Ogrody pokazowe i edukacyjne OOP
Rolki z instagrama, shortsy YT i tik-toki
Prezentujemy najlepsze praktyki i porady dla projektantów oraz osób zakładających ogrody prywatne w Polsce.
Sprawdź spis treści wszystkich materiałów video podzielonych tematycznie.
Eksperymenty ze ściółką z liści [OOP 019]
Ściółkowanie liśćmi to jedno z najprostszych i najtańszych rozwiązań poprawiających jakość gleby i mikroklimat w ogrodzie.
Ściółka chroni glebę przed wysychaniem i erozją oraz ostrymi skokami temperatury. Kiedy liście się rozkładają, dostarczają glebie materii organicznej, stanowiąc pożywkę dla mikroorganizmów przekształcających je w próchnicę. Dżdżownice wciągają ją następnie w głębsze warstwy poprawiając jakość całego profilu glebowego.
Zwykle zaleca się grubość 5-10 cm, jednak postanowiliśmy sprawdzić jak będzie zachowywać się także znacznie grubsza warstwa, szczególnie, że chcemy zagłuszyć rosnące na tym odcinku pokrzywy – a to wyjątkowo wytrwały przeciwnik.
Otrzymaliśmy pocięty materiał mieszany z różnych gatunków drzew. Trudno przewidzieć, czy wpływ na pH będzie bardziej neutralny czy zakwaszający, jaka może być zawartość garbników i fenoli, które ograniczają tempo rozkładu. Jednak wiemy, że generalnie mamy materiał bardzo korzystny dla gleby.
Ściółka liściowa jest bogata w węgiel (40-50%), zawiera też w istotnej ilości azot (0,5-1,5%), potas (do 1%), wapń i wiele mikroelementów. Zawartość fosforu jest umiarkowana (do 0,2%), znacznie miejsza niż przy ściółkach zielonych, kompoście czy oborniku.
Stosunek C:N może wynosić 30:1 do 80:1, więc będzie rozkładać się znacznie wolniej niż ściółka z trawy, gdzie ta proporcja wynosi ok 15:1, ale znacznie szybciej niż słoma (C:N 100:1, N do 0,5%), igliwie (C:N 80-120:1, N do 0,2%) czy kora (C:N 200-500:1, N do 0,3%).
Będziemy pokazywać, jak to się zachowuje po upływie różnego czasu.
Kompost pachnie a nie szkodzi [OOP 018]
Rozkładające się rośliny pachną i nie jest to zapach nieprzyjemny, chociaż osobom nieoswojonym z nim w pierwszej nucie wydaje się niepokojący.
Lignina rozkłada się do fenoli, które pachną słodko i ziemiście. Kwasy organiczne – octowy, masłowy czy mlekowy – pachną fermentacją. Aldehydy i ketony mogą pachnieć świeżymi liśćmi a w miarę rozkładu – bardziej zgniło. Wszystko to razem i inne lotne związki pachną podobnie jak ściółka w lesie.
Jeśli rozkład jest beztlenowy – moga powstawać tiole (merkaptany) i trochę siarkowodoru (chociaż to raczej z rozkładu zwierząt), których zapach jest nieprzyjemny.
Dlatego kompostowniki regularnie się przerzuca i nie należy usypywać na nich zbyt grubej warstwy odpadów zielonych. Żeby zachować wyłącznie rozkład tlenowy.
Za wszystkie te zapachy intensywnego rozkładu odpowiedzialne są mikroorganizmy destruujące komórki i organy roślinne na prostsze związki i substancje. To grzyby, ale przede wszystkim bakterie, a spośród nich – promieniowce.
Kiedy zaczniesz głębiej wdychać te zapachy, zobaczysz że nie przynoszą ci one żadnej szkody – przeciwnie, zaczynają działać kojąco.
Kontakt z tą mikroflorą glebową ma bardzo dobry wpływ na zdrowie człowieka. Wspiera m.in. różnorodność flory jelitowej, poprawiając trawienie i odporność. Stymuluje produkcję serotoniny i działa jak naturalny probiotyk poprawiając nastrój i redukując stres.
