza, staje się tylko wartością.
Chwasty są wartością, które wysiewają się i tworzą tą bioróżnorodną połać życia. Agnieszka, podobnie jak ja, jest przeciwna włókninie, która niby utrudnia wzrost chwastom, ale jest barierą dla tlenu, bez którego nie ma życia glebowego, dla dżdżownic, które chciałyby swobodnie przechodzić i tą glebę użyźniać, poprawiać jej strukturę. Więc w jednym z wywiadów w sieci mówi tak: “Wysypujemy, zwłaszcza małe ogrody, kamieniami i żwirem. Powstaje kamienna pustynia. Posadzone na niej pojedyncze rośliny męczą się w upały pod warstwą rozgrzanych kamieni, na których dodatkowo osiada pył, a to koszmar dla alergików. W takim ogrodzie nie znajdzie pokarmu ani kryjówki, żaden ptak czy owad.”
I to jest ta piękna koncentracja, którą ma Agnieszka, wiedząc, że każde życie, które w naszym ogrodzie żyje, funkcjonuje, jest obecne, zwiększa jego wartość i tak naprawdę wspiera też te rośliny, które w nim uprawiamy, dlatego że one, jeżeli są takie nieco pozostawione same w sobie, niewychuchane, no to stają się silniejsze, stają się bardziej zahartowane, dlatego że są zmuszone do tego, żeby walczyć o swoje, o jedzenie, o światło, o wodę. Dzięki temu są po prostu bardziej odporne na to wszystko, co może je zaatakować, a równocześnie w takich warunkach, w których tej różnorodności jest wiele, no to równocześnie wrogowie tych roślin też mają swoich wrogów i nie mogą rozwijać się w sposób nieograniczony, dlatego że są po prostu ograniczane przez innych.
Agnieszka promuje ogrody, które są źródłem przyjemności, w których pracujemy tyle, ile chcemy, jak potrzebujemy i też wymyśliła taką koncepcję w toku swoich wszechstronnych doświadczeń, żeby właśnie ten ogród był jak najmniej angażujący, żeby cieszył nas, żeby dostarczał radości, a nie żeby był kieratem, w którym musimy się zapracować na śmierć.
Pod wieloma względami historia zawodowa Agnieszki jest taka wzorcowa i myślę, że może stanowić dobry grid do planowania swojej drogi zawodowej, kiedy jest się na początku ścieżki. W życiorysie Agnieszki jest kilka takich punktów, które mógłbym podpowiedzieć, jeżeli ktoś myśli o tym: O chciałbym być projektantem ogrodu, to mogę powiedzieć: Dobrze, no to zrób tak jak Agnieszka. O tym, że stanie się projektantem, być może zadecydował przypadek, może jakieś wczesne intuicje, ale na samym początku drogi wylądowała w Technikum Architektury Krajobrazu na specjalności Rekonstrukcji historycznych terenów zieleni.
Na stronie szkoły możemy przeczytać opinie Agnieszki na temat tego etapu: “Technikum było dla mnie pierwszym krokiem na ścieżce zawodowej projektanta ogrodów. Wspaniali, surowi, a zarazem wyrozumiali pedagodzy wskazali mi kierunek, w którym mogłam się rozwijać. Korzystając z ich wiedzy i wskazówek oraz możliwości praktyk zagranicznych, jakie dała mi szkoła, rozpoczęłam dalszą naukę zawodu, a pasja, jaką we mnie rozbudzili, towarzyszy mi do dziś.”
Pasja faktycznie była bardzo silna, bo wciągnęła Agnieszkę w jedną drogę, konsekwentnie w tym właśnie kierunku – projektanta ogrodów. A musisz wiedzieć, że była to też ścieżka nieco wbrew rodzinie, ponieważ jej rodzice zajmowali się nieco jakby po przeciwnej stronie barykady produkcją tworzyw sztucznych, więc Agnieszka z podejściem tutaj takim pro natura i ogrody. Wyklinali ją od badylarzy, ale Agnieszka postawiła na swoim, zdobywała wiedzę, doświadczenie w Polsce i za granicą, wyjechała, odbywała różnorodne praktyki w różnych miejscach na świecie.
I to jest element, który wielu projektantów ogrodów gorąco poleca jako nieodzowny element edukacji, czyli właśnie podróże, czerpanie wzorców z innych krajów, a Aga miała możliwość uczyć się u najlepszych, bo zarówno u Brooksa, jak i Oudolfa, czy Gawina. Przez całe życie startowała też w różnorodnych konkursach, zdobywała medale i wyróżnienia, co myślę także jest świetnym bodźcem do rozwoju, motywującym tego, żeby dać z siebie więcej. A równocześnie możemy być dumni, ponieważ reprezentowała polską myśl kreatywną na międzynarodowym arenie, często w Mediolanie.
Poza oczywiście bogatą praktyką ogrodową, tworzeniem ogrodów i ścieraniem się z indywidualnymi wyzwaniami, zawsze innymi, jak to w tej pracy, równocześnie z różnorodnymi ludźmi, to nieustannie dzieli się wiedzą, ma też taki piękny dryg edukatora i z jednej strony jest to praca edukacyjna z każdym klientem, ale z drugiej strony uczy także studentów, pisze artykuły, prowadzi warsztaty i oddaje to, co zebrała, oddaje innym, aby mogli stać się lepsi. A mówi się, że nigdy nie uczysz się tak dobrze, jak wtedy, kiedy uczysz innych.
Podkreśla to doświadczenia angielskie czy brytyjskie i to, jak ją zbudowało, ale równocześnie na tej bazie stworzyła swoje własne, indywidualne podejście do zakładania ogrodów, swoją własną filozofię działania. Jak mówi, przyjechałam po trzyletniej praktyce, wychowana na schludnych, czystych ogrodach angielskich w 2001 roku, na te polskie iglaczki. No i co zaproponowałam? Co proponuję dzisiaj?
