Projektanci ogrodów w kulturze – przegląd książek i filmów
14 września 202323 10 Gawęda o wzorcowej ekipie ogrodniczej [Gawędy Ogrodnicze]
20 października 2023Gawęda o mistrzu ogrodnictwa ozdobnego, praktyce zawodowej i tworzeniu ogrodów „na żywo”.
Dziewiąty odcinek audycji Gawędy Ogrodnicze
Posłuchaj na swoim playerze:
Przejdź do podstrony podcastu:
Transkrypcja podcastu
Cześć. Tematem dzisiejszej gawędy będzie mistrz ogrodnictwa ozdobnego – Zdzisław Szumilas. To jest człowiek obdarzony niezwykłym talentem, wyjątkową wrażliwością, siłą charakteru. Ma taki dar, którym dobre pomysły przychodzą szybko. Wiesz, wchodzi do ogrodu i od razu po prostu wie, co będzie chciał tam urządzić. Nie przepada za krytyką, ale nie przez pyszałkowatość, ale przez świadomość swojej własnej wartości, która jest nieprzeciętna, no i właśnie bezkompromisowa. Ja to doskonale rozumiem i warto, abyś ty też to rozumiał, że doskonałość nie znosi żadnych kompromisów.
Przykład mistrza Szumilasa jest dowodem na to, jak wielowymiarowa jest rola profesjonalnego, odnoszącego sukcesy twórcy ogrodów prywatnych. Specjalnie mówię twórcy, ponieważ pan Zdzisław nie czuje się projektantem, ponieważ nie projektuje, może czuje się projektantem, ale nie projektuje ogrodów – on to po prostu robi na żywca. To też jest dla mnie świetną inspiracją, ponieważ po dekadzie praktyki projektowej, drugiej dekadzie praktyki wykonawczej, też teraz osiągam ten pułap, w którym tworze oczywiście koncepcję i jakiś zarys, jakiś rysunek wizualizacji, żeby pokazać klientowi, o co chodzi, w jakim kierunku idziemy, żeby uzgodnić z nim tą rzeczywistość, ale też dla samego siebie, no bo dzięki temu, że mam jakiś plan, to później jestem w stanie to powyliczać, skosztorysować, ale wchodzę i większość szczegółów jestem w stanie, no ustalić, zarządzać nimi bezpośrednio, na poziomie budowy. Kiedy miałem mniejsze doświadczenie, no to jednak musiałem sobie wszystko precyzyjnie rysować, a teraz mogę przyjść z materiałem, przyjść z chłopakami i mając uzgodniony, wymyślony pomysł – po prostu to zrobić. To też wiąże się z zaufaniem do samego siebie i z takim potężnym doświadczeniem zawodowym, który przychodzić czasem po prostu.
Ale chciałem powiedzieć o tej wielowymiarowości. To, o czym rozmawialiśmy z panem Zdzisławem, właśnie pokazuje, jak wielu różnych dziedzinach i kierunkach trzeba się rozwijać. Należy pielęgnować w sobie, praktykować wiele talentów, umiejętności i cech osobowości. Z jednej strony jest to zdecydowanie i podejmowanie decyzji, z drugiej strony doświadczenie zawodowe, wiedzę branżową, wiedzę o roślinach i ich uprawie, wiedzę budowlaną, techniczną, ale też rozumienie fizyki, wody i w ogóle fizyki, rzeczywistości, a z drugiej strony, czy też z trzeciej – psychologia, sprzedaż, komunikacja, umiejętność zdobywania zaufania klienta, umiejętności menedżerskie, biznesowe. No zdolność obserwacji rzeczywistości i sprawnego poruszania się w niej, a ta rzeczywistość w ogrodach prywatnych nie jest prosta, jest szeroka, jest właśnie wielowymiarowa.
W ogóle istnienie osoby mistrza Szumilasa jest też wielowymiarową lekcją pokory, a pierwszym punktem jest to, jak wiele bogactwa człowieka, jego doświadczenia, dorobku istnieje poza internetem? W świecie Google wydaje nam się, że jak czegoś tam nie ma, to już nie istnieje, ale Google się robi coraz krótszy, kiedyś pokazywał 10, 20, 50 i 100 stron, a teraz po 5 stronach przestaje nam pokazywać wyniki. No ale, na początku co w ogóle udało się znaleźć, jeśli chodzi o internet? Od razu mówię, że niewiele, a zacznę od tego, co pan Zdzisław przedstawia na swojej stronie. Umówmy się – nieaktualnej, ponieważ pan Zdzisław jest już emerytowanym twórcą ogrodów, od kilku lat się tym nie zajmuje, a więc jest to opis sprzed paru lat, ale dużo mówi o nim jako twórcy i jego podejściu. Jego działalność jest podzielona na dwie części.