Nie ma się czego bać.
Pozyskanie liści na ściółkę [OOP 017]
„Miodzio” – tak ogrodnicy miejscy z Gubina nazywają jesienny materiał liściowy, zebrany podczas sprzątania w parkach, który do wiosny zdąży się już trochę przekompostować.
W kolejnym sezonie wykorzystują go przy różnorodnych pracach ogrodniczych, m.in. jako element poprawiający strukturę gleby przy sadzeniu roślin, jako materiał do ściółkowania.
Suche, opadłe liście z drzew to materiał głównie węglowy, więc rozkłada się raczej powoli. Szczególnie jak leży w grubszej warstwie. Dlatego świetnie nadaje się do zagłuszania chwastów.
Zbierany kosiarkami jest już wstępnie pocięty, więc wiatr tak łatwo go nie rozwiewa. Rozsypany jest bardziej zbity i też szybciej się rozkłada niż całe liście z drzew. Z drugiej strony na wysokiej pryzmie może dostawać mniej tlenu i mogą zacząć się procesy beztlenowego rozkładu.
Idealnie byłoby, żeby całego tego materiału z parków nie wywozić – ale skoro już wywieziono, to my z przyjemnością go zagospodarujemy.
Zimowy powrót bobra do ogrodu [OOP 016]
Choćbyś nie wiem jak bardzo chciał, żeby wszystko było po twojemu, to zawsze pojawią się istoty, które będą miały wpływ na twoją rzeczywistość i z którymi będzie trzeba się liczyć.
Na przykład bóbr, który postanowi, że będzie mieszkał właśnie w twoim ogrodzie. Na przykład sąsiad, z początku bojowo nastawiony – a potem naście razy dziennie razem z wnukami przychodzący odwiedzać zwierzaka.
Wygląda na to, że nasz lasek będzie jednak mokradłem. Okresowo zalewanym, ponieważ z pewnością służby miejskie utrzymujące rowy w dobrym stanie i wlasciciele domów z piwnicami będą co jakiś czas udrażniać tamy.
Widzę jednak, że taka walka daje bardzo tymczasowe efekty, ponieważ bóbr jest wyjątkowo zdeterminiwany i błyskawicznie odbudowuje zapory.
Trzeba będzie się przyjrzeć uważniej klasie Phragmitetea – zbiorowiskom szuwarów występujących w strefie brzegowej wód stojących i płynących, a szczególnie związkowi Magnocaricion – szuwarom wielkoturzycowym i bagiennym.
Zaszczepimy rośliny znoszące takie warunki – m.in. turzyce, kosaćce i mozgi. Na początek będzie dość ciemno, ale z czasem część drzew na pewno zniknie, zgryziona albo wygnita. A światło pozwoli na bujniejszy rozwój bylin.
Można by się próbować temu biegowi spraw opierać. Projektować rzeczywistość na zasadzie „o nie – będzie tak jak ja chcę!”.
Tylko że to jest bardzo wysiłkowa metoda. Lepiej odpuścić, żyć spokojniej i szczęśliwiej, w zgodnie z innymi. Elementami natury w swoim ekosystemie.
Pozyskiwanie patyków na … [OOP 015]
Nie wszystko musi być trwałe i pozbawione widocznych oznak starzenia.
Kiedyś nam się zdawało, że im bardziej niezniszczalne materiały do budowy ogrodu, tym lepiej. Metale zabezpieczone przed korozją, beton, szkło i kompozyty zachwycały nas tym, jak opierają się upływowi czasu.
Ale one nie są wcale prawdziwe niezniszczalne, także się starzeją. Często brzydko i kłopotliwie. Są tak przetworzone, że ich powrót do natury jest niemożliwy i dokładają się do zalegających na wysypiskach mas śmieci.
A wspaniałym tworzywem twórczym może być materiał o bardzo krótkim cyklu życia – jak patyki. Wyrastają z ziemi, słońca i powietrza. Przycinasz je – a one odrastają na nowo. Układasz je na ziemi, służą ci przez jakiś czas a potem do niej wracają.