Dla Agnieszki, człowiek jest centrum, jest osią. Od niego to wszystko się zaczyna. I o tym mamy pamiętać, jako projektanci ogrodów, że pracujemy dla człowieka, ale może bardziej współpracujemy z człowiekiem, ponieważ tak jak Agnieszka opowiada o pracy z klientem, no to bije z tego takie poczucie, że ten klient jest częścią zespołu, Agnieszka jest częścią zespołu, inni są częścią tego zespołu, którego celem jest założenie jak najlepszego ogrodu. Jakiego? Do tego wniosku już ma dojść klient, ale oczywiście dzieje się to na tym pięknym fundamencie przekonań, czy też wartości, które wyznaje Agnieszka, że człowiek żyje w środowisku, którego jest częścią, a ogród z kolei jest miejscem, gdzie żyje człowiek i żyją inne stworzenia, więc tą wartość, to silne poczucie tego, ona przekazuje swoim klientom, aby oni też mogli odczuć to pełni i stworzyć taką wizję ogrodu, w której to wszystko będzie mogło się wydarzyć jak najpełniej.
Ogrodami angielskimi Agnieszka była zachwycona sztuką ogrodniczą, która prezentuje maksymalnie wysoki poziom, ale ten zachwyt jednak gdzieś wewnętrznie był podbity swoistym sprzeciwem, że te ogrody nie są zbyt wychuchane, bo przez setki lat zwożono rośliny z kontynentów, z różnych miejsc, sadzono je jako kolekcje, jako zdobycze i one są sztucznie utrzymywane w takich jednakowych warunkach. Wszystkie są podlewane, chwasty są wyrwane, wplewiane i ona to nazywa, że te ogrody to są tacy angielscy pacjenci, którzy leżą pod kroplówką, wymagają mnóstwo pracy, żeby tylko utrzymać ich przy życiu. Nie jest to naturalne środowisko życia człowieka. Za mało jest w tym wszystkim natury.
Z drugiej strony mocno zbudowała ją fala holenderska, szczególnie w USA, w których dominują bylinowe łąki kwietne, ale one z kolei też są dla Agnieszki za mało naturalne, ponieważ ich celem nie jest kopiowanie natury, ale tak dokładne zaplanowanie, żeby rośliny tworzyły piękne obrazy.
Ale z drugiej strony takie podejście, w którym stawia się na supernaturalizm, tylko rodzinę, rośliny, zakaz stosowania inwazyjnych to oczywiste, ale to jest jednak takie zachowanie status quo na siłę, które nie uwzględnia tego, że klimat się zmienia, że żyjemy w takim procesie zmian. Poza tym zagadką dla Polski jest, co jest rodzime dla nas, jak to stwierdzić i co to znaczy w ogóle rodzime dla Polski. Rośliny nie znają granic, nie mają potrzeby przejmować się tym, czy żyją aktualnie w Niemczech, czy żyją aktualnie w Polsce. Rośliny interesuje tylko to, czy pasuje im środowisko, w jakim się znajdują, a to środowisko jest często też zmienne lokalnie.
Agnieszka opowiada o tym, jak indywidualne warunki panują w jej ogrodzie, ale każdy teren, każde miejsce ma swoją jakąś indywidualną specyfikę, a rośliny zawsze podróżowały po świecie i znajdują sobie miejsce tam, gdzie im po prostu pasuje. Pyłki znad Sahary lecą po całej Europie i kiełkują tam, gdzie im się uda, albo nie kiełkują, bo im to nie pasuje.
Więc taką nadrzędną zasadą Agnieszki jest podejście, aby sadzić rośliny, które dobrze się będą czuły w naszym ogrodzie. Nie inwazyjne, nie przynoszące szkody, ale takie, które potrafią dopasować się do zmian klimatu, szczególnie w mieście.
Innym fundamentem filozofii Agnieszki podejścia do projektowania ogrodów jest taka obserwacja, że ogrody często są zbyt stresogenne dla ich właścicieli, a chce iść w kierunku, w którym ogród przynosi jak najmniej tego stresu, bo w Polsce sztuka ogrodowa rozwijała się przez wszystkie wojny, które mieliśmy z wielkimi dziurami. I narosła taka fama, że ogrodnictwo to jest coś bardzo trudnego, że trzeba się skupić, że trzeba to potrafić. I w efekcie ludzie są odstraszeni, boją się ogrodu, boją się tego środowiska naturalnego, w którym mogliby się właśnie cudownie odnaleźć. Więc celem Agnieszki jest to, żeby ich oswajać. Jej celem, ale też jakby tym przekazem dla projektantów ogrodów.
Podkreśla, że projektant i właściciel są razem współtwórcami ogrodu. My jako projektanci służymy doświadczeniem, wiedzą ogrodniczą, wiedzą w zakresie poczucia estetyki i sztuki, ale mamy kierować się właścicielem. To on ma tworzyć ogród, a my mu pomagamy, bo to jest jego środowisko życia. I też podkreśla, że ma być to dzieło otwarte, które ciągle się zmienia. Zmienia się wraz z życiem właściciela ogrodu, bo gusta i upodobania i potrzeby też się zmieniają. Dzieci nam rosną, my też wchodzimy w nowe fazy życia, mamy inne podejście do różnych jego aspektów, więc ogród ma się zmieniać razem z nami. I ma zawsze pozostawiać przestrzeń na te zmiany.
Agnieszce nie podobają się dzieła zamknięte, stworzone przez projektanta, w których niewiele wolno robić, tylko patrzeć i podziwiać. Mówi, że szczególnie ten pierwszy ogród powinien być bardzo otwarty. Nie tak, że dostajesz akwarium z rybką i teraz go pokochaj.
Ale żeby to od początku było coś, co wynika, wychodzi z klienta, za czym on sobie szuka, sobie myśli, przetwarza w sobie i co się w nim rodzi. A projektant asystuje mu w tym, żeby to było jak najlepsze, żeby było pozbawione błędów. Nie na takiej zasadzie, że projektant przychodzi do klienta, żeby zakładać u niego swój ogród, tylko zakładać ogród dla klienta.