Czytam ze strony www.ogro-gust.pl z zakładki “O nas” – Nasza firma działa w następujących zakresach:
1. Szkółka bylin i krzewinek. Mamy przyjemność zaoferować państwu materiał roślinny hodowany w szkółce naszej firmy. Jesteśmy obecni na rynku od ponad 25 lat. Posiadamy zezwolenie na eksport i import roślinnego materiału ogrodniczego (drzewa, krzewy, nasiona, cebula, urządzeń i maszyn ogrodniczych). Szkółka jest zlokalizowana w surowym, górskim klimacie, co nie jest bez wpływu na kondycję i trwałość roślin. Rośliny hodowane są w podłożach odpowiadających poszczególnym gatunku. Podłoża te całkowicie eliminują konieczność nawożenia chemicznego. Poszukiwane gatunki rozmnażamy w długich seriach. Możliwość ich zakupu trwa cały sezon od wiosny do jesieni. Większość materiału oferujemy w doniczkach standardowych typu p9, ale również produkujemy materiałów dużych doniczkach, np. Juki, trawy, hosty – w zależności od wymagań danego gatunku. Wykaz gatunków dostępnych w sprzedaży podajemy w aktualizowanej na bieżąco ofercie. Przy zakupie roślin w dużych doniczkach istnieje możliwość negocjacji cen. Firma ma możliwość dostarczania większej ilości materiału własnym transportem. Pracujemy w sezonie miesiące: marzec-listopad, od godziny 7 do 19 (oprócz niedziel i świąt). Serdecznie zapraszamy do współpracy. Życzymy udanych transakcji.
Ciekawe rzeczy się tutaj przewijają, w tej pierwszej części. Z jednej strony zezwolenie na eksport, import, czyli ślad tego, że pan Zdzisław pochodzi z dawnych czasów, bo dzisiaj przecież możemy sprzedawać wszystko, co tylko chcemy, przynajmniej w Unii Europejskiej. Z drugiej strony to, co stanowi potężną część jego doświadczenia, czyli uprawa bylin, ciekawe, zobacz – bez nawożenia chemicznego. A także długi czas pracy, wykorzystanie dnia maksymalne 12 godzin, ale tylko w sezonie.
No i druga część tekstu – urządzanie i utrzymanie zieleni.
Jesteśmy firmą z ponad dwudziestopięcioletnim stażem, zatrudniamy wysoko kwalifikowanych, sprawdzonych fachowców, odpornych na trudy i niewygody w zawodzie terenowym. Posiadamy duże moce wykonawcze. Świadczymy usługi kompleksowe, począwszy od projektowania, poprzez przygotowanie terenu, odgruzowywanie, nawiezienie właściwego humusu, niwelacja, po dobór materiału roślinnego – drzewa, krzewy, byliny. Posiadamy również ekipę pielęgnacyjną, zajmującą się utrzymaniem terenów zielonych. Wykonujemy kompleksy wodne, stawy, kaskady, lustra wodne, niekonwencjonalne aleje spacerowe, kąty rekreacyjne, rzeźby i meble ogrodowe, samoczynne nawadnianie ogrodu systemem gardeny, mechaniczne i elektroniczne podświetlenia ogrodu we współpracy z podwykonawcą. Współpracujemy również ze sprawdzonymi rzemieślnikami z dziedziny brukarstwa i ogrodzeń. Posiadamy profesjonalny sprzęt do niwelacji spiętrzeń terenu oraz wysokiej klasy sprzęt specjalistyczny do posadowienia głazów, a także transport ciężarowy. Z jednakowym pietyzmem podchodzimy do małych ogródków przydomowych, jak i do dużych realizacji terenów zielonych. Na całość materiału roślinnego i urządzeń zainstalowanych przez naszą firmę udzielamy 100% gwarancji. Serdecznie zapraszamy do korzystania z naszych usług od marca do grudnia. Pracujemy w systemie wielogodzinnym (oprócz niedziel i świąt).
Tutaj też skomentuje – zwróć uwagę na to, to się przebija tu w tym opisie, który jest syntetyczny, który pan Szumilas na pewno stworzył z wysoką uważnością na to, co jest dla niego najważniejsze, starał się oddać tutaj swoje największe pasje i wartości, że pracuje z wysoką uważnością, od samego początku, od dna, że tak powiem, odgruzowywanie, najpierw jest oczyszczenie ziemi, później nawiezienie właściwego humusu, niwelacja i ukształtowanie tego wszystkiego, od samego początku, kompleksowo. Nie da się założyć dobrego ogrodu, tylko trochę wchodząc i coś tam nakładając, narzucając, to po prostu nie będzie to. No i później mamy ślad tego wyrazu twórczego, o którym jeszcze będę opowiadał więcej, który zawiera wiele różnych form architektonicznych, roślinnych. Ale też bardzo fajne – “z jednakowym pietyzmem podchodzimy do małych i dużych realizacji”. To jest też to, o czym mówił mi pan Zdzisław i często w rozmowie rozmawialiśmy – o tej pokorze, że do wszystkiego trzeba podchodzić tak samo, ponieważ wartością jest ta roślina, którą udaje nam się w efekcie wyhodować i to jej mamy służyć i to dla niej mamy stworzyć jak najlepsze warunki.
No dobrze, co jeszcze można znaleźć w internecie? Jest relacja z targów Polagra w 2005, która opowiada o tej produkcyjnej stronie. Przeczytam ci:
W hali krajowej wystawy ogrodniczej Zdzisław Szumilas, firma Ogro-gust ze Szczyrku, przedstawił bogatą ofertę goryczek Gentianas, bezłodygowej Gentiana acaulis, chińskiej Gentiana sino-onata, siedmiodzielnej Gentiana semptemfida, dynarskiej Gentiana dynarica i tworzącej bardzo duże, sześcio-centymetrowej długości szaro, fioletowe kwiaty, krótkołodygowej Getiana clusii. Jak podkreśla właściciel, cykl produkcyjny jest długi, gotowe do sprzedaży rośliny uzyskuje się po upływie 3/4 lat od rozpoczęcia uprawy. Stąd też wysoka i cena – w sprzedaży hurtowej około 4 zł za roślinę w doniczce p9. Większość odmian jest rozmnażana przez podział. Zdzisław Szumilas mówi, że tajemnica sukcesów produkcji goryczek tkwi w przygotowaniu odpowiedniego podłoża, którego składu nie chciał jednak zdradzić.