Rozpadają się w oczach, z roku na rok coraz bardziej kruche, zjadane przez owady, grzyby, promieniowce i inne bakterie. Przypominają o tym, jak efemeryczne jest nasze istnienie. Że warto czerpać z każdej chwili to co najlepsze i nie martwić się jej ulotnością.
Skoro i tak nie możemy oszukać czasu – lepiej się z nim zaprzyjaźnić i zaprząc go do tworzenia ciekawych, zmieniających się przestrzeni.
Ogrodnik szuka rolnika [OOP 014]
Ziemia w ogrodzie odpowiada za wszystko, co dzieje się na jej powierzchni.
Najwięcej życia (grzybów, bakterii, nicieni, pierwotniaków itd) znajduje się na głębokości do 20 cm i tam też korzeni się większość roślin. Tam dociera najwięcej powietrza, więc zachodzą tlenowe procesy rozkładu oraz oddychanie korzeniowe. Jest tam najwięcej próchnicy i różnorodnych związków organicznych.
Nie mniej ważna jest kolejna warstwa – podglebie, na głębokości do 40 cm. Tam spływają lub gromadzą się cięższe minerały i może magazynować się sporo wody. Ale to nadal nie wszystko. Pod tą warstwą znajduje się skała macierzysta. Co niekoniecznie musi oznaczać litą skałę – u nas jest to glina. Z niej powstała i powstaje gleba powyżej.
W naszym ogrodzie będziemy uprawiać rośliny zielne, krzewy a przede wszystkim drzewa. Te najpłycej korzeniące się schodzą do głębokości 1-2 m. Te o głębokim systemie korzeniowym chciałyby na naszej glebie zejść zapewne do 3-4 m.
A mniej więcej na wysokości podglebia (ok 30 cm) mamy podeszwę płużną, warstwę zagęszczoną w wyniku lat uprawy. Jest tak zbita, że zarówno pług wykonujący orkę jak i agregat z broną talerzową ślizgały się po niej i nie były w stanie wejść niżej. Utrudnia penetrację wodzie i korzeniom w głąb.
Najlepszym sposobem żeby ją rozbić jest głęboszowanie, czyli uprawa polegająca na głębokim nacięciu i skruszeniu podeszwy. Jest to o tyle fajne, że nie odwraca gleby, a więc nie powoduje utraty cennej próchnicy przez utlenienie.
Szukamy rolnika.
Sprzątanie śmieci [OOP 013]
Regularne sprzątanie działek w mieście to standard ale to co się dzieje przy samej ulicy przechodzi pojęcie.
Sporo śmieci nawiewa wiatr ale większość ludzie po prostu wyrzucają świadomie i specjalnie. Przywożą nocą całe worki śmieci zmieszanych i zostawiają w lasku, na bezczela, za latarnią. Opony, sprzęt AGD – największa była lodówka, przyczepka zgniłych dyni.. mieszkańcy z okolicy wciąż nas czymś zaskakują.
Cześć większych odpadów – szczególnie gruzów oraz starych i gabarytowych śmieci motoryzacyjnych, zakopujemy i aranżujemy w chaszczach żeby zarosły. Antropocean jest rzeczywistością codzienną i wszechobecną, trochę musimy już z tym żyć, rośliny i ogrody też.
Pozbycie się tych śmieci też nie jest takie oczywiste – ponieważ nie mamy tutaj budynku, nie mamy też umowy ze śmieciarnią. Musimy je więc zabierać i upychać prywatnie po swoich śmietnikach albo wywieźć jako osoba prawna odpłatnie.
Postawiliśmy już trzecią tablicę ostrzegawczą, teraz na słupie z kamerami. Zobaczymy, może sytuacja się poprawi.
W ogrodzie zamieszkał bóbr [OOP 012]
Tamy na rowie nie robią się same i to nie jest piżmak.