Jedną z takich metod, jak Agnieszka oswaja swoich inwestorów z ich ogrodami, jest zaproszenie ich na wiosenne pielęgnację, żeby oni też uczestniczyli w tych wszystkich pracach związanych z uruchomieniem ogrodu na nowy sezon. Co jest też ciekawe, Agnieszka sugeruje, żeby jak najmniej pracy wykonywać jesienią, a żeby ten ciężar przełożyć na wiosnę. No bo jesień, kiedy to wszystko opada, kiedy właśnie tworzę ściółkę, no to jest czas, kiedy trzeba odpocząć. Bardzo mi się to podoba, dlatego że ja też jesienią w jakiś taki naturalnie intuicyjny sposób po prostu mam już dość. Jakby cały sezon ciężko opracowałem. Dziękuję w Marcu na tych budowach. Niech już sobie to wszystko uśnie, a wiosną, kiedy się będzie budzić do życia, no to się wtedy zabierzemy za to.
Ale za co? A przede wszystkim za przycinanie krzewów. I też Agnieszka wiele więcej nie zaleca, żeby robić w ogrodzie. Usunąć to, co uschło i wykonać takie formujące, zapewne zagęszczające cięcie krzewów, no bo bez tego byłyby takimi haberdziami. Natomiast resztę tego, co się w tym ogrodzie dzieje, pokochać. Pokochać te opadłe liście, które tworzą szkółkę. Pokochać te chwasty, samosiejki, które się gdzieś tam pojawiają, nieinwazyjne. Ona też walczy z perzem i skrzypem w swoim ogrodzie. Każdy ogród ma swoje własne, na jakichś tam innych glebach podagryczniki itd. Ale pokochać tą naturę, która się w nim zjawia. Pokochać kreta, bo będzie mniej nornic czy pędraków, bo kopie tunele, które nawadniają, napowietrzają zbitą glebę.
I opowiadając o tym, edukuję, jak wszystkie te elementy są ze sobą powiązane. Bo chcesz łąkę kwietną i super, chciej łąkę kwietną. Chciej ją naprawdę, ale zrozum, że jeżeli podobają Ci się te kwiaty i podobają Ci się te motyle, i na przykład sadzisz gdzieś w ogrodzie budleje, żeby one przyleciały, to one będą składały jajeczka na ostach i pokrzywach gdzieś tam właśnie w tych zaroślach, wobec tego je też musisz mieć. Bo bez tego, bez tego haszowiska nie będzie tego efektu wow, gdzie indziej. Bez zapylaczy, które będą żyły w dziczy, którzy będą się tam rozmnażać. Nie będzie też tego efektu powtarzania kwitnienia, na przykład w miejscu dekoracyjnym. Nie będzie tych owadów, które chcesz zwabić. Tych ptaków, które będą jeść te owady i które będą Ci śpiewać. Także nie ogród sterylny, ale ogród żywy, bogato żywy.
I Agnieszka często podkreśla, jak ważne jest to, żeby się nie bać, żeby oswajać. Może historia ludzkości jest troszeczkę taką historią obawy przed naturą. W średniowieczu bardzo baliśmy się zieleni i tworzyliśmy ogrody formalne, później krajobrazowe. I dzisiaj młodzi też przyczepili się według niej do trendu takiego geometryczno-minimalistycznego. Wszystko w linijkę, same trawy ozdobne. Ale to są pozostałości po minionych latach. I poleca, aby szukać swojego patrzenia na świat, że te wszystkie przestrzenie, które są kopiuj-wklej ze świata pokazywane na Facebooku czy Instagramie, one są tworzone bez zrozumienia przestrzeni i bez chęci zrozumienia właściciela.
Ale z drugiej strony to jest poważne zagadnienie. Czego chce właściciel, który właściwie nie wie czego chce. Więc jako projektant ogrodów potrzebujesz dwóch odpowiedzi. Co jest w tobie? I co jest w twoim kliencie? I to jest bardzo trudne, dlatego, że być może tam jest nie za wiele. I dopiero trzeba uruchomić proces, dzięki któremu to wyrośnie.
Agnieszka przywoływała badania, że młodzież nie posiada dzisiaj punktów charakterystycznych w przestrzeni. Nie czuje skali. Nie myśli w ogóle o przestrzeni. Nie przetwarza skali. Że można pokazać kamyczek w okienku instagramowym, który jest powiększony wielokrotnie i będzie się wydawać, że to jest wielka skała albo w inną stronę. I to są takie problemy, które zwracają uwagę na to, jak ważne jest obcowanie z prawdziwą przestrzenią. Jak ważne jest, żeby wyjść, chłonąć rzeczywistość, przetwarzać ją wewnątrz i móc oddać wewnątrz siebie przetworzoną odpowiedź właśnie, co mi się podoba, a co mi się nie podoba. Jaki kierunek ja lubię, w jakim czuję się dobrze, w jakim chcę iść, żeby nie iść tam, gdzie się czuję wewnętrzny sprzeciw.
Bo młodzi projektanci idą w taką stronę, którą ostatnio pokazywano w internecie. Co było modne. A co było modne? To za co zapłacono, żeby się wyświetlało. Natomiast jeśli zaczynasz kopać głębiej, to się okazuje, że tam nie ma prawdziwej, głębokiej odpowiedzi. Dokładnie ten sam problem dotyczy klientów. Co jest równe, proste, białe plamy na zielonym tle, równych schodów, szkła i betonu, ogrody wysypane żwirem z pojedynczymi roślinami rosnącymi jak rzeźby. Takie ogrodowe świątynie. Ale czy to jest naprawdę to, co Ci się podoba? Czy naprawdę czujesz się w tym dobrze? Czy te rośliny czują się tam dobrze i czy ten człowiek będzie się czuł tam dobrze? I to pytanie o tego drugiego człowieka, z powodu którego zjawiasz się na działanie, jest kluczowe. I podstawą jest rozmowa z klientem.
Agnieszka na swojej stronie internetowej pisze: “Projekty jedyne w swoim rodzaju. Zaufało nam wielu wspaniałych ludzi, m.in. znany wszystkim reżyser Juliusz Machulski wraz z żoną, panią Ewą, oraz podróżnik Marek Kamiński. Nasze projekty są bardzo indywidualne. Nawiązując z nami współpracę, zyskacie Państwo ogród, który odzwierciedli Wasze ukryte marzenia. Jedyny w swoim rodzaju. Niepowtarzalny. Pasujący do otoczenia i Państwa budynku. Każdy z Państwa, naszych klientów, jest inny. Inne są oczekiwania, styl budynku, wielkość i położenie działki. Inne są Państwa gusta i właśnie dlatego żaden z naszych ogrodów nie jest do siebie podobny. Każdy z nich jest inaczej wspaniały.”