Tu zwróć też uwagę na to – pokora i cierpliwość, tak? Trzy/cztery lata od rozpoczęcia uprawy może dopiero sprzedać roślinę. Też często powtarzam klientom, którzy mówią że już chcą, na teraz, zaraz ten ogród, żeby był gotowy, ja mówię, a ciąża? Trwa 9 miesięcy, nie da się jej przyspieszyć. Drzewo rośnie 5, 10, 100 lat, nie da się tego przyspieszyć. Do ogrodnictwa trzeba podchodzić cierpliwie i mój drogi, musisz też swoim klientom to po prostu opowiadać i edukować ich, że ogrodnictwo jest sztuką cierpliwości. Oczywiście, można sobie trochę skrócić, sadząc większe rośliny, co wymaga większych nakładów finansowych, ale tak czy siak przestrzeni między roślinami, rośliny zadarniające… No trzeba chwilę, zawsze poczekać, trzeba poczekać.
No dobrze, dalej, to co jeszcze udało mi się znaleźć o Panie Szumilasie, to jest “Maja w Ogrodzie”, w sezonie trzecim jest odcinek “Na stoku Klimczoka”, też ci przeczytam opis tego odcinka, bo fajnie charakteryzuje ten ogród i co się w nim znajduje.
W Beskidzie śląskim, kilka kilometrów od Szczyrku i 1,5 godziny wędrówki od szczytu Klimczoka, leży wieś Meszna. Okolica bardziej kojarzy się z turystyką i narciarstwem, niż ogrodnictwem, a jednak na stromych górskich zboczach nie tylko jodły i świerki są w stanie zdrowo rosnąć. Dzisiejszy ogród jest pod wieloma względami nietypowy, od roślinności, poprzez nagromadzenie wielkich skał, po niebywałą pedanterię widoczną w każdym szczególe. Jednocześnie to ogród bardzo pracochłonny i kosztowny, tym niemniej mogący dostarczyć wielu inspiracji. Właścicielem posesji jest Jan Rączka, jako człowiek biznesu, bez reszty pochłonięty prowadzeniem firmy medycznej, całą zieloną architekturę oddał w ręce fachowca Zdzisława Szumilasa. Właścicielowi zależało głównie na eleganckim trawniku, kolorowych rabatach i zapewnieniu intymności w ogrodzie. Poza tym projektant miał wolną rękę. Największym wyzwaniem okazało się usytuowanie działki, a także surowy, kapryśny klimat, od którego niczym Anglicy zaczynamy naszą rozmowę. Rzeczywiście czuć tutaj przewiew, a nawet przeciąg, bo wiatr schodzi z Klimczoka. Później zaczyna się tu wiosna, a przymrozki zimowe pojawiają się wcześniej. To oczywiście miało pewien wpływ na dobór roślin, ale projektant zdecydował się na pewną osłonę – powstało skalne spiętrzenie obsadzone odpornymi gatunkami. Ogród leży na południowym stoku, na wysokości ponad 500 m. Jest narażony na przeciągi, tym bardziej, że 2 przyległe posesje są niezagospodarowane. Działka no blisko 3000 m². Wejście znajduje się od strony północnej, niżej położonej, gdzie rozciąga się podjazd. Kierując się na zachód, mijamy rabatę ukrytą za nią wiatę śmietnikową i ścieżką z kamieni wędrujemy wzdłuż skalniaka do głównej części ogrodu, osłoniętej spiętrzeniem. U podnóża owego pagórka zbudowano założenie wodne z kaskadą. Naprzeciwko znajduje się taras, a przy domu rabata, koresponduje z nią większa, wcinająca się jęzorem w środek murawy. Dalej po kamiennych płytach i trawy docieramy do altanki gospodarczej, przed którą biegnie brukowana alejka. Tędy lub schodkami wracamy do podjazdu, z tej strony ożywionego wyspą zieleni.
Jeśli słuchasz teraz, tego możesz sobie wyobrazić po kolei, no pełen zakres tej Ogrodowej infrastruktury, niczego tam nie brakuje.
Inny odcinek, który obejrzałem, to dzięki uprzejmości pani Anny Słomczyńskiej, producentki ?”Ogród w Kamiennej Ramie”. To, co zwraca moją uwagę, oglądając oba te ogrody jest ich cechą charakterystyczną i to równocześnie jest powód, dla którego odnalazłem kontakt do mistrza, to jest moja namiętność do rozmachu. Nagromadzenie wielkiej ilości skał zabezpieczających skarpy, tworzących nasypy, ochraniające dom i dzięki płynącej, stojącej wodzie tworzące mikroklimat do uprawy bogactwa gatunków. To jest też cecha wspólna – obfitość roślin wszystkich rodzajów, wielokolorowy przepych. Pan Zdzisław tworzył ogrody wymagające bardzo intensywnej pielęgnacji, co też jest cechą charakterystyczną prawdziwie luksusowych przestrzeni, tylko dla elitarnej grupy właścicieli obdarzonych wysoką wrażliwością. A mimo że te ogrody są bezkompromisowe w formie, w wyrazie artystycznym twórcy, to wyraźnie widać, też po filmach, że jest tam miejsce na wszystkie metody spędzania czasu, tak jak lubią właściciele i są to bardzo funkcjonalne przestrzenie, dopasowane do swoich właścicieli.