Nikt inny nie zjada drzew, zostawiając wokół trociny – to musi być bóbr.
I co to oznacza?
Dobre pytanie – w naszej sytuacji.
Bobry co do zasady są super i jeśli moglibyśmy mieć rozlewisko na części ogrodu bardzo by nas to ucieszyło.
Powstałby ekoton atrakcyjny dla wielu różnorodnych gatunków roślin i zwierząt, które moglibyśmy obserwować i cieszyć się ich obecnością. Poprawiłoby to ogólne warunki wodne, zwiększyło zapas z którego możemy korzystać do podlewania i w ogóle lokalny mikroklimat.
Taki scenariusz się jednak zapewne nie wydarzy, ponieważ bóbr wykonuje spiętrzenie wody na rowie melioracyjnym. Przede wszystkim ten rów jest regularnie czyszczony przez jakieś miejskie służby. Jest budowlą hydrotechniczną, która ma pełnić swoją rolę – osuszać okoliczne pola oraz działki, na których ludzie mają nisko zbudowane domy. Podczas ulew sąsiadom zalewa tu piwnice, wiec bobrze rozlewisko pewnie też będzie im nie na rękę.
Poza tym rów latem wysycha do zera, więc nie zapewni bobrom stabilnych warunków cały czas (chyba, że dzięki ich pracy przestałby wysychać).
Obawiam się, że powstanie teraz seria ekstremalnych katastrof –
1. podtopień, które sprawią, że obecne drzewa w lasku uduszą się i wypadną, na zmianę z
2. totalnym osuszeniem, które nie pozwoli zadomowić się tu ani bobrom, ani innym gatunkom wodnym.
No zobaczymy, jak to się dalej rozwinie.
Świetną robotę merytoryczną robi w tym obszarze stowarzyszenie „Nasz Bóbr” – dziękujemy za know how oraz @daniel_petryczkiewicz za szybkie wskazówki.
Zasłony z cisa z nasion [OOP 011]
Każda roślina wyrasta z nasiona. *
I nasiona są dużo tańsze od sadzonek. Połączenie tych dwóch faktów skłoniło nas do wyboru nieoczywistej metody wykonania zimozielonych zarośli osłonowych.
Do zarośnięcia mamy ponad 700 m2. Gdyby chcieć obsadzić to najmniejszymi sadzonkami budżet wyniósłby między 5 a 12 000 zł. Nasiona kosztowały mniej niż 100 zł.
Oczywiście trzeba poczekać aż wyrosną. Ale z cierpliwością nie ma u nas problemu. Część z nich też nie wyrośnie, ale temuż posadziliśmy je dość gęsto.
Istotnym argumentem za nasionami są też warunki w jakich przyjdzie im rosnąć. W większości to zbudowane z gruzów pomieszanych z ziemią pagórki, w których kopanie byłoby uciążliwe.
Pagórki przez zawartość betonu są też dobrze zdrenowane, sadzonki przyzwyczajone w szkółce do regularnego podlewania byłyby nieprzygotowane na taką sytuację. Co innego nasiono, które od najmłodszych lat będzie musiało sobie poradzić i dostosuję się dokładnie do tego miejsca, w którym zostało posadzone.
Zobaczymy co z tego będzie. Za parę lat też się dowiesz.
* no dobrze, glony nie mają nasion…
Nawrót powodzi – czy to piżmak? [OOP 010]
Zalewowa przygoda rozwija się niepokojąco.
Pod wodą zniknęła już spora część lasku, która do tej pory zawsze była sucha. Zalewa też sąsiadów we wsi w górę rowu, podchodzi im pod piwnice. Niedobrze. W końcu miał to być rów odwadniający, a nie nawadniający.
Co to będzie dalej?
W okolicy już nie raz widziano piżmaki, chociaż nie na naszym rowie. Ja też mam z nimi pewne doświadczenia. Potrafią tworzyć liczne kolonie.
Zastanawiamy się i dyskutujemy – jak to pogodzić, ludzkie priorytety i ich istnienie w naszym ogrodzie. Jeśli poziom wody będzie tak wysoki, zgniją i przewrócą się drzewa. Możemy na to przestać i cieszyć się z ogrodu bagiennego.