To są piękne słowa, każdy z tych ogrodów jest inaczej wspaniały, ponieważ każdy z tych klientów jest inaczej wspaniały. Ale jak uzewnętrznić? Jak uzyskać odpowiedź? Czego chcesz, kliencie? Agnieszka poleca, żeby projektant przedstawił szeroko rozumiane możliwości. Nawet cofając się do dawnych czasów, do renesansu. Pokazać kawałek lasu z Japonii. Pokazać projekty z festiwali. Pokazać temu inwestorowi, który być może nie spotkał się w ogóle z tym bogactwem ogrodowych możliwości no przekrój, co on ma do dyspozycji, żeby mógł coś wybrać.
Ponieważ jeżeli zadasz klientowi pytanie otwarte: Czego chcesz? To on powie Ci taką samą sztampę jak wszyscy, że potrzebuje miejsca parkingowego, że potrzebuje kompostownika, że może jakiejś klarenki, altanki i trawnika. Powie Ci to, co widział u sąsiadów. Powie Ci być może to, co widział na Instagramie. Ale musisz kopać głębiej, musisz zadawać dociekliwe pytania: Czy naprawdę to będzie Ci potrzebne? A po co Ci te miejsca parkingowe? A ile ich potrzebujesz? Bo on sobie wyobraża, że będą chrzciny i że przyjedzie tam 30 osób. Ale czy codziennie będzie przyjeżdżać 30 osób? Czy naprawdę potrzebujesz aż tyle betonu, żeby stało tam tyle samochodów?
A z innej strony, co Ty, drogi inwestorze, robiłeś jako dziecko? Czy jako dziecko siedziałeś na środku równego trawnika, czy raczej biegałeś gdzieś po jakichś zaroślach, ruinach, po jakichś chaszczach, zbierałeś patyki, biegałeś z innymi? Ludzie mówią, o zrobimy wielki trawnik, żeby dzieci miały gdzie biegać. Ale dzieci tak naprawdę nie biegają po trawniku. I trzeba dotrzeć do tego poprzez odpowiednie poprowadzenie rozmowy, poprzez zadawanie takich pytań, żeby klient sam usłyszał, co mówi i żeby doszedł i zrozumiał, czego chce, żeby doszedł do tego sam. Więc rozmowa z klientem i zadawanie pytań, podsuwania mu odpowiednich zagadnień, żeby się nad tym zastanowił, żeby odpowiedzi były jak najbardziej świadome i w efekcie, żeby on stworzył tę przestrzeń, żeby ona była oparta na jego decyzjach z pomocą twoją, czyli projektanta.
Według Agnieszki najgorsze, co może być, to ankieta do wypełnienia. Bo wtedy nie ma dialogu, nie ma rozmowy z klientem, ktoś po prostu skreśla – tak chce żółte kwiaty, chce tam czerwone, nie lubię niebieskich. Według Agnieszki nie dobrze, że projektanci kształceni są jako artyści, którzy mają wyprodukować za każdym razem dzieło swojego życia, a nie przestrzeń życia dla człowieka. Bo oczywiście jako artysta możesz projektować wszystko. Ale kto to później utrzyma? Kto będzie się tym zajmował? Kto będzie czerpał z tego prawdziwą, głęboką radość? Kto będzie w tym żył? Agnieszka podkreśla, że najgorszy to projekt, który został zaprojektowany, zrobiony i stoi sobie martwy, jak dzieło do odkurzania na postumencie.
Aga mówi, że ludzie nie są głupi, ale nie posiadają wiedzy. Trzeba ich bardzo głęboko wyedukować. Nie dogmatycznie mówić klientowi, że ja wiem lepiej jako projektant, ale pomóc mu dojść do tego wszystkiego samemu. Pomóc mu zrozumieć, jak działają procesy życiowe, że kamień się nagrzewa, że robaczki są ważne, że włóknina ugniata glebę, powoduje grzyby.
Projektant musi oswajać klienta z tymi wszystkimi aspektami, prowadzić tę cierpliwą działalność edukacyjną, przejść z nim we wszystkie te, przez wszystkie obszary, które są związane z istnieniem ogrodu, przez te elementy i przez rośliny i przez tą materię ożywioną, nieożywioną, przez komunikację w ogrodzie, przez funkcje, przez pielęgnację ogrodu, żeby on się po prostu z tym oswoił, żeby się nie bał. No i na początku dać mu prosty ogród, łatwe rośliny na początek, żeby go to nie zjadło, żeby on się nie zniechęcił.
Agnieszka podkreśla, że dużo dzieje się w takich właśnie obszarach dyplomacji, komunikacji, psychologii, ale też w terapii. Projektant musi rozumieć hortiterapię, jak ogród może pomóc temu człowieku, jak on pomoże człowiekowi. Nie są to tematy proste. Nie są to tematy szybkie. Nie można tego po prostu odbębnić. Raz, dwa, trzy i już wiem, co ci zrobię. Agnieszce zwykle spotkanie z klientem zajmuje dwie do czterech godzin. Mówi, że trzeba sobie pogadać, tak? Ale dzięki temu zwykle na drugie spotkanie przychodzi już z koncepcją, która jest akceptowana w całości, bo po czterech godzinach rozmawiania o kliencie, rodzinie, zamiłowaniach dostajesz komplet wytycznych, jak zaprojektować dobry ogród dla tego klienta. Tylko trzeba poświęcić na to czas.
Oczywiście, nie z każdym się da i nie każdy jest chętny, żeby w ten sposób rozmawiać, ale jeśli zdecydujesz się pójść taką ścieżką jak Agnieszka, to w naturalny i łagodny sposób będziesz współpracować z tymi ludźmi, którzy dobrze grają na twoich falach i będziesz dziękować i życzyć wszystkiego najlepszego klientom, którzy po prostu chcą iść w innym kierunku.