W ogóle jak dowiedziałem się o panu Zdzisławie? Usłyszałem legendę o nim od Piotra Cholewy – dostawcy pięknych roślin, w specjalizacji drzew formowanych. Piotr opowiedział mi o jedynym swoim rodzaju ogrodniku, który realizował zapierające dech w piersiach założenia ogrodowe, zjawiskowe układy z kamieni, pagórki zadziwiające bujnością, gęstwiną roślin, zwykle z wodą. Słuchałem go i rosło mi serce, ponieważ taka właśnie twórczość jest moją namiętnością – rozmach wyrazu, bogactwo życia, żywiołów natury. Od razu zapragnąłem mistrza poznać, czerpać z tej skarbnicy mądrości. Poprosiłem Piotra o kontakt, zadzwoniłem, umówiłem się i jestem szalenie wdzięczny za to spotkanie, z którego teraz oddam ci drogocenne perły, abyś i ty mógł dzięki nim stać się lepszym projektantem i ogrodnikiem.
No więc, czego dowiedziałem się od mistrza – o nim samym. Jego rodzina pochodzi z Widuchowej, więc w ogóle są to strony dla mnie również rodzinne czy kielecczyzna. Ale sam urodził się w Małopolsce, koło Krakowa. Zaczynał w taki sposób, że edukował się w różnych miejscach na mistrza: mistrz warzywnictwa… Ale w pewnym momencie w Poznaniu był realizowany chyba jeden jedyny kurs mistrza terenów zieleni. I to było coś, co było strzałem w dziesiątkę, to właśnie uzmysłowiło mu, gdzie jest jego pasja i że rośliny ozdobne to jest właśnie to. Zaczynał, robiąc ogrody dla prominentów prl-owskich, którzy nie chcieli mu płacić za wiele, ale jednak płacili, więc od początku musiał się uczyć takiej gimnastyki, co było mu wolno, czego nie wolno. Gimnastyki z trudnym, zamożnym i mającym nad nim władzę klientem. Ale pracował dobrze i budował zaufanie. I to zaufanie jest wartością, którą bardzo często podkreślał podczas naszej rozmowy. Na początku trudno było zacząć, ale kiedy już miał swoje realizacje, na które mógł zabrać klienta, później, kiedy zrobił ogród tych realizacji, no to już mu ułatwiało sprawę i ten katalog, doświadczenie swoich własnych ogrodów sprawiał, że z każdym kolejnym było już łatwiej. Ja myślę, że to jest też zaufanie do siebie, wraz z rosnącym doświadczeniem nabierasz wewnętrznej pewności i to z niego wynika to zaufanie, którym klient ciebie obdarza. Ale zaufanie, którym klienci obdarzyli pana Zdzisława urosło do potężnych rozmiarów, przerodziło się często we wspaniałe relacje, co pokazuje swoim przykładem takim, że ma klub, prywatny klub swoich klientów, z którymi spotykają się raz w roku. A ponieważ pan Zdzisław jest koneserem wina, to również sobie posmakują i spotykają się u jednego z nich w ogrodzie. Pokazuje to po prostu piękną i wdzięczną relację, jaką jako twórca tworzy z ludźmi, co jest oparte na dobrych wartościach. Pan Zdzisław jest człowiekiem w żaden sposób nie przegiętym, nie silącym się na nic, jest zwyczajnym, żyjącym sam dla siebie ogrodnikiem. Z jednej strony jest to cecha oczywiście szacownego wieku, ale z drugiej strony czuć to życie w pokorze wobec sił większych od niego. No chociażby takich jak przyroda, z którą trzeba walczyć w ogrodnictwie albo klientów, gdzie no właśnie czasem nic nie można poradzić. Mistrz podkreślał, jak ważne jest doświadczenie, które nabywa się z domu, wrośnięcie w kulturze pracy, ale też praca z ziemią, wychowanie na wsi. Tam fajnie powiedział, że “czysty dom mnie pyta o to, jaką miotłą go wysprzątałeś”. Opowiadał mi o tym, jak od najmłodszych lat musiał pracować i to zbudowało po prostu u niego odpowiednią kulturę pracy. Mówił też, że istotne jest to, żeby zdrowo się prowadzić, nie palić papierosów, dobrze się odżywiać, właśnie dużo pracować.
Bardzo cieszyły go te zlecenia, w których klient zaufał bardziej. Tak, pieniądze są oczywiście ważne, ale nie najważniejsze, zaufanie jest bezcenne. Ubolewał na to, że dzisiaj czasy są inne, że w ogóle jest mało zaufania między ludźmi, zarówno między tymi, którzy są sobie bliscy, jak i tymi, którzy mają ze sobą tylko relacje profesjonalne.
Rozumie oczywiście potrzebę robienia projektów jako tego mechanizmu, który pozwala coś uzgodnić, zanim się zacznie pracować, bo mistrz pracował, po prostu wchodząc w teren, omawiając klientem co będzie tutaj robił, ustalając budżet i wchodził i robił, nie robił żadnych projektów. To jest fascynujące – on bazował przede wszystkim na zaufaniu.