Z drugiej strony raczej nie może być tak wysoki, bo to istotny rów melioracyjny i nie może być zatkany. Nie jesteśmy jedyną stroną w tej sytuacji a czop zatykający tworzy się pod wiaduktem, nie na naszej działce.
Szukamy najlepszej drogi dla natury i cywilizacji. Jeśli ustalimy dobrą praktykę w takiej sytuacji, będziemy mogli się nią podzielić.
Eskalacja powodzi w ogrodzie [OOP 009]
Zakładanie ogrodów to z pewnością nie jest nudne zajęcie.
Dziś spotkały nas nowe niespodzianki i odkryliśmy nowe fakty.
Zbliżamy się do rozwiązania zagadki powodzi w okresie bez opadów deszczu. Chyba jakiś zwierz zaczopował rów przydrożny i przez to zaczęło nam konkretnie zalewać cały lasek.
Co to będzie? Przez trzy lata nie było takiej sytuacji, a sąsiad co tu mieszka od 50 ciu w ogóle nie pamięta, żeby kiedykolwiek była.
Jak sobie z tym poradzić? Czy ten czop powstał sam z siebie – niefortunnie zablokowana gałąź zaszła liśćmi i mułem? Czy ktoś go celowo zbudował?
Nie ma innej drogi jak cierpliwa obserwacja sytuacji żeby dowiedzieć się więcej. Im więcej danych, tym lepsze rozwiązania dla problemu będziemy mogli wymyślić.
Lepsze dla każdej ze stron – człowieka i innych istot żywych, działając w duchu zgodnego symbiocenu.
Długa, zawiła i zaskakująca jest droga do dobrego ogrodu – mądrze urządzonego, wygodnego dla wszystkich i przez to pięknego.
Powódź w ogrodzie [OOP 008]
Co zrobić z kawałkiem ziemi w ogrodzie, który jest cyklicznie zalewany?
Wielu idzie na walkę z Naturą, jednak to nie leży w mojej naturze. Zamiast tego wolę i proponuję taki stan pokochać i spróbować się w nim odnaleźć.
Bagniska i mokradła to ostoje różnorodnego życia. Można tam uprawiać wiele roślin, które nie poradzą sobie nigdzie indziej.
Najpierw trzeba dobrze poznać sytuację. Zaobserwować ją przynajmniej przez 12 miesięcy, aby zrozumieć jej zmienność sezonową.
Nasz rów w upalne lata wysycha do zera. Podczas ulew zdarzało się już, że wylewał mocno. Potrzebujemy znać regularny i maksymalny zasięg tego zalewu. Na tej podstawie będziemy mogli myśleć o doborze gatunkowym – co tam posadzić.
Aby rośliny dobierać do panujących lokalnie warunków, zamiast – na podstawie sympatii do roślin zmieniać warunki tak, aby chciały u nas rosnąć.
Taki wzorzec – pełnego szacunku dla przyrody i umiaru gospodarowania terenem – promujemy w OOP i polecamy ci w twojej codziennej praktyce zawodowej.
Dzikie osłony od zwierząt i hałasu [OOP 007]
Co zrobić, kiedy nie możesz lub nie chcesz stawiać typowego płotu albo innego szczelnego ogrodzenia wokół ogrodu?
Największym szkodnikiem, przed którym potrzebujesz się zabezpieczyć, będą duże ssaki. Na czele z najbardziej ciekawskim, hałaśliwym i destrukcyjnym przedstawicielem Primates – małp naczelnych, czyli człowiekiem.
Kolejnym powodem, dla którego warto zaaranżować jakąś osłonę, jest szkodliwy wpływ wiatru, który wyrywa, łamie, wychładza i wysusza rośliny w ogrodzie.
Oba te czynniki, przed którymi warto się chronić działają przez cały rok, może nawet najintensywniej w okresie, kiedy rośliny liściaste pozbawione są liści.