I to jest też taki bardzo mocny punkt, który Agnieszka podkreśla, że jako projektant musisz mieć swoje zdanie. Obserwuję, że młodzi często nie mają siły przebicia, żeby wytłumaczyć czym jest ogród, czym może być i że często młodzi robią wiele wbrew swoim odczuciom. Robią to, czego nie lubią i nie chcą, bo działają pod klienta, bo mu ulegają, bo klient mówi, proszę mi to wprojektować i projektant to po prostu robi, bo boi się, że straci zlecenie, bo nie umie się odezwać, ale robi coś wbrew sobie. I dzieje się tragedia, bo później ten klient jest zadowolony, bo dostał to, co chciał, ponieważ, przepraszam, zgwałcił tego projektanta, a projektant zrobił mu to, co trzeba i później klient poleca tego projektanta dalej i projektant znowu jest w takiej samej roli, bo jaką rekomendację z tego polecenia dostaje? No właśnie taką, że można sobie wynająć go jako kreślarza posłusznego, który narysuje mu wszystko, który nie dyskutuje i później okazuje się, że projektant jest pracownikiem hurtowni przekładającym produkty na półkach i jest w jakiejś po prostu czarnej dziurze, z której bardzo trudno się potem wyrwać.
No więc musisz mieć swoje zdanie, żeby móc iść ścieżką, która będzie sprawiać Ci przyjemność, na której będziesz chciał się rozwijać i stawiać coraz lepszy. Gdzie się uczyć? Aga mówi, załatw sobie praktyki w arboretum. Obserwuj przyrodę. Nabieraj praktyki z takimi przestrzeniami pełnymi życia, ale też dobrze jest nabierać praktyki problemowej, takiej, która zmusza do myślenia, rozwiązywania jakichś trudnych zagadnień. Ostatnio opowiada o tym, że ze studentami planowali ogród w hospicjum i że trzeba było zwrócić uwagę na wszystkich użytkowników i niekoniecznie tych, którzy są tam pacjentami, ale równocześnie gości, którzy odwiedzają swoich bliskich i tak samo pracowników w hospicjum, którzy pracują i obcują z tym miejscem przez cały czas i potrzebują w jakiś sposób zebrać siły, czy odstresować się od tej trudnej pracy.
Wielkim poleceniem Agnieszki jest, żebyś się odłączył od telefonu. Nie wrzucał posta na Instagrama jednego za drugim, tylko poszedł na łąkę. Poobserwował nie przez obiektyw, tylko poobserwował oczami. Co tam naprawdę rośnie? Ile tam jest roślin na metr kwadratowy? Jak to się ma do katalogu roślin, który mówi, że mamy posadzić 2,3 sztuki na metr kwadratowy? Jak to się dzieje, że one tam na tej łące rosną tak gęsto i tak dobrze sobie radzą? Weź ze sobą szpadel. Zobacz, jak to się korzeni. Rozkop to, zrozum. Wejdź w to głębiej. Jak wymieszane są różne systemy korzeniowe, jak dzielą się tą przestrzenią. Zrozum rośliny, jak się ze sobą dogadują, bo dzięki temu będziesz potrafić z nimi operować. Musisz też zrozumieć podłoże, w którym one rosną. Musisz zrozumieć różne warunki. Co jednym pasuje, co innym nie pasuje. Więc z tego musisz odwiedzać bardzo dużo miejsc.
Agnieszka jest projektantką ogrodów, ale też na swojej stronie pisze, że jest podróżniczką i artystką. Ale podróżniczką – te podróże są niezbędnym elementem bycia projektanta ogrodów. Oczywiście to wszystko dzieje się z czasem i dzieje się z wiekiem. Wobec tego nie spodziewaj się, że będziesz wspaniały we wszystkim od samego początku i nie frustruj się z tym, że ci na początku nie wychodzi. Ale cierpliwie z każdym kolejnym sezonem zbieraj tą praktykę i zbieraj to doświadczenie. Odwiedzaj ciągle te same ogrody, żeby obserwować jak różne rośliny radzą sobie w różnych warunkach.
Z innej strony ucz się psychologii. Znowu, odłóż telefon, zacznij słuchać, dopytywać, słuchać cierpliwie. Słuchaj siebie, żeby zrozumieć drugiego człowieka. Musisz najpierw zrozumieć jak ty działasz, w jaką stronę idziesz. W ogóle bycie projektantem to jest sztuka głębokiego rozumienia. I oczywiście jest to sztuka życia, ale ona musi być poparta refleksją, bo uczymy się nie tyle przez pozyskiwanie wiedzy, co przez refleksję nad tą wiedzą. Wobec tego z jednej strony musisz zdobywać te doświadczenia zarówno w obszarze materii ogrodowej, roślin i wszystkich innych technikaliów, jak i właśnie samego człowieka, a później o tym dużo myśleć, później to przetwarzać w sobie. Więc zatrzymaj się i wyjdź z tej kultury przebodźcowania, a wejdź więcej w siebie.
Ja ci polecam, rób notatki. Ja dużo rozmawiam sam ze sobą za pomocą jakichś swoich notatek, tekstów, czasami też artykułów, które piszę. To pomaga mi uporządkować myśli właśnie, kiedy mam się z kimś podzielić, kiedy muszę dokonać wewnętrznego procesu ogarnięcia jakiegoś zagadnienia umysłem i skoncentrowania go w komunikacie tak, żeby zostać zrozumianym.
Zobacz, Agnieszka też napisała mnóstwo artykułów, ciągle pisze, ciągle uczy. To jest ten element, kiedy dzielisz się z drugim człowiekiem. A jako projektant ogrodów masz mnóstwo okoliczności dzielenia się swoją wiedzą z drugim człowiekiem, no bo to twój klient właśnie jest tym, tak? Zainteresujesz się czymś nowym, pozyskasz jakąś nową wiedzę i wtedy możesz opowiedzieć to klientowi, możesz się podzielić. Na pierwszym razie, nie wiem, nie wyjdzie ci zbyt fajnie, ale już po tym pierwszym razie, kiedy będziesz mówić o tym drugiemu klientowi, już będzie znacznie prościej. W międzyczasie sobie to jeszcze razy przemyślisz. Może sobie właśnie zrobisz jakieś notatki, może napiszesz coś na stronie. Ale generalnie musisz żyć intensywnie ze swoim wnętrzem, z tym procesem edukacyjnym i przetwarzania tej wiedzy. Musisz się uczyć życia z przestrzeni, nie z książek, regułek i katalogów, ale musisz się nauczyć obserwować przestrzeń. To jest to, co Agnieszka gorąco poleca młodym projektantom.