No i jak on to robił? No tak, jak mówiłem na wstępie, to jest człowiek, do którego dobry pomysł i wizja przychodzą szybko, pojawiają się od razu jako kierunek, a szczegóły oczywiście ustala sobie później. Ale ja myślę, że to też jest zbudowane właśnie na tym zaufaniu, zaufaniu do siebie. Jeżeli posłuchasz swojego instynktu, jeżeli znasz swoją pasję, jeśli czujesz to, co robisz i co kochasz, to kiedy dostajesz czystą kartkę, po prostu zaczynasz na niej rysować. Bardzo mi się podoba to, że mistrz działał na żywca. Podoba mi się ten krótki proces projektowo-wykonawczy. Jest pomysł, od razu go realizujemy, jest taka niecierpliwość, aż on wreszcie zostanie wdrożony, aż to, co wymyśliłem w głowie, stanie się rzeczywistością.
No i co się dzieje? Dzieją się te niezwykłe układy kamienne i to jest naprawdę, widać po tych Majach w ogrodzie, potężna ilość skał, tak? To są gigantyczne skalniaki z wielkich głazów, układanych koparkami. Z jednej strony, one tworzą osłonę ogrodu, a z drugiej na takich wypiętrzeniach powstają galerie widokowe. To właśnie mistrz podkreślał, że galeria widokowa jest bardzo ważną rzeczą, dzięki niej można spojrzeć na ogród z innej perspektywy. Przypomniał sobie taką historię, którą przypomniał mu jego kolega, że robił u niego drugie spiętrzenie w życiu i przyszedł tylko na miejsce i po prostu miał tą wizję natychmiast – wszystkie domy mają być zasłonięte, tylko góry mają być widoczne. No i zbudował to, czyli wykorzystał intuicyjnie to, co właśnie robią najlepsi twórcy ogrodów – wykorzystał krajobraz zapożyczony, czyli góry i połączył go z krajobrazem na działce, na której też właściwie stworzył góry. No i dzięki temu też oczywiście przełamuje spadek terenu tymi wielkimi głazami, to podkreślał, że kamienie muszą być duże, muszą mieć swój ciężar i muszą być dobrze posadowione, żeby stanowiły opór, podtrzymywały, stabilizowały tą ziemię. Z innej strony, jeśli chodzi o ich samo układanie, taki fajny zwrot, że “kamień musi mieć swoje lico”, trzeba znaleźć tą stronę, którą chcesz wyeksponować tą twarz kamienia, a z drugiej strony posadzić jak na pupie. No to też rozumiem, bo jeżeli ściągam do klienta ciężarówki, kamieni, a lubię ściągnąć, jeżeli tylko oczywiście jest ta przestrzeń magazynowa, ale to jest mój ideał, po prostu lubię ściągnąć kilka albo kilkanaście ciężarówek, rozrzucić sobie to na płasko i później potrzebuję całkiem sporo czasu, żeby każdy z tych kamieni obejrzeć. Później kopareczką je wyciągamy, układamy i próbujemy. Czasami jest to postawienie, spojrzenie – kurcze nie tak, odwracanie, więc jest to cierpliwa praca, która no jest związana z tym, żeby ten kamień, który jest taki świeży, wystrzelony z kamieniołomu, dobrze poznać. No jest element losowości, no bo przecież nie zamawiamy ich sobie, nie wiemy, jakie one do końca będą, więc trzeba pracować z tym, co jest, trzeba go poznać i wykorzystać. Mistrz generalnie lubi eksponować kamienie, więc one często są myte, jak klienci chcą także impregnowane. A między tymi skałami wszystkimi powstaje niezwykły mikroklimat, dlatego że skalę są magazynem ciepła, a równocześnie strumienie czy jakieś oczka zbiorniki, które między nimi mistrz zakładał zwiększają wilgotność, więc w takich ogrodach wytrzymują rośliny wrażliwe na mróz, mimo tego, że te ogrody są zakładane często w górach. Bo też mówi, że po co mam jeździć gdzieś daleko, skoro tu wokół jest tyle miejsca, tak? Więc działał lokalnie. Szczyrk to już są konkretnie góry – Beskidy, więc taki klimat wymagający. Co do kamienia też w jednej Maji było fajnie pokazane – kamień, który był podobny do tego, który jest kładziony na domu, żeby nie wykorzystywać za dużo materiałów. W tych dwóch odcinkach był wykorzystywany kwarc z Sudetów, więc taki fajny, przyjemny, piaskowy kolor. Natomiast też opowiadał mi o tym, że kiedyś można było stosować piękne wapienie, już pokryte patyną z jury krakowsko-częstochowskiej, no ale niestety ludzie kradli je na potęgę, niszczyli przyrodę, więc zostało to zabronione, zamknięte. Biały kamień w Krakowie, w okolicach wygląda ślicznie, to mu się podoba, że on się fajnie kontrastuje z roślinnością i później fajnie zarasta Też fajnie opowiadał, że potrafi być niezwykłym magazynem życia, bo przyjeżdżały kamienie, właśnie jakieś tam omszałe, on chciał, żeby były czystsze, czyściły je z jakiejś brudu, z ziemi, a jeszcze po dwóch latach lepnica potrafiła się w takich kamieniach odradzać i go zarastać. Natomiast zupełnie nie podobają mu się otoczaki rzeczne w ogrodzie. Mówi: “No chyba gdzieś tam może w okolicach Nowego Targu, tam, gdzie są góry, jakieś rzeki wokół, to jeszcze może pasuje, ale w innych ogrodach robił tylko na wyraźne życzenie klienta i raczej niechętnie.