Dlatego potrzebujesz tak kombinować, żeby osiągnąć maksymalną szczelność i gęstość. Rośliny zimozielone są najbardziej logicznym wyborem.
Zobaczymy czy zdążą wyrosnąć, zanim zjedzą je, zadeptają lub pokradną jacyś ssaczy barbarzyńcy. I czy w tym czasie nasze patyczaste zasieki zniechęcą niszczycieli od penetrowania ogrodu. Ciekawe. Eksperyment.
Eksperyment z piaskowymi pagórkami [OOP 006]
Nie jest tajemnicą, że rośliny w trudnych warunkach rosną silniejsze.
A razem ze zmianą klimatu wygląda na to, że kluczowy trud z jakim rośliny będą musiały się mierzyć w przyszłości, będzie polegał na wysokich temperaturach i braku wody.
Piasek bardzo się rozgrzewa, akumuluje ciepło. Jest też bardzo przepuszczalny – woda przechodzi przez niego jak gąbka spływając w dolne warstwy. Rośliny rosnące na piasku tworzą rozbudowane systemy korzeniowe, przystosowane do niedoborów wody i wychwytywania jej najmniejszych ilości. Muszą też radzić sobie z niedoborem składników pokarmowych.
Młode siewki chwastów też trudniej rozwijają się na piasku i łatwiej je wyrwać. Ale tylko młode – skuteczne plewienie np. rozrośniętych w piasku jeżyn czy perzu nie należy do łatwych zadań. Z drugiej strony plewienie jeżyn i perzu nigdy nie jest łatwe…
Sprawdzimy i udokumentujemy – jak różne rośliny radzą sobie w takich warunkach? Czy gatunki, które preferują inne podłoże, potrafią dostosować się do wzrostu w piasku? Jakie korzyści i problemy przynosi grube ściółkowanie piaskiem?
Poznanie działki przed projektowaniem [OOP 005]
Uszanuj i wykorzystaj. Rozgaszczaj się z umiarem.
Takie zasady warto uświęcić, zanim zaczniesz planować cokolwiek, na jakimkolwiek kawałku ziemi.
To nie jest wielka sztuka wpaść na działkę z buldożerem, skasować to co było, wysterylizować i narysować coś zupełnie nowego, bazując na swojej czystej kreatywności.
Takie działanie to raczej rzeź i czysta emanacja ego. A często właśnie tak zakłada się ogrody. Czy twoje ego jest tak wyjątkowe i boskie, że w jego imię gotów jesteś zamordować wszelkie życie na swojej ziemi? Wyrwać i wykosić wszystkie rośliny, rozerwać i utlenić mikroby glebowe?
Trudniej będzie Ci tak postąpić, jeśli przyłożysz się do etapu przygotowawczego. Do spokojnego i metodycznego, rozłożonego w czasie procesu poznawania działki zanim cokolwiek narysujesz. Zbieraj cierpliwie i z uwagą informacje o tym co jest, bo kiedy już je zbierzesz, trudniej ci je będzie zignorować.
Już sam fakt posiadania szczegółowej wiedzy na temat życia i warunków panujących na działce sprawi, że podczas składania koncepcji zaczniesz ją wykorzystywać. Razem z wiedzą na temat inwestora, jego życzeń i preferencji – te wszystkie dane będą jak puzzle wielkiej układanki.
Twoim zadaniem jest ułożyć ją najpiękniej jak potrafisz, bez pomijania żadnego elementu.
Stosy z patyków w dzikim ogrodzie [OOP 004]
Każda materia organiczna w ogrodzie jest cennym surowcem, z którego można stworzyć coś wartościowego.
Gałęzie powstałe z wycinki można złożyć w wolno murszejące stosy, będące ostoją różnorodnego życia. Można stworzyć z nich tymczasowe bariery o różnym przeznaczeniu.
Można też rozrzucać je wprost w dzikich zagajnikach – spróchnieją i rozsypią się znacznie szybciej. Opcjonalnie rębakiem zmielić je na zrębki do ściółkowania – będziesz zaskoczony jak bardzo wtedy zmniejszą swoją objętość.