Zwróć uwagę, że wszystkie źródła wiedzy, które są dostępne dla Ciebie jako materiały edukacyjne, czy są to studia, czy są to książki, czy jakieś inne materiały, one są tworzone z perspektywy patrzenia jakiegoś człowieka, jakiejś instytucji. Wobec tego domyślnie są spaczone, w jakiś sposób skrzywione. To jest to, co tyle razy powtarzam. Chciałbym, żeby to dobrze wybrzmiało, że to musi przejść przez Ciebie. Nie możesz być dogmatyczny w szkole średniej, na uczelni, czegoś się dowiesz, ale musisz szukać więcej informacji, musisz być otwarty na świat, musisz się uczyć myślenia, mieć otwartą głowę na wszystko, co się dzieje wokół. Szkoły powinny uczyć otwartości. Często niestety jest przeciwnie.Agnieszka uczyła na ESP w Gdańsku, na kierunku architektura przestrzeni kulturowych, ale mówi, że strasznie wymęczyła ją to praca. Dlaczego? Właśnie dlatego, że jest zamknięta, że jest niedopasowana do niej, dlatego, że jest obciążająca w wielu obszarach, w których trzeba iść na jakiś ciężki kompromis.
Więc znowu, szukaj swojej drogi, swojej ścieżki. Oczywiście, że ja polecam Ci jakiś tam kierunek związany z bioróżnorodnością. Mam nadzieję, że w niego pójdziesz. Agnieszka bardzo podobnie, ale możesz znaleźć każdą inną ścieżkę, która będzie po prostu Twoja. Przefiltrować ten świat, wziąć coś z tego elementu, dołożyć coś swojego, dołożyć coś skąd inny, przetworzyć to przez siebie i stworzyć coś absolutnie unikalnego, co będzie zgodne z Tobą. Bo musisz czuć i myśleć jako istota, która żyje na ziemi razem z innymi istotami. Nie jesteśmy tutaj po to, żeby tą ziemia dyrygować. Mamy myśleć o przyrodzie i otoczeniu, jak o tym, gdzie my żyjemy. Mamy skupiać się na tworzeniu dobrych warunków do życia na ziemi, którą wszyscy współdzielimy.
Ale co to znaczy te dobre warunki? To już jest bardzo szerokie. Czy to będą ogrody prywatne, czy to będą ogrody publiczne, czy jakieś deweloperskie przestrzenie, czy to będą lasy kieszonkowe, czy ogrody deszczowe. Co Cię zafascynuje? Idź tam, gdzie poczujesz kajf, gdzie poczujesz pasję, pogłębiaj wiedzę i to zbuduje Ciebie prawdziwego, autentycznego no i w efekcie tego dobrego, tak? I też pamiętaj, że nie możesz w każdej dziedzinie być super ekstra.
Agnieszka radzi, żeby pracować w grupach interdyscyplinarnych, bo wtedy wychodzą rzeczy super fantastyczne, a jak chcesz wszystko udźwignąć samemu, no to wyjdzie Ci tak średnio. Także warto być specjalistą, warto iść w tą stronę, która Cię fascynuje i do innych, znajdować innych, którzy w swoich dziedzinach są najlepsi. Ja tak funkcjonuję jako mój Jakub Gardner team. Nie byłbym niczym, gdyby nie ci wszyscy wspaniali specjaliści i eksperci, których mam w swoim telefonie. Tysiące kontaktów, kiedy czegoś nie wiem, po prostu mogę zadzwonić i spytać: Proszę Cię, powiedz mi, jak Ty byś to zrobiła? Co polecasz do tego? A mam tu taką sytuację? A jak mogę to ogarnąć? A chodź, słuchaj, zrobimy to razem w zespole. Ty wyceń taki zakres, ja wycenię taki.
Ogród jest tak trudnym zagadnieniem, że wręcz niezbędne jest, żeby robić to zespołowo. I najlepiej te rzeczy wychodzą, jeżeli do poszczególnych zadań wybierasz ludzi, którzy są naprawdę szczerze oddani właśnie w swoje dziedzinie, w swojej specjalizacji, trzymają się tego, co ich naprawdę pociąga, rozwijają się w tym i to po prostu daje później najlepsze efekty. A kto inny? Zrobi jakiś inny zakres, w czym jest najlepszy.
To od siebie Ci powiem, że trzeba umieć odmawiać. Trzeba umieć powiedzieć, wiesz co, drogi kliencie, no jakby ja się do tego nie nadaję. Ja Ci mogę pomóc zakresem od A do B, a tamten dalej, no proponuje Ci kogoś takiego. Chcesz z niego skorzystać, nie chcesz z niego skorzystać, no to trudno, przykro mi. No jakby ja nie ogarnę, tak? Nie ma w tym żadnego wstydu, wręcz przeciwnie. To jest jakby wielka siła, żeby potrafić powiedzieć tu jest moje miejsce, jestem dobry w tym, a nie jestem dobry w czymś innym. Nikt nie może być dobry w czymś, we wszystkim. I jeżeli masz po drugiej stronie inwestora, który oczekuje od Ciebie, że mu zrobisz wszystko od A do Z i będziesz chodzącą encyklopedią, która będzie znać rozwiązanie na każdy problem, no to może to nie być najlepsza i najbardziej wymarzona współpraca. Może lepiej jej nie kontynuować, bo po prostu tego nie udźwigniesz i się przekręcisz, a jeżeli to udźwigniesz, to gigantycznym kosztem wewnętrznym.
To jest to, co mówiłem wcześniej, o czym mówi Agnieszka, żeby właśnie mieć tą swoją siłę przebicia, żeby potrafić wytłumaczyć, czym ma być ten ogród, jaka ma być Twoja rola i nie iść w żadne obszary wbrew sobie.