No to skały, a co z roślinami? No rośliny w tych skałach, no musisz zobaczyć te Maje w ogrodzie, przynajmniej te jedną, która jest na playerze dostępna. Tych roślin jest tam ogrom, to o czym mistrz mi mówił, że dobry dobór roślin to jest bogactwo życia i różnych form, to są i klony palmowe, i formy kolumnowe, i formy płaczące i inne i byliny i krzewinki. Generalnie kluczowa jest ta gradacja, która idzie od granic działki aż do najbliższego otoczenia domu. No i byliny. Byliny według mistrza to jest serce ogrodu, według niego ogród bez bylin to w ogóle nie jest ogród. Stosuje dużo iglaków, dużo formowanych, płaczących, przewisających roślin, ale równocześnie też dużo ciętych typu bonsai, a raczej będąc bardziej precyzyjnym – niwaki ogrodowe, bo to rośnie w gruncie. Za to raczej mało jest takich prostych, wolno rosnących form, może one są raczej poukrywane gdzieś tam z tyłu. Dużo jest intensywnych kontrastów, czerwieni z żółciami, pstrych liści, dużo jest też unikalnych odmian, ciekawych kolekcjonerskich rarytasów. Podobały mu się oryginalne zastosowanie roślin dzięki regularnemu cięciu, drzewa zastosowane jako roślina okrywowe, dzięki temu, że regularnie są cięte, też stosuje co godne uwagi i powtarzania liczne powtórzenia tych samych gatunków, co pozwala uzyskać spójność całej kompozycji. Czyli ten ogród nie jest naćkany tu jedno, tu drugie, tu trzecie, tylko też się posługuje plamami. Stosuje tam 10, 15 sosen które tworzą jakiś szkielet, a oprócz tego między nimi są inne rośliny poprzetykane, ale też nie po jednej sztuce, chyba, że są egzemplarze drzew czy krzewów. Ale jeśli chodzi o rośliny zadarniające czy jakieś krzewy, no to właśnie one się pojawiają w pewnych masach, zwiększonych ilościach. Bardzo mi się podobają ścieżki z kamienia i przestrzenie pomiędzy nimi zarośnięte zimo-zieloną paronychia kapeli. To jest roślina, której w ogóle nie znałem, a najwyraźniej bardzo warta uwagi, bo odporna i właśnie świetnie nadająca się do takich celów. No i inne rośliny, oczywiście, te goryczki bezłodygowe, floksy, inne byliny, mnogość tych bylin jest cechą charakterystyczną, jest tym, co sprawia, że ten ogród robi wow, że on zachwyca, że jest po prostu to bogactwo. Dużo innych zadarniających roślin, fajne odmiany których w ogóle nie znałem, to też każdy projektant, każdy twórca ma swoje własne ulubione, ale np. irga płożąca 'Streib’s Findling’ – bardzo fajna roślinka.
Dużo czasu schodzi oczywiście na podlewanie tego ogrodu, ale rośliny muszą być dobrze podlane. Jest to podlewanie zarówno po założeniu i tutaj też mistrz mówi, że chłopaki często pojechali a on jeszcze do późnych godzin nocnych to podlewał, żeby wszystko się przyjęło, a z drugiej strony w ogrodzie też. W ogóle każda roślina, którą sadzimy, każda pszczółka, która ma dzięki temu swój dom, ma wartość i to już jest wielka nagroda. To są słowa mistrza, które no były miodem na moje serce, biorąc pod uwagę, jak często ta praca potrafi dopiec i zmęczyć? No to nagrodą są właśnie te rośliny, jest całe to życie, a właśnie w tym bogactwie roślin no to ta fauna ma szansę być bogata, tak?
Mistrz opowiadał też o tym, że trzeba odwiedzać wszystkie miejsca ogrodowe, jakie tylko się nawiną, wszędzie trzeba szukać inspiracji, bo wszędzie czegoś się można nauczyć, wszędzie coś można podpatrzeć. Trzeba patrzeć na rośliny, jak rosną, zwłaszcza na duże drzewa, na ich pokrój, żeby wiedzieć jako twórca, dokąd zmierzamy.
O drenażach. Mistrz generalnie zawsze drenował swoje ogrody, ponieważ zastoiska wody to jest chyba coś, co według niego najbardziej szkodzi. Ja nie wiem, jakby często się to pojawiało. Myślę, że to jest też związane z tym, że to jest Małopolska, to są góry, tutaj mamy grunty gliniaste, okej, często z kamieniem, ale ten kamień jest dobrze zaklejony gliną, to on nieszczególnie drenuje, więc generalnie drenaże są kluczowe. Też podkreślał wagę tego, jak ważne jest doświadczenie – czy wystarczy jeden sączek w jakimś miejscu, czy więcej? No ale generalnie wszystko musi być dobrze zdrenowane, szczególnie przy ławach fundamentowych, jak są jakieś właśnie zagłębienia, żeby się nie robiły te zastoiska wody. Trzeba zwrócić uwagę na głębokie wykopy typu basen i one mogą też być barierą, dlatego, że ta woda będzie płynąć, żeby przy nich nie tworzyły się zastoiska i od nich musi być woda odprowadzona na poziomie fundamentów.