Słoneczna rabata w nowym ogrodzie [OOP 003]
Im szybciej po wysadzeniu rośliny zostaną posadzone od razu w ich docelowe miejsce, tym dla nich lepiej, oczywiście.
Na dużą część traw, głównie rozłożystych rozplenic, czekał już przygotowany fragment ok 50 m2. Będziemy na nim testować minimalnie obsługową rabatę z kilku drzew i krzewów oraz pełne zadarnienia ze średnio wysokich bylin.
Rozplenica jest niesamowitą rośliną, bardzo żywotną. W ciągu 3 lat z 10 sadzonek uzyskaliśmy kilkadziesiąt, po corocznych podziałach i licznych przemeblowaniach w starym ogrodzie. Mnóstwo rozdaliśmy znajomym a i tak wsadziliśmy teraz jakiejś 40 sztuk. U nas się nie siała, chociaż nasion produkuje dużo.
Za to na pewno będzie się siała werbena, krwiściąg i dziewanna.
Grunt pod rabatę nie został w żaden sposób uprawiony, po posadzeniu będzie delikatnie ściółkowany. Wszystkie opadłe liście, wyrwane chwasty i przycięte gałęzie będą pozostawiane na miejscu. Nie jest planowane żadne sztuczne nawodnienie – rośliny po przyjęciu się mają sobie radzić same.
Reszta roślin z przeprowadzki musi poczekać na projekt. Na razie rozważamy jeszcze wiele różnych wariantów, bez pośpiechu.
Przeprowadzka ogrodu z JP2 [OOP 002]
Ogród wydaje się być czymś niezmiennie trwałym – w końcu jest przyrośnięty do ziemi. Ale to iluzja – jedyną pewnością na świecie jest zmienność.
Kiedy właściciele wynajmowanej od nas nieruchomości zadawali pytanie „co stąd zabieracie?”, potem byli zdumieni odpowiedzią, że „wszystko”.
Ale jak mielibyśmy nie pozabierać naszych ukochanych przyjaciół, których uprawiamy, opiekujemy się nimi, obserwujemy – żyjemy razem od wielu lat? Niektórzy towarzyszą nam od ponad dekady, przeprowadzaliśmy się już dwa razy.
Życie rośliny zawarte jest w jej pniu i/lub korzeniu. Trzeba zachować to co najgrubsze a pozbyć się drobnicy, roślina zasadniczo dobrze regeneruje. Przy przeprowadzce trzeba uważać by jej zanadto nie poranić, bo przez uszkodzenia mogą dostać się grzyby i szkodniki. Ale równe i czyste cięcia sekatorem są z powodzeniem zasklepiane, więc też nie trzeba się tego bać.
Ultra ważny jest termin. Jesień nadaje się do tego znakomicie. Są niższe temperatury, słońce mniej grzeje, parowanie jest mniejsze – roślina nie wysycha zbyt szybko. Najlepiej poczekać, aż rośliny liściaste zrzucą liście, zanim je przytniesz i wykopiesz.
Zakładamy ogród OOP [OOP 001]
Udało nam się zakończyć procesy decyzyjne oraz formalne i ostatecznie ten piękny kawałek ziemi stanie się ogrodem pokazowym Organizacji Ogrodów Polskich.
Wspaniale, że teraz będziemy mieć do dyspozycji tyle przestrzeni. Nasze dwa poprzednie ogrody, które założyliśmy i prowadziliśmy w ciągu ostatniej dekady, mieściły się na powierzchni ponad 10x mniejszej. Fundacja jest także zabezpieczona – ten teren pozostanie w jej posiadaniu już Na Zawsze, w przeciwieństwie do poprzednich działek, które wynajmowaliśmy.
Ziemię i warunki lokalne obserwujemy już od ok dwóch lat, uczymy się jej i powoli powstaje koncepcja zagospodarowania. Nigdzie nam się nie spieszy. A chcemy przetestować i pokazać wiele wartych uwagi rozwiązań, wskazać kierunek i stworzyć wzorzec w aranżacji ogrodów prywatnych w naszym klimacie.