No ale skąd masz wiedzieć? Czym ma być ten ogród? Najlepiej by było wiedzieć to z własnego doświadczenia. I tutaj mamy kolejny punkt. Projektant musi mieć swój ogród. Musi mieć przestrzeń, na której będzie się uczył, eksperymentował, w której będzie uprawiał rośliny. Nie ma ogrodów bez roślin, więc to jest warunek synchwanon.
Na pytanie, co Cię inspiruje najbardziej, Agnieszka odpowiada obecnie mój ogród. Natura jest tworzenia, które się tam pojawiają. Podkreśla, jak ważne jest to własne doświadczenie, jak ważne są te eksperymenty, testowanie różnych pomysłów, różnych warunków. I ten ogród, który tworzy, stara się, żeby był jak najbardziej zrównoważony, czyli taki, który sam o siebie zadba. Sadzi tam różnorodne rośliny i sadzi je gęsto, piętrowo, dzięki czemu tych chwastów jest też mniej, ta gleba tak nie wysycha. I ten ogród, Agnieszki, tętni życiem i pełen jest różnorodnych istot, które znajdują w nim swoje miejsce, swoje pożywienie, swoje spokojne, bezpieczne miejsce do życia.
Jak on wygląda? Możesz zobaczyć, ponieważ w tym roku, 15-16 czerwca 2024, Agnieszka zaprasza na dni otwarte. To są bliziny województwo pomorskie, kilkadziesiąt kilometrów od Trójmiasta. Popatrzysz w internecie, znajdziesz informacje na ten temat. W tym samym ogrodzie Agnieszka urządza też różne inne eventy, na przykład niedawno warsztaty dzielenia bylin. A w wakacje planuje kursy hortiterapeutyczne. I to jest kolejny temat, który Agnieszkę bardzo inspiruje i pociąga.
Właśnie rozmawialiśmy o hortiterapii. Przyznam szczerze, że poszerzyła moje spojrzenie na ten obszar, a jest mi on szczególnie bliski i ta koncepcja właśnie ogrodu jako sanatorium, jako kurortu, w którym można regenerować swoje zdrowie, ładować swoje baterie, czy wręcz leczyć dolegliwości. Okazuje się, że są takie dwa główne kierunki hortiterapeutyczne. Jeden to jest bierna terapia, czyli i jest to przebadane i udowodnione, że na poziomie psychicznym w ogrodzie przebywając wśród zieleni czujesz się po prostu lepiej, więc są terapie ogrodem, które polegają na rekonwalescencji. Natomiast jest też druga gałąź, która kieruje się bardziej w stronę takiej aktywnej rehabilitacji. Są takie terapie, które wymagają jakichś określonych ruchów i poprzez włączenie do zespołu planującego rehabilitację hortiterapeuty, określając, że pacjent ma na przykład wykonać jakieś tam określone ruchy ręką, nogą, czy jakieś inne, on podpowiada, jakie aktywności można by było wykonać w ogrodzie. I okazuje się, że te same aktywności, które byłyby wykonywane przy pomocy rehabilitanta gdzieś w jakiejś salce ćwiczeniowej, a zastępcze wykonywane w ogrodzie, one później będą kilkadziesiąt procent skuteczniejsze. Więc znowu, praca w takim interdyscyplinarnym teamie, gdzie hortiterapeuta może właśnie wskazać pasujące czynności ogrodowe, może przynieść znacznie wyższy poziom skuteczności niż zwykłe ćwiczenia. Na przykład może być to napełnianie ziemi doniczką, albo pikowanie roślin.
No i przyznam szczerze, że jest to całkiem fascynujące. To już wchodzi w takie tematy aktywne, medyczne, które może nie do końca mnie zajmują, ale sama informacja o tym, że robienie czegoś w ogrodzie jest o wiele razy bardziej skuteczne, jest po prostu wow i szalenie inspirujące. Bardzo mi się to podoba. No a Agnieszka właśnie otwiera hortiterapię dla osób z depresją i właśnie w wakacje też pod takim hasłem będzie można korzystać z ogrodu, który założyła.
A jest to wielohektarowy ogród na Kaszubach. Pytam się Agnieszki jaką powierzchnię ma Twój ogród? Ona mówi, nie mam pojęcia. No dobra, na jaką powierzchnię ma działka? No kilka hektarów. Ale gdzie ten ogród się zaczyna, a gdzie się kończy to nie potrafię powiedzieć. To jest ciekawa odpowiedź. Muszę go odwiedzić w tym roku. Tym bardziej, że ściera się tam z bardzo specyficznymi warunkami. Bardzo różne stanowiska glebowe i torfy i piaski i gliny. A temperatury potrafią sięgać minus trzydziestu pięciu do plus trzydziestu siedmiu czyli amplitudy sięgające siedemdziesięciu stopni celsjusza. No Polska ma takie warunki. Często pada. No i niestety też obserwuję u siebie taką ekstremizację pogodową jak to wielu ogrodników wspomina, że teraz mamy dwie pory roku tylko zima i lato. Na razie znam tylko ze zdjęć. Mam nadzieję, że w tym roku poznam go też na żywo. Polecam też Tobie koniecznie zobaczyć ten ogród. Musi być zaprawdę piękny.
W sieci na stronie Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu nadnoteckiego Instytutu w Pile można znaleźć relacje z wystawy prac Agnieszki o tytule “Ogród jako obraz duszy”. Tutaj taki piękny fragment w opisie: “Dla autorki sam ogród jest obrazem, który został namalowany przy użyciu najbardziej zmiennych i nieprzewidywalnych farb jakimi są rośliny. Ogród to równocześnie żywy organizm, który nigdy nie wygląda tak samo. W każdej minucie zachodzą w nim zmiany spowodowane wzrostem roślin, wędrówką słońca i chmur po niebie, podmuchami wiatru, temperaturą powietrza czy opadami deszczu i śniegu. Nawet odwiedzające ogród zwierzęta powodują, że jest on w danej minucie niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Ogród ciągle ewoluuje, a wraz z nim obraz, który został zapoczątkowany przez jego twórcę. Ogród jest dziełem nigdy nieskończonym, obrazem wielowymiarowym, który działa na wszystkie zmysły człowieka. Poza tym jest zielonym płucem miasta i schronieniem dla wielu organizmów, również dla ludzi. Obraz ogrodu, choć zmienny, jest ciągły, a jego estetyka uzależniona jest od pielęgnujących go rąk.”