A taki dobry proces, o który przepytałem mistrza “Jak zrobić dobry drenaż?” brzmi następująco: Po pierwsze musi być zrobiony do strefy przemarzania, wykopany dół. Później wykładasz go włókniną, przyszpilasz po bokach, żeby ci nie obsypywała ziemia. Na dno wysypujesz 20 cm kamienia drenarskiego, czyli takiego około 2 cm, ale takiego sortowanego przez sito i płukanego, nie kruszywa. Następnie na to kładziesz rurę drenarską, mistrz mówi, że zwykle wykorzystywał osiemdziesiątki, ale może być też setka, jeśli nie jest dostępna albo na przykład pięćdziesiątki i to przysypujesz 30 cm kamienia drenarskiego. Później zamykasz włókninę na zakładkę, jeszcze dodatkowo co jakiś czas możesz przyśpilić jakąś gwoździem, żeby się to nie rozeszło jak będziesz zasypywał ziemię i zasypujesz ziemią urobioną. To jest istotne. Ja często na przykład spotykałem się z tym, że drenaże były zrobione całkiem nieźle, ale później zasypane i zagęszczone tą samą gliną, a tutaj mistrz najpierw uprawia ziemię, czyli urabia ją i poprawia jej warunki, żeby ona była przepuszczalna i dopiero później tą urobioną, przepuszczalną ziemią zasypuje drenaż. Ale Zobacz 20 plus 30 to jest 50 cm samego drenażu, głębokość drenażu jest na około metr. Tutaj u nas jest strefa przemarzania, więc zasypuje to około 50 cm ziemi przepuszczalnej, ale według niego, ziemia ma być urobiona na głębokość 40 cm, czyli to jest tylko 10 cm głębiej, niż w ogóle poziom na który od urabia ziemię, żeby ten ogród mógł być założony. Urobiona, czyli ręcznie przekopana, bo w ogóle raczej nie stosował maszyn, tylko ręcznie to przekopywał. Przekopana razem z odpowiednim wzbogaceniem, w zależności od tego, jaką masz ziemię albo możesz dać piasku czy kompostu czy kory czy torfu, w zależności od przeznaczenia też, jakie rośliny tam będą rosły. To podłoże, które stosuje do uprawy roślin w ogrodzie, nazywa w jednej Mai – regulówką i to jest właśnie ta tajemnica dobrego utrzymania się roślin. Odpowiednia sorpcyjność, czyli trzymanie wody, dzięki takim dodatkom jak kora, glina kruszona, no ale również też właśnie przepuszczalność.
Mówi, że też generalnie niechętnie stosował systemy nawadniania, że w okresie suszy rośliny trzeba zasilić śladowo, a takiego systemu nawadniania nie da się dobrze wyregulować. Więc tak, oczywiście, na życzenie klientów sądzę, że na trawnikach, ale jeśli chodzi o te rośliny, już rosnące na skarpach, a skarby przecież obsychają, no bo woda z nich spływa, no to podlewane ręcznie.
No to takie historie, jeśli chodzi o sprawy ogrodnicze. No co jeszcze, zgodziliśmy się, że Bros jest bardzo ostatnio środkiem na ślimaki też używa, ale że na przykład jest obrzydliwy dlatego, że powoduje że wszystkie te ślimaki stają się martwe w jednym miejscu i wydzielają taki śluz, no to, że można go po prostu rozsypać na podstawce i podstawki z tym środkiem rozstawić w ogrodzie, ale mówi że, tak czy siak, ani jednego, ani drugiego środka nie rozsypałby na warzywniku. Stosuje metody ułatwiające utrzymanie perfekcji w ogrodzie, czyli ekobordy przy trawniku siatkę przeciwko kretom, ale mówi na przykład, żeby wygrabić trawnik trzy razy w roku zamiast go wertykulować i nie jest też zwolennikiem aeracji. No myślę, że nie jest zwolennikiem aeracji, ponieważ zakłada trawniki na podłożu przygotowanym na 40 cm, więc no do takiej głębokości faktycznie 30, 40 centów potrafi się korzenić trawa więc no, przy tak dobrze przygotowanym podłożu to już co tutaj aerować, prawda?
Woda. Często stosuje wodę w ogrodzie, więc mówi, żeby zachować ją w czystości no to żadnych ryb, no to jest oczywiste no bo ryby śmiecą najbardziej, produkują całą tą pożywkę dla glonów, ale też używa preparatów, żeby ta woda była czysta mówi, że to są tylko naturalne preparaty, natomiast trzeba sobie przeliczyć jakie dawkowanie i regularnie stosować. Wtedy jest czysta.
Co do włókniny, oczywiście, jako przeciwnik włókniny, spytałem. No mówi, że na gruncie przepuszczalnym przy niektórych nasadzeniach to ma sens, natomiast na glebie ciężkiej przysypanej dużą ilością kory, no to nie działa dobrze, bo to po prostu wszystko się zakleja.
Rozmawialiśmy też o tym, ile jest pracy w tym zawodzie związanej z edukacją klienta i tym, że trzeba mu wyjaśnić pewne rzeczy, co będzie wyglądać dobrze, co nie, opowiedzieć, może czasem nawet coś przywieźć, posadzić żeby zobaczył, że to po prostu mu się nie podoba i odwieźć z powrotem. No generalnie ta branża jest trudna, uczy pokory i ta pokora jest bardzo ważna na każdym kroku. Pada deszcz, wiele psuje, człowiek sobie wymyśla pewne rzeczy, planuje, chcę, żeby było zrobione dobrze, ale deszcz mu spada, namaka i nie da się nic robić mimo tego, że jesteśmy gotowi. No to też jest element tego, że pracowali długo, po 12 godzin w sezonie, do oporu, bo trzeba było jakąś pracę skończyć. No mówi mi, że wstaniesz sobie w mundurkach, stawisz się do pracy, przyjdzie deszcz i co zrobisz, no trzeba robić, wtedy kiedy się da.