Dziki ogród na 3a w środku miasta
Film ani zdjęcia tego nie chwytają. To jest ogród, którego nie da się uwiecznić. Teraz, kiedy wszystkie struktury znikły, nie ma elementów wyróżniających się i wszystko razem zlewa się w jedną, zieloną masę.
Bo pojedyncza roślina na tle struktur geometrycznych zawsze zjawi się jako wyraźna rzeźba, jak to wskazywał mistrz Strzemiński. Ale masa roślin to jak las rzeźb – nic nie widać.
Tylko kształty, faktura i połysk liści pozwalają się rozróżnić kolejnym bryłom i piętrom roślinności – ale takich niuansów nie uchwyci aparat za dobrze.
Można było też kontrastować kolorem – ale wtedy by mi się nie podobało. Pod McDonaldem czy pod Tesco kontrastujemy kolorami – tam zieleniec ma krzyczeć, wyróżnić się.
Zamysłem tego ogrodu była błogość – dla człowieka i zwierząt. A ona odbywa się w środku, jest dyskretna – ale odczuwalna.
Pożegnanie z ogrodem na JP2 cd.
Ogród to dla mnie przede wszystkim rośliny. Tzn. – różne mogą być przestrzenie zewnętrzne, ale jeśli mam nazwać je ogrodami, to muszą służyć do uprawy roślin. Jeśli to ja zajmuję się aranżacją, to właśnie temu celowi je podporządkowuję.
To jest jasne, że człowiekowi ma być tam dobrze – też. Tak jak garaż służy do przechowywania i naprawy samochodów. Człowiek też musi się tam zmieścić i wygodnie operować, przestrzeń ma być ergonomiczna. Ale główny cel istnienia garażu jest jasny i nadrzędny. Tak samo jest z ogrodem.
Często tak zagracamy ogrody pomysłami na funkcje i efektami w obszarze designu, że roślinność schodzi na drugi plan. Staje się rzeźbą albo muzealnym eksponatem. Nie mówię, że to źle – na przykład ogrody konceptualne to ciekawa forma artystyczna czy filozoficzna… ale ja akurat takich nie zakładam.
Zwykle tworząc ogród najpierw budujemy małą architekturę, a dopiero potem obsadzamy wszystko roślinami. A jakby to wyglądało w odwrotnej kolejności? Czy ta mała architektura naprawdę jest potrzebna? Czy ogród z samych roślin się wybroni?
Wyjątkowe jest doświadczenie ogałacania przestrzeni z tych wszystkich struktur służących człowiekowi. Zdejmowanie funkcjonalnych nakładek, aby pozostawić samą warstwę roślinną. W naszym ogrodzie pokazowym właśnie się to wydarza. Skasowaliśmy już zadaszenia, część nawierzchni, murki, oświetlenie.. zostały prawie same rośliny.
Przeprowadzka zieleni za miesiąc – dwa.
Pożegnanie z ogrodem na JP2
Wszystko co dobre ma swój koniec. Etap ogrodu na Jana Pawła II w Krakowie właśnie mija.
Tymczasowość jest wpisana w ogrodnictwo, ale w moim życiu nomada to już szczególnie. Pięć lat na Konopnickiej, trzy lata na Bieżanowskiej, rok na Zbrojarzy, trzy lata tutaj.. zaczynam być naprawdę dobry w szybkim wyrastaniu i urządzaniu żywej przestrzeni, żeby zaraz ją spakować i przenieść się gdzie indziej.
Co można zrobić na wynajętej na chwilę ziemi? W co warto inwestować swój czas i pieniądze? Jak obcować z nieruchomymi elementami których nie wolno ci zmieniać? Zwłaszcza gdy masz zachłanną i bezkompromisową naturę, która najchętniej zaplanowałaby każdy centymetr kwadratowy widoku z każdego miejsca w ogrodzie…