Tak, jeśli ogród Agnieszki jest odbiciem jej duszy, zaprawdę musi być to przepiękny ogród. Bardzo podoba mi się ta koncepcja. Bardzo podobają mi się też te inspiracje hortiterapeutyczne, te, które podkreślają, ile dobra ogród może wnieść w życie człowieka. Z jednej strony dzięki uzewnętrznieniu i temu, jak my jako projektanci możemy pomóc klientom wydobyć piękno z ich duszy za pomocą ich ogrodów, jeśli tylko dokopiemy się dość głęboko do tych pokładów, gdzie ona tam naprawdę jest, piękna i czysta i czująca to, co jest dla niej naprawdę dobre. A co jest dla niej naprawdę dobre? Oczywiście połączenie z życiem. Połączenie ze środowiskiem, z którego pochodzi i życie razem z nim, w nim, nie w warunkach sterylnych, ale w warunkach harmonii z tym bogactwem życia.
Przyznam szczerze, że miewam czasem takie kryzysy i smutek. Może gdzieś funkcjonujący w takim marzeniu, że chciałbym zbawić cały świat, chciałbym, żeby wszyscy zrozumieli pewne idee, pewne podejście, a niektórzy tak boleśnie ich nie rozumieją. Czasami tak bardzo nie da się dotrzeć do niektórych z tym pięknym przekazem i uwrażliwić ich na te wartości, które dla mnie czy dla Agnieszki są takie ważne. I to powoduje, że mam takie myśli, że o mój Boże, ta moja praca jest taka tymczasowa, taka bezsensowna, te wszystkie rzeczy są takie ważne, zarabianie pieniędzy i przeciwstawianie się wojnom i nie wiem, poruszanie się komunikacją, samochodami i budowanie jakichś budynków, w których mamy pracować, żyć, mieszkać, a te ogrody są takie tymczasowe, takie nietrwałe, takie tylko na chwilę, takie efemeryczne, eteryczne i sobie czasem po prostu myślę: mój Boże, jestem projektantem ogrodów, jestem twórcą najmniej przydatnych rzeczy na świecie.
No, ale na szczęście wiem, że nie i wiem, że te takie wewnętrzne wątpliwości, które nachodzą szczególnie silnie w niektórych porach roku, one są tylko pyłkiem na wietrze i łatwo je odegnać, kiedy przypominam sobie o tym, ile dobra mogę wnieść swoją pracą, ile dobra wnoszą inni i przypomnę sobie właśnie o takich inspirujących przykładach, jak życie, droga Agnieszki i te wartości, które z nią współdzielę.
No dobrze, podsumowując, co jest takie szczególnie ważne? Komunikacja – komunikacja z Tobą i komunikacja z klientem. Wniosek, który bardzo mocno płynie ze wszystkich wypowiedzi Agnieszki, która kieruje do młodych projektantów i ja bardzo mocno potwierdzam swoim doświadczeniem – musisz zadawać pytania, które sprawią, że klient z jednej strony siebie odkryje, a z drugiej strony sam dojdzie do tego, czego chce. Musisz dać klientowi się wygadać. Podczas takiego edukującego wywiadu, który przeprowadzi go przez jego zapoznanie się ze swoją koncepcją siebie w ogrodzie.
Po co w ogóle mu ten ogród? Dlaczego kupił dom z działką, a nie mieszkanie? Jakie to otwiera możliwości przed nim? Zadaj mu takie pytanie: Wyobraź sobie, że minał rok od założenia ogrodu, po czym poznasz, że ten ogród jest dobry? Albo: Co mogłoby sprawić, że ten ogród totalnie nie wyjdzie, że będzie przeciwny do tego, jakbyś to chciał? Musisz dać klientowi się maksymalnie wygadać. A zrobisz to rozmawiając z nim szczerze, otwarcie, prostym językiem, najlepiej bez jakichś wydumanych, profesjonalnych tekstów. W jakiś sposób kasując dystans, który w kontakcie między projektantem, a klientem, jest utrudniający, więc jakby zbliżając się do niego z troską.
To jest dla mnie słowo klucz. Po prostu stań na swojej pozycji, tego kim jesteś, co czujesz, jako projektant. Jeśli jesteś młody i wiesz mało, to po prostu też bądź w tym szczery i uczciwy. Nie musisz udawać nikogo. Jeśli będziesz starszy, będziesz mocniejszy, będziesz więcej wiedzieć o tym, co chcesz, dokąd iść, ale nigdy nie sprzeniewierzaj się sobie. Stój mocno na stanowisku siebie, swojego stanowiska i równocześnie słuchaj drugiego człowieka z troską i staraj się pomóc mu najlepiej, jak tylko potrafisz ułożyć ogród dla niego. Taki, w którym będzie mu się żyło dobrze. No to tyle.
Dziękuję Ci bardzo za uwagę. Opowiadałem Ci o Agnieszce Hubeny-Żukowskiej, wspaniałej projektance ogrodów. Wpisz sobie jej nazwisko w Google Pracownia Sztuki Ogrodowej. Znajdź różne kanały, w których się pokazuje. Zobacz, jakie masz możliwości czerpania pełni z jej wiedzy, doświadczenia, którym dzieli się bogato. Czytaj jej teksty, uczestnicz w warsztatach, bo warto, bo jest naprawdę człowiekiem, od którego warto się uczyć, nieprzeciętnym, jeśli chodzi o polskich twórców ogrodów.
Dzięki raz jeszcze za uwagę. Do usłyszenia następnym razem. Najlepszego.
Jesteś projektantem?
Cenisz nasze merytoryczne publikacje? Zapraszamy Cię do wspólnego rozwoju, biznesu i integracji.
Jesteś właścicielem działki?
Szukasz wsparcia przy aranżacji ogrodu?
Zajmujemy się kompleksowo procesem projektowo – wykonawczym. Wypróbuj możliwości naszego zespołu.
Szukasz czegoś innego?