Rozmawialiśmy też, że wynagrodzenie musi być godne, to muszą być dobre pieniądze. Może nawet lepsze muszą być niż na zwykłej budowie, bo pracuje się ciężej niż na zwykłych budowlach, często trzeba właśnie poświęcić więcej, więc ta praca do oporu, często też w sobotę. No i że też trzeba brać, robić wszystko, że nie rozróżniać czy robi się jakiś tam ogródek, czy jakieś rondo, czy teren zielony, czy duży ogród, że to jest w ogóle nieważne, nie robi to różnicy, czy magnolia rośnie na prywatnej działce, czy na publicznej, bo w każdym przypadku ona robi tą dobrą środowiskową robotę. To właśnie koncentracja na tym, że jesteśmy ogrodnikami, że uprawiamy rośliny – to jest przepiękne i bardzo inspirujące. Oczywiście podkreślał, że trzeba, żeby wynik finansowy się zgadzał i trzeba dobrze liczyć swoje pieniądze i jeszcze lepiej, jeśli ma się zgadzać to, żeby zgadzał się lepiej i żeby zostawiało ich więcej, ale że to zaufanie właśnie do klienta i wzajemne jest OK i że też nie trzeba się drzeć o każdą złotówkę i po prostu czasem warto odpuścić, machnąć ręką i iść do innych rzeczy.
Podkreślał też jak bardzo lubi pracować z klientami w Beskidzie Śląskim, że to są po prostu wspaniali ludzie. No a w Krakowie miał na przykład różne historie tak mówi, że pół na pół, dobre i… i inne.
No i to tyle mojego reportażu i przyniesionych podarunków od Mistrza Szumilasa. Na pewno będę do niego jeszcze jeździł i uczył się więcej, aby stawać się lepszym fachowcem. Mam nadzieję, że to, co Ci przyniosłem, w jakiś sposób cię wzbogaci.
A na koniec powiem ci jeszcze co powiedzą o nim inny, którzy z nim pracowali. Pan Mirek Saczka – właściciel firmy Fliz-kom, która robi baseny, wykładane płytkami sauny, generalnie obsługuje dużo rezydencje tam 1000, 1200 m², robi całe strefy SPA Wellness, firma z okolic Myślenic, często pracował obok, polecał pana Zdzisława klientom. No przede wszystkim ceni go za fachowość, za obeznanie w temacie i za to, że ma tą wiedzę i umie przekonać klienta do siebie, na tej kompetencji, właśnie, buduje to zaufanie. O panu Zdzisławie też bardzo pozytywnie wyrażał się architekt wnętrz Pan Maciej Szwec. Mówi, że to jest człowiek, który posadzi stary patyk w ziemię i ten rośnie. A to jest rzadka sztuka, która udaje się bardzo niewielu, a żeby się udała no to trzeba mieć olbrzymie doświadczenie. I pan Zdzisław Boroń – elektryk, który często zakładał systemy elektryczne, podłączał urządzenia u pana Zdzisława w ogrodach mówi, że no mistrz Szumilas to jest najlepszy fachowiec, którego kiedykolwiek spotkał. Że to jest artysta i że te ogrody, które tworzy to są dzieła sztuki, że one nie powstają według projektu, że kiedy go pytał: jak ten ogród będzie wyglądał co się tu wydarzy, no to on mu nigdy nie opowiadał, nigdy nigdy nic nie mówił, on po prostu tworzył. I że każdy z tych ogrodów był inny, ale zawsze zachwycający. No i że te pielęgnowane ogrody wyglądają absolutnie doskonale.
Tyle dzisiaj ci powiem o Mistrzu Szumilasie. Dziękuję ci za uwagę. Wszystkiego dobrego. Rozwijaj się. Bądź pokorny. Nie zważaj na przeciwności, bo są i zawsze będą, a w tej branży cięższej, bardziej mokre niż gdzie indziej, ale skupiaj się na tej żywej nagrodzie, którą dostajesz, na tym życiu, które uruchamiasz dzięki swojej twórczości. Staraj się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafisz. Bierz 100% odpowiedzialności, to jest też coś, o czym mistrz mi wspominał kilka razy z dumą, że bierze 100% odpowiedzialności. Ale zobacz dba o to od początku do samego końca. Przygotowuje glebę na 40 cm, on ma pewność, że rośliny będą tam rosły, obserwuje to uważnie, buduje swoje doświadczenie, uprawia rośliny. Tak właśnie powinien postępować twórca ogrodów, który chce być mistrzem. Ja na pewno chcę i wiem, że będę doskonalił się do końca swojego życia, ponieważ kocham to, co robię. Jestem szalenie wdzięczny Panu Zdzisławowi, że podzielił się ze mną swoim doświadczeniem, wiedzą, będę mógł być dzięki temu lepszy. Ja będę dzielił się z tobą. Uważam, że dary, które się dostaje trzeba odnosić dalej i ty zanieś je dalej. Podziel się z innymi tą gawędą, przekaż ją innym, niech się dobro niesie.
Wszystkiego dobrego raz jeszcze. Pozdrawiam
Jesteś projektantem?
Cenisz nasze merytoryczne publikacje? Zapraszamy Cię do wspólnego rozwoju, biznesu i integracji.
Jesteś właścicielem działki?
Szukasz wsparcia przy aranżacji ogrodu?
Zajmujemy się kompleksowo procesem projektowo – wykonawczym. Wypróbuj możliwości naszego zespołu.
Szukasz czegoś innego?